Sami i ja. Złe wieści.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 24, 2013 10:30 Re: Sami i ja. Sami nerwowa dziś bardzo

Są koty ciastolubne i należy im się poczęstunek.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15209
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Śro mar 27, 2013 16:06 Re: Sami i ja. Sami nerwowa dziś bardzo

Hej :) Co u Was?

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Czw mar 28, 2013 0:44 Re: Sami i ja. Sami nerwowa dziś bardzo

Żyjemy :)

Sami zaczyna więcej jeść (nawet suchej karmy!), chociaż oczywiście o wiele bardziej woli gourmeta niż bozitę - daję jej czasami, bo się martwię, że się zagłodzi :/ Teraz kupiłam w rossmanie jakieś delikatesy, też nie rewelacja, ale ma to 60% mięsa, więc gourmet przebija. (I jest o połowę tańsze niż wszystko inne o.O), zobaczymy, jak to jej posmakuje.

Zabawka nadal jest Bardzo Groźna, więc póki co prawie nie używamy. Ja też czasem bywam Bardzo Groźna, jak się za szybko ruszam po mieszkaniu, ale już coraz rzadziej.

Z pewnym takim przerażeniem obserwuję, że wychodzę wcześniej ze spotkań towarzyskich, bo tęsknię za moją kicią. Znajomi obserwują to z jeszcze większym przerażeniem. Naprawdę nie wiem. Ale jak ona biedna siedzi cały dzień sama w domu...

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Czw mar 28, 2013 1:27 Re: Sami i ja. Sami nerwowa dziś bardzo

Arian pisze:Sami zaczyna więcej jeść (nawet suchej karmy!), chociaż oczywiście o wiele bardziej woli gourmeta niż bozitę - daję jej czasami, bo się martwię, że się zagłodzi :/ Teraz kupiłam w rossmanie jakieś delikatesy, też nie rewelacja, ale ma to 60% mięsa, więc gourmet przebija. (I jest o połowę tańsze niż wszystko inne o.O), zobaczymy, jak to jej posmakuje.

z tańszych a nie najgorszych mokrych karm, a do tego smacznych dla kotów jest Butcher's Classic. Moje to uwielbiają ;) Nawet grymasząca Maniusia je chętnie (inne mokre karmy albo olewa albo co najwyżej wyliże sosik).

Jest dostępna w puszkach 400g i w tackach 100+50g gratis. Duża puszka po ok. 2,50 zł, więc naprawdę tanio.

Tylko nie wszystkie koty ją tolerują - niektóre mają problemy jelitowe. Więc trzeba obserwować czy nie szkodzi.
Moim akurat nic nie jest po niej (ostatnio 4 koty jedzą po pół dużej puszki dziennie - piąty kot nie je z zasady niczego mokrego, bo tak ;) ), a tymczasom się nawet poprawiło.
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 28, 2013 3:43 Re: Sami i ja. Sami nerwowa dziś bardzo

Te winstony z Rossmana (ale tylko te z 60% zawartością mięsa, bo reszta ma 4) nie są takie złe.
Też je czasem kupuję. Koty bardzo lubią, bo jest w nich taki gęsty sosik :).
Butchersy też są fajne, ale u mnie nie wszystkie koty chciały je jeść, bo są z galaretką :roll: :wink:.
Te w tackach to pasztety, więc też nie każdy kot chce jeść.

Sami je dobre suche i dobre puszki, więc jeśli dasz jej od czasu do czasu "macdonalda", to nic się nie stanie :wink:.


Arian pisze:Z pewnym takim przerażeniem obserwuję, że wychodzę wcześniej ze spotkań towarzyskich, bo tęsknię za moją kicią. Znajomi obserwują to z jeszcze większym przerażeniem. Naprawdę nie wiem. Ale jak ona biedna siedzi cały dzień sama w domu...


Nie chcę Cię straszyć, ale pomyśl co będzie, jak będziesz chciała wyjechać na wakacje... :wink:

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob kwi 06, 2013 11:28 Re: Sami i ja. Sami nerwowa dziś bardzo

A cóż tu taka cisza? Żyjecie?

