Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 13, 2013 20:24 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Ściskam mocno jeszcze raz,
zrobiłaś bardzo dużo dla Kici! Nawet więcej niż mogłaś, niektóre rzeczy są niezmierzalne i ponadwymiarowe.
Zadbaj proszę o siebie. Ja w tym swoim stresie też się zaniedbałam, jestem po badaniach i mam czerwoną
lampkę. Na swój sposób też wchodzę całą sobą w leczenie mojej bezdomniaczki. Nie potrafię w takich sytuacjach
myśleć o sobie. To niezwykła historia. Rzeczywiście odnalazłyście siebie i byłyście sobie przeznaczone.
Odzywaj się proszę

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Nie sty 13, 2013 20:37 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Mokate [*]

Zyta Felicjańska

 
Posty: 1310
Od: Śro kwi 20, 2011 13:27
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie sty 13, 2013 21:00 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Bardzo mi przykro.
Mokate , choć przez chwilę miałaś cudowny dom.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie sty 13, 2013 21:04 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Mokate [*]
:cry:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Pon sty 14, 2013 7:43 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Dzisiaj nie umiałam spać - chyba jeszcze kilka dni minie zanim się nauczę spać, a nie co chwila patrzeć obok, czy Maleńka czegoś nie potrzebuje... jak bez Niej pusto... nawet kawa jakaś tak bez smaku jak Jej nie ma na kolankach... teraz nerwy opadają i zaczyna do mnie docierać, co się stało i że już nigdy rano nie będzie tego Jej "miau" o jedzenie... Mokatku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon sty 14, 2013 7:55 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Grażynko ... będzie bolało ... może nawet zawsze ... To nieprawda, że czas leczy rany, ale sprawia, że się do nich przyzwyczajamy i łatwiej nam z nimi żyć. I łatwiej pamiętać o wspólnych radościach i o tym porannym "miau", i lepszym smaku kawy, i ciepełku na kolanach, i łapeczce, i uszku ...
Trzymaj się i zadbaj o siebie teraz. Mokatek by tego chciała.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon sty 14, 2013 8:08 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

To boli... Bardzo...
Mokate była wyjątkowa. Wyjątkowa dla Ciebie. Są takie koty.
Dla mnie - taka wyjątkowa była Emi.
Krótko z nami była, bo niespełna 3 miesiące, ale od pierwszego dnia wiedziałam, że będę ją kochać zawsze. Zabrała ją choroba jeszcze straszniejsza niż Felv, bo nie dająca żadnej nadziei... I choć minęły od tego czasu ponad 3 lata - nie ma tygodnia, bym o niej nie myślała... Do dziś nie potrafię oglądać jaj zdjęć bez łez...
Ale... krótko po jej odejściu - los postawił na naszej drodze Karmela... Karmel złagodził ból, sprawił, że znów zaczęliśmy się uśmiechać...
To nie Emi, nigdy nią nie był, nigdy go do niej nie porównywaliśmy. Jest inny, ale jest wyjątkowy. Jestem szczęściarą, że do nas trafił. i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest darem od losu na przeprosiny. Przeprosiny za to, co stało się z Emi...

Tobie też życzę takiego daru od losu. Z całego serca. I wierzę, że ten wyjątkowy kot Cię znajdzie. Albo Ty znajdziesz jego.

Trzymaj się i odzywaj.
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23790
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 14, 2013 11:56 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Napiłam się mleka z miodem, poprosiłam o dość mocną tabletkę na uspokojenie i trochę podrzemałam (taki półsen) - pomogło odrobinę.

Zastanawiałam się dzisiaj, dlaczego Jej odejście tak boli i dlaczego tak bardzo trudno sobie z tym poradzić - trochę chyba dlatego, że już psychika jest zmęczona tym ponad miesiącem walki, a trochę, bo... ona była takim przytulaskiem, który codziennie wskakiwał na kolana i spał tam albo ugniatał - takie maleństwo, które szukało ciepła jak małe dziecko u mamy... i miała to ciepło tylko na wyłączność - nie dzieliła się z innymi kotami czy nawet dziećmi... wiem, że to niby zwierzątko nie ludzkie dziecko, ale... boli strasznie - najpierw patrzenie jak cierpi, a później taka cholerna pustka, którą nie wiadomo czym zapełnić (jak ktoś traci dziecko, to posiadanie następnego też nie pomoże - może złagodzi nieco ból, może pomoże wziąć się w garść z poczucia obowiązku, ale nic poza tym).

Dziękuję Wam wszystkim, że byliście z nami podczas Jej choroby i po Jej śmierci mnie wspieracie - Maleńka byłaby szczęśliwa, gdyby widziała, jak bardzo była kochana nie tylko przeze mnie. Teraz muszę sobie dać czas na złagodzenie bólu... a może kiedyś, za dużo dużo czasu będę w stanie przeczytać nawet jeszcze raz ten wątek... dzięki jeszcze raz za Wasze ciepłe myśli, rady i wsparcie.

