Wspominałam ostatnio, że Milusia po wielu miesiącach stała się normalną kotką, która już nie ogranicza się do oczekiwania na głaski, tylko zaczyna się sama wykazywać dużą inicjatywą
Teraz śpieszę donieść, że chyba mamy do czynienia z zaczątkiem patologii w tym względzie. Otóż tuż przed snem jestem kilka długich minut barankowana, od kilku dni też nie budzi mnie zegarek, tylko właśnie koteczka. To nie jest delikatne przytulanie. Ona mnie normalnie tłucze po głowie i twarzy, wchodzi na mnie, stosuje też bodźce dźwiękowe. Jest na tyle skuteczna, że rezygnuję z walki o sen i wstaję przed 7 nawet w sobotę i niedzielę.
Wszystko idzie w bardzo złym kierunku

Zaczynam z nostalgią wspominać czasy, gdy Milusia grzecznie sobie leżała i z entuzjazmem przyjmowała każdy, najmniejszy dotyk
