Widzisz Elu, ale ja nie mam sposobu na tego kota...bo jak proszę o pomoc na przykład TŻ-ta albo dzieci, to on od razu zamyka oczyska i włącza traktor

Musicie mi uwierzyć na słowo (chociaż na pierwszym zdjęciu - ja tam widzę

) i delektować się pięknymi profilami romantyka Otiska
A co do wywalonego podwozia Soni...no ona tak uwielbia, a mnie to podwójnie cieszy, bo w przecież jeszcze w nie tak odległych czasach moja biedna kiciunia siedziała skulona pod stołem i kto by tak myślał, że w obecności mojej i jej wroga Otisa - odsłoni swoje najczulsze miejsca

a teraz to nawet obecność TŻ jej nei przeszkadza
Wczoraj przyszłam od kompa do pokoju coś przed 22 i kotecki były ewidentnie stęsknione (cóż z tego, że para całkiem wygodnych kolanek TŻ była do dyspozycji

) władowały się natychmiast na mnie, jedno po jednej stronie, drugie po drugiej....bywa czasami tak, że Otis na kolanach, a Sonia na Otisie....zdecydowanie nie mogę mieć więcej kotów, bo nie należę do osób wielkogabarytowych

A TŻ nadal bez kota

A Otis miał być jego, to w końcu jemu władował się na kolana w domu wetki
No i jeszcze napiszę, że Otisek robi się coraz bardziej bezczelny i dziś nad ranem ułożył się jakoby szal na mojej szyi i ... włączył ten swój nieznośnie głośny traktor, nie dość, że decybele, to jeszcze ciepły kompres. No faktem jest, że gardło mnie pobolewa po tym weselu, ale żeby od razu termofor

w końcu prawie lato mamy