Masz rację, Duszku - Mokatek będzie żył w moim sercu na zawsze, a z czasem dobre wspomnienia będą znacznie silniejsze niż widok Jej takiej chorej i zmęczonej... kochana moja Maleńka - już nie cierpi i może odpocząć od wszystkiego złego, co ją w tym króciutkim życiu spotkało...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon sty 14, 2013 12:48 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Dobrze, że wspomogłaś się uspokajaczem, też tak robię często,
spróbuj coś zjeść, nawet na siłę,
buziaki

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon sty 14, 2013 20:54 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Oglądam zdjęcia Mokatka z czasów, gdy była silna i pełna radości... Maleńka była dla mnie cudownym darem od losu - szkoda, że na tak krótko, ale... dobrze, że w ogóle była. Mój śliczny mały aniołek... do ostatniej chwili tak się do mnie tulił - dla niego zawsze byłam jak mama, której jej chyba bardzo brakowało - codziennie ugniatanie z mruczeniem i wciskaniem noska w gruby kudłaty szlafrok, wtulanie główki... pewnie od maleńkości nie miała łatwego życia... ale kochała świat - nawet taki jaki jest: niedoskonały, okrutny, ale dla niej był zawsze ciekawy i pełen rzeczy wartych zobaczenia i powąchania (lubiła jak Jej dawałam do powąchania każdą jadalną lub niejadalną rzecz, którą widziała - interesowało Ją dosłownie wszystko: tak jakby chciała to wszystko poznać w przyspieszonym tempie... może Ona wiedziała, że niewiele czasu Jej zostało?).

Czytam tak teraz o kotach, które odeszły zanim znalazły domek i tych, które ktoś wyrzucił jak śmieci raniąc ich małe wrażliwe serduszka - ogromnie mi ich żal... ludzie nawet innym ludziom potrafią takie rzeczy robić... i staram się pocieszać, że Ona choć trochę czasu miała domek, w którym była księżniczką i który ją kochał z całego serca... choć tyle się udało dla Maleńkiej zrobić... zostawiła mnóstwo pięknych wspomnień - nadal widzę Ją jak siedzi z drugiej strony laptopa i zerka na mnie, gdy pracuję...

#&^%W&^#%^ FeLV i inne paskudztwa - zostawiają człowieka ze wspomnieniem małego chorego stworzenia, poczuciem bezsilności i milionem myśli, czy jednak nie dało się czegoś szybciej/lepiej/inaczej zrobić... gdybym znalazła ją i zabrała wcześniej, a nie dopiero we wrześniu i może od razu spirulina + beta-glukan albo żebym choć szybciej wiedziała, że FeLV też się uaktywnił itd... nigdy się nie dowiem, co by było - zostało mnóstwo pytań, na które nigdy nie będzie odpowiedzi... i ta myśl, że ostatnie dwa dni karmiłam ją na siłę zamiast dać jej spokój - choć intencje miałam dobre i chciałam Ją ratować, to jednak takie coś w środku boli... mam nadzieję, że chociaż czuła, że to z miłości do Niej i chęci ratowania a nie bezduszności...

Maleńka dzielna kotunia... takie maleństwo, ale ducha i charakterek miała za stado lwów :1luvu: każdego dnia pokazywała, że nigdy nie wolno się poddawać i że trzeba mocno walczyć... że trzeba być dzielnym i nie wierzyć, gdy mówią, że się nie uda, że niemożliwe... pokazała, ile może siła woli i chęć walki o każdy dzień - jeszcze w sobotę wieczorem wąchała moją zupę - leżała już słabiuteńka, ale wyciągała główkę i wąchała... pokazała mi, ile znaczy siła ducha i jak wiele potrafi zdziałać chęć życia nawet w sytuacjach niesamowicie trudnych i beznadziejnych... ale nawet Ona nie mogła pokonać tak silnego wroga jaki ją zaatakował - jednakże walczyła tak, że najdzielniejszy wojownik by się nie powstydził Jej hartu ducha i woli przetrwania... i pomimo swojej choroby zawsze starała się mnie jeszcze pocieszać, gdy tylko wyczuła zmartwienia (teraz też pewnie by mnie pocieszała, gdyby mogła) - kochała świat i swojego człowieka, a raczej swoich ludzi, dla których była ważna, całym swoim kocim serduszkiem...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon sty 14, 2013 21:18 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Kochana istotka :*
Powiedz mi Grażynko, znasz jej przedschroniskową historię? Ktoś ją pewnie odratował?

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon sty 14, 2013 21:53 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Pięknie piszesz, jak dużo można nauczyć się od zwierząt, przewartościować, dostrzegać niewidzialne, to wspaniała terapia duchowości

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon sty 14, 2013 22:02 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

i każde doświadczenie ma sens...

