Mały czarny nadal u nas, oczywiście do ogłoszeń nie usiadłam, bo też mam szpitalik w domu - Cyryl najzdrowszy, szaleje, ale nadal ma zmiany osłuchowe, więc leczymy synergalem. Bazyli na Unidoksie + tolfedynie, Honorcia jest w najgorszym stanie (gorączkuje, niemal przestała jeść - strasznie się o nią martwimy...

), dostaje jakiś antybiotyk najnowszej generacji w zastrzykach, bo podanie czegokolwiek strzykawką do pyszczka graniczy z cudem, tak się dziewczyna wyrywa (próbowałam jej dziś podać rozrobionego gourmeta - nie da rady...)+ kroplówki. Gardzi nawet ukochaną piersią z kurczaka, whiskas (podany w rozpaczy) też jej nie zainteresował... Już nie wiem co robić... Proszę o ciepłe myśli dla naszych kociastych, szczególnie dla Honorci...
Jakby tego było mało, mojego Męża chyba dopadła grypa, więc na chwilę obecną jestem jedyną zdrową istotą w naszym domu (ciekawe na jak długo...

)
Najgorsze jest to, że tej kociej francy nie blokują nawet szczepienia, bo to jakieś nowe świństwo, które nie występowało w poprzednich latach - przynajmniej tak twierdzi nasz wet
- i jak widać, strasznie trudno się leczy!