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Sob kwi 06, 2013 22:04 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Żyjemy i mamy się całkiem dobrze :)

Sami już całkiem minęła nieśmiałość i teraz przy śniadaniu bawimy się tak:
Arian usiłuje jeść swojego omleta z dżemorem.
Sami usiłuje jeść tego samego omleta.
Arian zestawia Sami na podłogę.
Sami natychmiast wraca na kolana.
Arian warczy i próbuje jeść swojego omleta.
Sami paca łapką widelec.
Arian zestawia Sami na podłogę.
Sami natychmiast wraca na kolana.
Arian usiłuje jeść omleta.
Sami włazi do talerza, a potem zadżemorowanymi łapkami spaceruje Arian po dźinsach.
Arian klnie, zmienia dźinsy i kończy omleta na stojąco. Wspomnienie pełnych wyrzutu oczysków Sami prześladuje ją całą drogę do pracy.
Kiedy Arian dojeżdża do pracy, okazuje się, że ma dżem również na bluzie.

A wieczory nasze wyglądają tak:
Arian ogląda serial i coś sobie szyje. (Ostatnio - posłanko dla Sami i grzechoczącą piłeczkę dla Sami.) Sami leży na kolanach i od czasu do czasu paca łapką nitkę. Ale ostrożnie. Przecież to może być Bardzo Groźna Nitka. Arian niestety od czasu do czasu musi iść na papierosa, Sami jest wtedy Bardzo Nieszczęśliwa.
Potem Arian rozkłada łóżko i próbuje się położyć. Zazwyczaj, zanim jej się uda, poduszka jest już zajęta... Arian wywalcza dla siebie połowę (no, powiedzmy, że jedną trzecią) poduszki. Sami przyjmuje to ze zrozumieniem, a potem wygodnie układa się Arian na głowie. Arian rezygnuje z poduszki. Sami też - przecież głowa jest znacznie wygodniejsza. Arian postanawia być stanowcza i zdejmuje kota z głowy. Sami łaskawie zgadza się położyć obok. W zamian za to wylizuje przypadkowy, najbliżej się znajdujący kawałek Arian. To może być ręka. Albo nos. Albo ucho.
Arian włącza tryb człowiek-masło i rozpływa się ze wzruszenia. Ten moment wybiera Sami, żeby ugnieść pazurami arianowego cycka i puścić bąka.
Te zdjęcia z uroczym, tulącym się do człowieka kotkiem nie oddają jednak pełni rzeczywistości...

A poza tym, musimy iść do weta, bo Arian nieco się niepokoi - niby wie, że kotki się drapią, ale nie jest pewna, czy aż tak, żeby wydrapywać sobie łyse placki. Jak myślicie, uda nam się zawołać weta do domu, żeby uniknąć wkładania kota do transporterka? Wolałabym Sami nie stresować niepotrzebnie, ale z drugiej strony, niby nic jej takiego poważnego nie dolega, żeby aż wizytę domową trzeba było organizować. No i nie wiem, czy taki wet na wizycie domowej ma wszystkie potrzebne rzeczy i będzie w stanie stwierdzić, co kicia ma ze skórą?

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob kwi 06, 2013 23:17 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Kotom skłonnym do uczulenia wystarczy jedna pchła, żeby się drapać do łysego.
Jeśli masz pewność, że kotka była porządnie odpchlona i odrobaczona, to poeksperymentuj z karmą na początek.
viewtopic.php?p=6828004
Jak to nie zadziała, to będziesz dalej drążyć problem przy pomocy weta. Grzyb to raczej nie jest, bo przy grzybie są strupki na pyszczku, głowie, łapach, a kot się nie drapie na ogół. Ale mogą być jakieś hormonalne niedobory.

Edit: Co do zachowania przy stole, to pamiętaj, że kotka była w bazie transportowej, gdzie żywiła się resztkami ludzkich posiłków. Będzie je zawsze lubiła i nie da Ci spokojnie się delektować frykasami. Więc odrobiną swojego dania podziel się z nią - niech je na podłodze na własnym talerzyku.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15209
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob kwi 06, 2013 23:35 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Tak myślę, że pchłę to bym może wypatrzyła, skoro mam Sami non stop na kolanach zawsze jak jestem w domu? Czy nie?

