u Malwinki ciągle jakieś zmiany. Kotka wypuszcza się na coraz dłuższe spacery na naszym podwórku. Wchodzi w zakamarki a potem pojawia się z pyciem kompletnie wytytłanym w pajęczynach i chęchach
Dzisiaj (ciągle bezgłośnie) darła się na Panią Jadzię o mięsko. Pani Jadzia w trosce o jakośc pokarmu nie chciała trzymać mięska, za gorąco. Ae Malwince bardzo się to nie spodobało. Zawołała Panią Jadzię do jej królestwa, zaprowadziła do szafki z jedzeniem,a gdy na miseczce pojawił się tylko suchy renal, normalnie doszła do Pani Jadzi i natłukła jej po nogach

Pani Jadzia była zachwycona, że Malwinka taka rezolutna

.
TŻ Pani Jadzi coraz częściej przebąkuje o zabraniu Malwinki do domu na zimę. To znaczy od jesieni już na zawsze. Pani Jadzia ma już jedną kotkę, Jagę, która zamieszkała z nimi, ale każdej nocy domaga się wypuszczania na dwór. Nie ma sposobu na jej zatrzymanie. TŻ Pani Jadzi uznał, że skoro i tak Jagę wypuszczają, to i Malwinkę można. Wcale nie uważam, żeby to był dobry pomysł. U Pani Jadzi jest już 5 kotów i amstaffka, a ona i jej TŻ mają - jak my wszyscy - ograniczone środki finansowe. Ale takie racjonalne argumenty ciężko trafiają do Pani Jadzi i jej TŻ-ta. Wobec szczęścia kociego, rozum śpi.
A pomagać Pani Jadzi to nie jest rzecz najłatwiejsza pod słońcem. Nawet jesli już zgodzi się na jakiś drobiazg, to z wdzięczności chociaż zupy przyniesie, żebym w domu sobie odgrzała. To taki wymierający gatunek Człowieka.
Miałam wielkie szczęście, że ją spotkałam.