Otóż chłopcy się bawili, demolowali chałupę, generalnie - super.
A potem Frędzel nasrał na podłogę w przedpokoju, po czym rzucił się Nolkowi do gardła

Mama na niego nawrzeszczała, to nasyczał na nią, na Nolka i se poszedł.
Wcześniej przyszedł do mamy do łóżka - barankował, chciał się miziać, po czym złapał mamę za rękę i zaczął szarpać - nie zabawowo, ale ze złością

Teraz siedzi już w więzionku, niech ochłonie. No i Nolek musi dojść do siebie, bo to nie było dla niego przyjemne.
Oszaleć można.
Jadę jutro z Nolkiem do weta na badanie krwi (zaczął jeść żwirek, trzeba sprawdzić morfologię, biochemię i żelazo tak na wszelki wypadek) to zapytam naszą wetkę o to, czy ma jakiś pomysł, co morze być przyczyną agresji i jak to ewentualnie diagnozować.
A czy Wy macie może jakieś pomysły odnośnie przyczyn takiej nierówności w zachowaniach?