Wiem, że była odrobaczona, może spróbuję eksperymentów z karmą, chociaż trochę mnie to martwi, bo Sami jest strasznym niejadkiem, dopiero ostatnio się przekonała do Bozity i TOTW (jak została sama w domu na 12 godzin, nie było komu kotka głaskać, to kotek wziął i zgłodniał...), już się zaczynałam martwić, bo kilka razy było tak, że koło 8smej dawałam kici jeść, zjadała 1/4 miseczki, malutko, ja wychodziłam, a jak wracałam, to widziałam, że prawie nic nie jadła, jak mnie nie było :/ Tylko na kitiket/gourmet się rzucała, Delicaty rossmanowe jadła już mniej chętnie (aż 60% mięsa, no fuj)

Ciągle gubi dużo futra, ale już mniej, zaczęła się trochę błyszczeć, łupież zszedł, czasem odrobinkę wychodzi po czesaniu, ale myślę, że niedługo całkiem zniknie... Do krwi się chyba nie drapie, chociaż nie jestem pewna, czy nie widziałam strupka w uchu, ale te uszyska całe czarne, co ja tam wypatrzę, nawet latarką świeciłam, ale nic nie widzę... Co prawda, taka jestem doświadczona, że nawet nie wiem, co patrzeć :/

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Nie kwi 07, 2013 9:30 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Hej :)
Tak czy inaczej, ja bym pokazała te łyse placki lekarzowi.
A poza tym fajne śniadania macie :) Zastanawiam się, czy nie lepiej się ubierać po jedzeniu? Ja się już tak nauczyłam :) Ubieram się, jak już mam wychodzić z domu :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie kwi 07, 2013 10:50 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Z samego łysego placka wet też nic nie wywnioskuje. Jeśli nie chcesz stresować kota, to wyciągnij trochę sierści bezpośrednio przy placku, wet obejrzy pod mikroskopem, ewentualnie umieści na specjalnym podłożu i sprawdzi, czy jakiś grzyb wyrośnie. Co do wnętrza uszu, możesz watką przeczyścić (tylko nie patyczkiem, bo łatwo uszkodzić błonę bębenkową!); tę watkę także zanosisz do weta i on sprawdza pod mikroskopem czy świerzb jest obecny.

Co do karm dla alergików - u wetów są małe firmowe próbki, poproś o nie i dowiesz się, co najlepiej pasuje kotce.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15209
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie kwi 07, 2013 10:51 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Arian pisze:Tak myślę, że pchłę to bym może wypatrzyła, skoro mam Sami non stop na kolanach zawsze jak jestem w domu? Czy nie?


Niekoniecznie. Ja znalazłam pchły u mojego Feliksa po dopiero po dwóch miesiącach jego obecności w moim domu. Jest kotem z ulicy i trochę się drapał, więc podejrzenie istnienia pcheł pojawiło się od razu. Ale oglądałam go wiele razy i nic. Weterynarz, który go widział, też nie zauważył. Problem polegał na tym, że Feliks ma gęste, bure futro i ciemny podszerstek. A pcheł było naprawdę niewiele. Pierwszą udało mi się zobaczyć na brodzie, bo tam akurat ma trochę białego futerka i jest ono krótkie. Z pchłami rozprawiliśmy się szybko, po prostu kupiłam Fiprex, zaaplikowałam w kark i po problemie. Niestety, teraz wylazły konsekwencje. Odpchlenie odbyło się po odrobaczeniu i jest spore prawdopodobieństwo, że właśnie ta niewielka ilość pcheł zaszczepiła kotkowi tasiemca, z którym obecnie walczymy :evil:

Pchły to może można zobaczyć u białego kota, bo i one i ich odchody są czarne. U Sami chyba będzie ciężko. Jeśli mogę Ci coś doradzić, to sprawdzaj miejsca w okolicach głowy, szyi, brzucha i ogona, bo tam pchły lubią siedzieć, a także te miejsca, w których Sami się drapie. Możesz też zainwestować w gęsty grzebień przeciwpchelny, jeśli są, przy wyczesywaniu powinnaś zauważyć. Przychylam się też do zdania, że te łyse miejsca powinien zobaczyć lekarz. Po takim drapaniu, którego przyczyną są pchły, raczej nie powinny zostać ślady, chyba że kot jest uczulony.

