Nie umiem napisać w sposób dla mnie satysfakcjonująco jasny, dlaczego poszłabym do onkologa. Może na przykładzie mojej DeeDee. Miała maleńką zmianę u nasady ucha, taki pypeć. Moja wetka jest bardzo mądrą osobą (dlatego wyjechała z Polski

) i powiedziała, ze to coś (zapomniałam nazwy), co nie jest, ale moze być groźne. Mimo tego zaleciła, abym to pokazała onkologowi, aby się upewnić i postanowić co dalej z tym robić. Poszłam, onkolog potwierdził jej przypuszczenie (oczywiście mówiąc, ze na 100% co to jest odpowie badanie histopatologiczne) i powiedział, zę przy najbliższej operacji (miała mieć usuwane zęby) nalezy tę zmiane usunąć.
Chodzi mi o to, ze onkolog jednak ma większe doświadczenie w zmianach nowotworowych niż najlepszy lekarz , taki POZ. Nawet jeśli potwierdzi przypuszczenie co do diagnozy to moze będzie miał nieco inny pomysł na to co z tym robić. Moze powie dokładnie to samo, ale może nie, nie wiadomo. Gdyby za każdym razem przypuszczenie wet były identyczne z przypuszczeniami onkologa to po co onkolog?