» Śro sie 27, 2008 14:24
wybaczcie, ale jeszcze mam pełno pracy i nie było nawet chwili, by wejsć na forum
Zaraz po 4 jade, tak jak napisała kropkaXL. W poniedziałek nie byłam u Gucia długo, bo za bardzo sie pobudzał w moej obecnosci i wetka kazała mi jechać, mial odpoczywać.
wczoraj doszła zóltaczka, b. silna anemia...Gucio słabiutki, leży prawie non stop pod kroplówką
a ja sie miotam poprostu, z jednej strony chce wierzyc i powoli budzi sie we mnie nadzieja, z drugiej boję sie zapeszyc... czasem wydaje mi sie, ze juz nie mam łez, żeby płakać, a za chwile wyje.... poprostu rozsypka zupełna.
nigdy w zyciu nie widziałam ataku padaczkowego. Gucio nagle zaczeło telepać, przytulałam go, a za chwile tak nim zaczęło rzucać, ze we dwójke nie moglismy go utrzymać. Dyszał potem przez dobrą godzine. Myślałam, ze on juz odchodzi. A to druga w nocy w sobote i co tu zrobic?? przesiedziałam z nim do rana, modląc sie, zeby wytrzymał.
Nie umiem nawet zebarc mysli, zeby napisać co sie dokłądnie dzieje.
dziekuje wsztystkim, którzy o nas myslą i tzrymaja kciuki! i wybaczcie te lakoniczne wspisy, nie mam głowy poprostu

*

*

*

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!