A przy okazji to przyznam się, że bardzo lubię czytać Twoje opowieści o Tobie i Sami. Bardzo fajnie to opisujesz :D

bey

 
Posty: 46
Od: Czw sty 10, 2013 20:16
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie kwi 07, 2013 11:03 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Można rzeczywiście zanieść próbki do zbadania, ale ja jednak zawsze będę namawiała na lekarza, mimo, że to stresujące na pewno jest. My raczej nie leczymy się u lekarza "na telefon", gdy coś się dzieje, idziemy do lekarza - czy to ze skórą czy z czym innym. Lekarz ogląda zmiany. A tu się chce leczyć jakoś dziwnie. Poza tym uszy kota są inne niż uszy człowieka. Czasem pytam o rady na forum, nic jednak nie robię kotu bez konsultacji z lekarzem. I namawiam do tego, żeby lekarz widział, co się dzieje z jego pacjentem :) A może najpierw zadzwoń do lekarza, opowiedz mu o problemie, może on zdecyduje, czy wizyta jest konieczna?

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie kwi 07, 2013 11:35 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

Wizyta u weta niewątpliwie uprości sprawę, bo kot zostanie potraktowany kompleksowo. Sprawdzone uszy, placki, zaaplikowane na miejscu odpchlenie i odrobaczenie. Wet obmaca, osłucha, zajrzy do pyszczka.
Z tym, że bez badań w kierunku pasożytów wszelakich też nie udzieli konkretnej odpowiedzi, najwyżej profilaktycznie nafaszeruje kota chemią.
Dlatego ja bym jej nie wlokła teraz do weta, skoro nie wykazuje chorobowych objawów. W kierunku robaków i pierwotniaków warto zebrać kupy z trzech dni do badania. Plus materiał z uszu i sierści.
Dopiero w zależności od wyników, zastanawiać się, co dalej. Nie pamiętam, czy koteczka była zaszczepiona. Jeżeli nie, to tym bardziej wizyta u weta bez naglącej konieczności jest ryzykowna. A szczepić się nie powinno kota bez odrobaczenia i likwidacji innych problemów, bo po prostu w osłabionym organizmie szczepionka się "nie przyjmie", czyli organizm nie zdoła wytworzyć odpowiednich przeciwciał. Ja swoje niewychodzące koty szczepię tricatem w udko, nie ma co ładować szczepienia na białaczkę, które niesie ryzyko mięsaka. Więc bez paniki, bo nadmiarem aktywności można bardziej zaszkodzić. Bardzo dobre jest wrogiem dobrego, jak wiadomo.
Kicia ma idealne warunki, jest jedynaczką, czyli zero stresów, wszystko powinno być ok.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15209
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie kwi 07, 2013 13:15 Re: Sami i ja. Sami już całkiem oswojona.

To ten wieczny problem młodych rodziców, nie?
Moje dziecko ma gorączkę, do lekarza! Ale może samo przejdzie, a w przychodni są zarazki! A jak nie przejdzie i pójdę do lekarza za późno? A jeśli dziecko mi się czymś w przychodni zarazi? A jeśli zaniedbam? A jeśli przedobrzę?
Masakra, dlatego nigdy nie chciałam mieć dzieci. I teraz mam za swoje :/

Sami jest zaszczepiona przeciw wszystkiemu, zdaje się, poza wścieklizną, wet powiedział, że kota niewychodzącego szczepić na wściekliznę nie trzeba. Była odrobaczona, wylazł z niej tasiemiec, przypuszczam, że odpchlona też powinna być, zabrałam ją prosto z lecznicy. Wet mówił wtedy, że wszystko z nią ok, uszy, zęby w porządku. Ale była taka brudna, że nie jestem pewna, czy się dało to na bank stwierdzić :/

Kupy są ładne, ciemne, twarde, nic w nich niepokojącego nie widzę - ale znów, taka jestem doświadczona, że nawet nie wiem, czego szukać. W czasie świąt była lekka sraczka, ale podejrzewam śmietanę i świąteczne gourmety, bo po świętach przeszła.

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1387 gości