Kwinta- co do wcześniejszego pytania- tak, Julian kładzie się namiętnie na naszych poduszkach i nie chce ich opuścić. Często ledwo mieścimy się - w sensie moja głowa i on. Nie za bardzo jestem za tym aby wchodził na poduszkę, jakoś niehigieniczne mi się to wydaje.
A co do zabaw- ja go absolutnie nie zmuszam

chodziło mi o to, że behawiorysta mówił aby w razie ataku Juliana próbować go czymś zająć, próbować go zabawić, przekierować jego zainteresownie z Presi na zabawki. I to właśnie ostatnio nie do końca nam wychodziło. Tak to ja pozwalam na kontakt bezprośredni pomiędzy kotami- one spią obok siebie, jedzą obok siebie, leżą, siedzą, czasami są zainteresowane czymś wspólnie. Tylko gdy Julian Preśkę goni, a ona chowa się za kanapą, potem wyłazi z ogonem jak szczotka to jest mi przykro, bo widać, że jest przestraszona. Albo on się na nią patrzy, a ona od samego tego wzroku ucieka. Wtedy właśnie poróbuję go zająć czymś aby odpuścił (po co ona ma się stresować). Są sytuacje, że ona mu odda i ja wtedy nie ingeruję, bo ona sobie radzi. Ale najczęściej kotka przyjmuje jeszcze postawę kapitulacji i ucieczki. Nie ma tak pomiędzy moimi kotami żeby się razem w coś bawiły, goniły radośnie, uciekały. W oczach Preśki jest przerażenie i widać, że ona się po prostu boi.
No i to nie jest tak, że ja chodzę za kotami krok w krok, ingeruję dopiero, gdy widzę, że Preśka ma dosyć (ogon, przerażenie, chowanie się, unikanie Juliana, postawa w gotowości do ucieczki).
Tak poza tym to ona go trąca, przychodzi o niego, ociera się, wąchają się dużo, czasami ona go zaczepia (on nie ma ochoty) i na to pozwalam.
Wiem, że jestem przewrażliwiona
