Zapomniałam dodać, że jeszcze od czasu do czasu kicham jak z armaty
Dziś wieczorkiem nastąpiło spotkanie Weny z Kitką. Wena częściowo wychyliła się z łazienki, a akurat w przedpokoju była Kitka. Zbliżyła się do Weny, obie wyciągnęły szyje, powęszyły chwilę, po czym Wena syknęła i się cofnęła. Chyba uznała, że Kitce należy się szacunek i nie ma co startować z buczeniem i łapami
Kitka zachowała stoicki spokój
A jeszcze później widziałam, jak Kitka bawi się na drapaku z Hestią. Hestia z góry próbowała Kitkę pacnąć łapą, a Kitka z dołu zaczepiała Hestię. To naprawdę cudowny widok, gdy 11-letnia kocica bawi się jak kociak. Z Cyrylem taka beztroska zabawa Kitki byłaby nie do pomyślenia...
Rano pstryknęłam kilka foteczek. Nie są nadzwyczajne, ale czego się nie robi, by zadowolić rozmaite sępy...
Hestia myśli, że dorówna Cyrylowi wzrostem:
Taka mina:
Profil z języczkiem:
Wielkie oczy, wielkie uszy:
Hrabina się zapatrzyła i zapomniała o aparacie:
ArysKOTracja z przodu:
ArysKOTratyczny profil:
I znów zapatrzona hrabina:
Koci grzbiet:
I zapatrzona Jagódka:
Ja nie wiem, jak to będzie z jutrzejszym szczepieniem Weny, czy będę miała siłę ją zanieść...
