Mam dylemat... dylemat jest taki, że zakochaliśmy z TŻ w Behemociku

TŻ oczywiście twierdzi, że to ja się zakochałam, ale fakty są takie, że to jest Jego kotek (tylko On nie chce się do tego przyznać). Problemu w zasadzie nie byłoby, gdyby nie wakacje

Otóż moi rodzice nie wezmą więcej niż dwóch kotów, a jakby dowiedzieli, że mamy trzy, to ja usłyszałbym o Violettcie Villas itp. Moi rodzice nic nie wiedzą o kotach tymczasowych itp. - po prostu nie chce mi się wysłuchiwać jakiś głupich uwag. Jednak jestem od rodziców uzależniona jeśli chodzi o wyjazdy wakacyjne.
Zakochanie w Behemociku objawia się tym, że każdy domek wydaje mi się zły dla niego

A TŻ nie chce współpracować i być złym TŻ, który żąda natychmiastowego pozbycia się kotka

Nie mam też na stanie paskudnej kocicy, która tłucze Nowych. Wprost przeciwnie, teraz już odchodzi myju-myju we trójkę.
Oczywiście mam jeszcze na głowie Nikusia, który na razie ma podejrzenie mięska i choroby serca. Być może on
będzie musiał zostać - z tym się liczę i wiem, że rodzice go nie wezmą. Ponieważ jednak Nikuś byłby kotem, który musi zostać, bo nikt go inny nie weźmie chorego kota, to liczę na to, że ktoś z forum wziąłby go na te dwa tygodnie

Behomocik to byłaby taka nasza zachcianka, ale jak tu oddać takie kochane cudeńko?
W objęciach mojej Mamy:
Dodam jeszcze, że na czas wizytacji mojej rodziny w dniu wczorajszym ukryliśmy Nikusia w klatce na strychu, a o Behemociku powiedzieliśmy, że to czyjś kot oddany na przechowanie

Behemocik oczywiście zrobił furorę, ale jakoś nikt go na stałe nie chciał
Nigdy więcej kociaków na tymczas
Niektórym, to dobrze... szczęśliwi czasu nie liczą:
