Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 16, 2016 21:18 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

:ok: :ok: :ok: :kotek:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro mar 16, 2016 23:04 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Czw mar 17, 2016 13:23 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Dowiedziałam się dzisiaj za pośrednictwem poczty pantoflowej, że u mojej wyżej postawionej koleżanki z pracy wykryto guza piersi. Biopsja była już robiona, ale trzeba poczekać na wynik, więc nie wiadomo, co za tkanka. Badanie palpacyjne podobno nie wróży nic dobrego, bo guzek nie jest otorbiony i wrasta w gruczoł. Podobno kobieta jest załamana tym odkryciem. Nie dziwię się... Ale to wszystko wiem nieoficjalnie, a właściwie, to wcale tego nie wiem. Bo to jest tajemnica. Czasem nie rozumiem babskiego świata, jakbym sama wcale nie była kobietą. Bo choroba podobno jest słabością, a słabość - powodem do wstydu. Niemal, jak kradzież, albo nie przymierzając, romans z najwyższym panem dyrektorem. Z całym szacunkiem dla pana dyrektora, który, jak mniemam nie zdradza swojej żony. Więc o chorobie na szczeblach wyższych się nie mówi. Nie mogę więc pójść i zwyczajnie, po ludzku powiedzieć: " Słuchaj, rozumiem, że się boisz. Ale wierzę, że dasz radę! Jesteś przecież młodą, silną kobietą. Dzieci masz dorosłe i niemowląt już raczej karmić nie musisz. Tyle kobiet tą chorobę przeżyło i Ty nie będziesz wyjątkiem. Pewnie, że leczenie jest nieprzyjemne. Ale przetrwasz to, a potem się pozbierasz i do nas wrócisz. Będę się modlić, żeby Ci się udało." Te słowa tkwią w mojej głowie, ale nie mogę przekazać ich adresatce. Tajemnica zabezpiecza ją przed posądzeniem o kruchość, może nawet daje złudne poczucie panowania nad sytuacją, ale pozbawia cennego źródła siły przetrwania, jaką jest wsparcie i życzliwość innych. Tak, czy inaczej, będę jej mocno kibicować.

Dokonałam dzisiaj jeszcze jednego odkrycia...
Kiedyś, jak chłopcy byli mali, a Zosia istniała jedynie w planach Bożych, mieszkaliśmy sobie w niewielkim mieszkanku na Jelonkach. Dbałam, żeby moi milusińscy spędzali dużo czasu na dworze, więc często wychodziliśmy na spacery. Jednym z naszych ulubionych miejsc był dom przy ulicy Słomianej. Za wysokim ogrodzeniem przechadzały się tam... serwale. Jak gdyby nigdy nic: spore, dzikie, centkowane koty mieszkały sobie na ludzkim osiedlu, razem ze swoim panem. Pan był bardzo sympatyczny i nie przeszkadzało mu, że godzinami sterczymy przed jego płotem i gapimy się na koty. A moje dzieci od zawsze uwielbiały zwierzęta, więc spacer bez zerknięcia na serwale, był porażką. Aż pewnego dnia koty przestały pojawiać się w ogrodzie, chociaż cierpliwie na nie czyhaliśmy. Pana także przestaliśmy widywać. Jakiś czas później wyczytałam w gazecie, że ten mężczyzna zachorował na ostrą białaczkę szpikową, odmówił leczenia i w krótkim czasie zmarł. Cóż, przy tej chorobie leczenie czasem bywa skuteczne, ale niezbyt często... A kotami zajął się ktoś znajomy.
No i dzisiaj musiałam pobrać krew u pewnej starszej już pani, mieszkającej w wielkiej willi w stylu... kolonialnym. Inaczej się tego budynku nie da określić. Zauważyłam od razu, że pani ma koty. Jeśli ktoś ma niemal chorobliwe zamiłowanie do kotów, to od razu wypatrzy ślady bytowania zwierząt. Otóż okazało się, że oprócz kotów domowych, pani i jej syn mają... serwala. Została im jedna samica, bo samiec w wieku osiemnastu lat, zachorował na cukrzycę i mimo leczenia, umarł. I został opłakany. To właśnie były te same zwierzęta, które kiedyś tak lubiliśmy obserwować. Po śmierci pierwszego właściciela, serwale trafiły do tej właśnie willi. Przez pierwsze pół roku samiec siedział na parapecie i czekał na swojego pierwszego pana. Podobno był bardzo do niego przywiązany. I niezwykle mądry. Jako osierocony osesek, został wykarmiony butelką, kochał swojego człowieka i nie mógł pogodzić się z faktem, że go stracił. W końcu popadł w depresję i przestał jeść. Był karmiony strzykawką przez kolejnego człowieka. Był również starannie leczony. A jak odczuł, że temu drugiemu też na nim zależy, to nabrał chęci życia i wyzdrowiał. I żył, aż do śmierci. Dożył starości i był kochany. Teraz w willi pozostała jeszcze samica, która też ma już swoje lata. Musi być izolowana od kotów domowych, żeby się nimi nie pożywiła. Ale podobno bardzo lubi towarzystwo ludzi. Nie zaglądałam do jej pokoju, żeby jej nie drażnić. Ale cieszę się z rozwiązania tej starej zagadki.
A poza tym potwierdziła się teza, że jestem wylęgarnią wypadków. Jestem, jak weteran wojenny. Tak się śpieszyłam, że próbowałam odjechać jeszcze zanim dobrze wsiadłam do samochodu. I przytrzasnęłam sobie drzwiami stopę, jak najgorsza ofiara losu. Już mi się samej z siebie chce śmiać, bo i cóż można zrobić innego, wobec takiej gapowatości. Na szczęście skończyło się na stłuczeniu. Kości całe. Najpierw zrobiłam okład z sody, to znaczy włożyłam stopę do wiaderka z roztworem, a potem Gustawek zrobił mi okład z siebie. Przeszedł, położył się na śliwkowych palcach, poleżał, pomruczał i od razu mi się polepszyło. To dobrze, bo bym jutro musiała udawać osobę niezwykle muzykalną. Bo wstyd by było się przyznać, że kuleję, bom osobiście przycięła sobie nogę w swoim własnym samochodzie.
A na pocieszenie, dla radości na cześć wiosny, kupiłam sobie nową orchideę.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw mar 17, 2016 15:30 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Ale Ty masz tych przypadków i zbiegów okoliczności :) Dobrze, że koty się znalazły - jeden problem z głowy :) Od razu lżej :)
Współczuję Ci wypadku - pewnie zieleniałaś z bólu :/ To paskudne uczucie jak sobie coś przytrzaśniemy ;) Oby szybko stopa wróciła do normy.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw mar 17, 2016 16:07 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Czy ten Pan to W. Kocoń???
Swego czasu był z nim wywiad w miesięczniku KOT. A Serwale są cudowne. Kocham te koty :1luvu:
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Czw mar 17, 2016 16:12 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Obrazek
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Czw mar 17, 2016 16:14 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Pierwszy raz widzę takiego kota 8O 8O 8O to normalny kot - domowy pieszczoch?!
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw mar 17, 2016 16:16 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

klaudiafj pisze:Pierwszy raz widzę takiego kota 8O 8O 8O to normalny kot - domowy pieszczoch?!

Nie. To jest bardziej dziki kot, drapieżnik ale daje sie oswoić. Są to koty chronione.
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Czw mar 17, 2016 16:51 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Tak, to był ten człowiek. On bardzo kochał te swoje serwale. Miały w ogrodzie przed domem tor przeszkód do zabawy. Ale mieszkały w domu. I jak padał deszcz i było zimno, to nie wychodziły na dwór.
Teraz kocica też ma dobrą opiekę. Tyle, że brakuje jej pewnie towarzystwa przedstawicieli własnego gatunku...
Serwale, to dzikie koty. Są objęte ochroną. Nie powinny mieszkać z człowiekiem, ale czasem nie ma innego wyjścia. Bo kociak wychowany przez istotę ludzką, nie będzie potrafił żyć i polować, jak normalny dziki kot i nie utrzyma się przy życiu na wolności.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw mar 17, 2016 17:09 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Niby pod ochroną, ale niebawem pewnie staną się powszechnie hodowane:
viewtopic.php?f=17&t=173014

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw mar 17, 2016 17:26 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

To nie są zwierzęta udomowione. Nie wiem, jak w przypadku serwali, ale nie wszystkie dzikie koty chcą się rozmnażać w niewoli. Owszem, uważam, że trzeba zrobić wszystko, żeby gatunek nie zginął, ale mam bardzo mieszane uczucia, jeśli chodzi o hodowlę.
Czym innym jest ratowanie kocięcia, które bez ludzkiej pomocy nie ma szans przeżycia... Mimo, że w wyniku takiej pomocy staje się osobnikiem okaleczonym psychicznie i nie potrafi być serwalem, zachowuje życie. I może być szczęśliwy. Ale hodowanie dzikich zwierząt, poza specjalistycznymi ośrodkami, nie w ich środowisku naturalnym, tylko w kocich hodowlach... To bardzo kontrowersyjne... I myślę, że także niebezpieczne. Bo jeśli kocię kupi bogaty człowiek tylko dla własnego snobizmu, ale nie będzie potrafił zająć się zwierzęciem, to może źle się skończyć. I dla człowieka i dla kota. Bo zwierzęta, to nie są zabaweczki do szpanowania.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw mar 17, 2016 17:32 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

A ja się zastanawiam kiedy takie "kociaki" zaczną biegać po polskich lasach.
Ludzie wyrzucają dzikie zwierzęta, gdy opieka nad nimi ich przerośnie, niedawno ktoś podrzucił na pole rolnikowi anakondę. Dobrze, że wrzesień był i z racji niższej temperatury stworzenie miało opóźniony czas reakcji.
Ale co to byłoby w środku lata, upale? Mógłby zginąć człowiek bo taki wąż potrafi zabić.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw mar 17, 2016 17:42 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Serwal nie przetrwa naszej zimy poza domem. Nie poluje na ludzi. Nigdy. Choć ma prawo się bronić.
Serwale w lesie... Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić. U nas nawet nasze rodzime przepiękne rysie są zagrożone wyginięciem.
Anakonda na polu... Całe szczęście, że rolnik nie umarł na zawał. Mam nadzieję, że wąż doszedł do siebie w ciepłym terrarium. Pewnie nie jedno zoo by się ucieszyło z takiej anakondy.
Każdy drapieżnik potrafi zabić, aby zaspokoić głód i przeżyć. Jedynie człowiek jest drapieżnikiem, który zabija nawet, gdy nie jest głodny.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw mar 17, 2016 19:16 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

To akurat była anakonda żółta, cenniejsze pod względem zoologicznym są anakondy zielone.
Mam w rodzinie zapalonego ofiologa, który przed wejściem w życie przepisów zabraniających trzymania pewnych gatunków, miał w domu m.in. anakondę, nawet kobrę.
Na szczęście to odpowiedzialny człowiek, ale ilu jest takich amatorów, co to chcą "poszpanować"?

Na czarnym rynku jadowitego grzechotnika można nabyć za 200zł, małą anakondę za 500 zł.... :roll:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw mar 17, 2016 19:39 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Pytanie brzmi: po co komu jadowity wąż w domu? Albo dusiciel? Do przytulania? Czy do robienia wrażenia na rówieśnikach? Te zwierzęta powinny żyć w swoim środowisku naturalnym. Tak, jak na przykład nasze wilki. Czym jest terrarium dla ogromnego węża? Domem? A człowiek? Czy może być kimś kochanym, kogo gad obdarzy zaufaniem i poczuje się przy nim bezpiecznie?
Moi panowie kiedyś marzyli bardzo o agamie brodatej. Napisali nawet list do świętego Mikołaja w tej sprawie. Wtedy zabrałam towarzystwo do sklepu zoologicznego i poprosiłam sprzedawcę o wprowadzenie młodzieży w arkana karmienia jaszczurek. A potem obejrzeliśmy świerszcze.
Następnie synowie moi upewnili się, że nie zdążyłam jeszcze wysłać tego listu, po czym zgodnie usiedli i nasmarowali następny. Z uprzejmą prośbą o klocki Lego i zdalnie sterowane samochodziki.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], pibon i 18 gości