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto sty 15, 2013 8:43 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

Wiem tylko, że w lipcu trafiła do schroniska, bo ją znaleziono; jej ogłoszenie znalazłam jakoś pod koniec sierpnia i we wrześniu po nią pojechałam do Łodzi. I wczoraj znalazłam ten post - u mnie na początku też mało jadła i była słabiutka; jak zabierałam ją ze schroniska, to tam też nie bardzo jadła i miała straszną biegunkę - trochę czasu mi zajęło wyciągnięcie jej z tego i postawienie na nogi na tyle, że była brykającym kotem, który uwielbiał się bawić godzinami i przytyła na tyle, że wyglądała jak normalny kot o drobnej budowie, a w kuwetce nie było żadnych problemów - wtedy pomyślałam, że jest super i będziemy się cieszyć wspólnymi zabawami jeszcze długie lata.

Widać z FeLV walczyła intensywnie od dawna i tylko na chwilkę to opanowała, bo bardzo chciała żyć i zebrałą wszystkie swoje siły... gdybym miała więcej wiedzy, to może by mi przyszło do głowy, że Jej wątrobę oraz trzustkę uszkodził właśnie wirus i że cały czas szaleje skoro wątroba po miesiącu się nie zregenerowała na tyle, że wyniki się poprawiły naprawdę mocno i że jest naprawdę źle - wcześniej zastosowany interferon albo choć beta glukan (zanim zaatakowało FIA) może by ją uratował... ciężko mi jest się z tym pogodzić, że nie skojarzyłam tego i że może przez to straciła jedyną szansę na całkowite wyzdrowienie... być może i tak skończyło by się identycznie, ale być może by żyła... zawsze pozostaną wątpliwości i pytania... i to poczucie, że nie zrobiło się wszystkiego maksymalnie dobrze jak się dało... ciągle widzę te Jej ufne oczy... i słowa tej wetki na dyżurze nocnym, że szczytem egoizmu z mojej strony było ją tak męczyć dla własnej przyjemności posiadania kota - że jak się dowiedziałam o FeLV i chorej wątrobie po przywiezieniu jej ze schroniska, to od razu miałam skrócić jej męki, bo dla kota to nigdy nie było życie tylko cierpienie nawet jak pozornie wyglądało, że jest dobrze i że dziwi się, że mi wet tego nie powiedziała tylko chciała ją leczyć... trochę ciężko mi w to uwierzyć, że tak należało, bo przecież przez 3 dobre miesiące brykała radośnie bawiąc się ze mną długimi godzinami, zajadała się mięskiem i rybkami, mruczała i czasami aż piszczała z radości przy zabawie czy o poranku gdy mnie budziła, to jednak te słowa wgryzły mi się w uszy niemiłosiernie i dodały jeszcze więcej wątpliwości, których i tak było sporo... a może jednak Ona chciała tych krótkich chwil radości zaznać, żeby choć raz w życiu - choć na krótko - czuć się kochaną i potrzebną pomimo nawet tego, że nie czuła się idealnie? Nigdy się nie dowiem... to sprawia taki ból gdzieś w środku, że człowiek ma ochotę wysadzić cały świat w powietrze... nikomu nie życzę, żeby znalazł się w takiej sytuacji, bo człowiek się miota i bije z myślami tak, że ciężko normalnie funkcjonować...

Maleńka zawsze gdy coś ją wystraszyło albo ktoś czymś zdenerwował, to od razu biegła do mnie i wskakiwała na kolana, bo czuła się bezpiecznie. Nie da się nie mieć bliskiej więzi duchowej ze stworzeniem, które tak człowiekowi ufa i tak człowieka potrzebuje... nawet na śmierć zaprowadziłam ją trzymając w ramionach, głaskając po główce i mówiąc, żeby się nie bała i że już nie będzie Ją nic bolało - mam nadzieję, że dzięki temu czuła się bezpieczniej; nawet jeśli na wzrok mnie już nie poznawała, to pamiętała ewidentnie zapach swojej przybranej mamy - to było widać... ostatniej nocy już nawet pić nie chciała - tylko dotknęła drapaka, zapolowała na smycz, porozglądała się jakby wszystko chciała zapamiętać i położyła się - później już nie wstawała po nic innego jak siusiu... chwilami nawet drzemała oddychając spokojnie... Mokatek kochany...
Obrazek

Z jednego się cieszę: że gdy wszyscy dookoła (łącznie z wetką) na mnie wskakiwali, że za bardzo rozpuszczam kotunię i że Ona robi ze mną co chce i że mało nóg sobie nie połamię na każde Jej miau, to tylko się śmiałam nie przejmując opiniami innych i dalej starałam się, żeby Maleńka była maksymalnie szczęśliwa i czuła się kochana, a nie "wiedziała, kto tu rządzi". Może moja podświadomość czuła pewne rzeczy i tylko rozum nie umiał tego pojąć na czas?
Ostatnio edytowano Wto sty 15, 2013 12:33 przez czarnekoty123, łącznie edytowano 1 raz
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto sty 15, 2013 9:06 Re: Mokate - piękna słodka kicia z charakterkiem - za TM [*]

piękna była i pozostanie. przytulam.
Obrazek

czarno-czarni

Avatar użytkownika
 
Posty: 42098
Od: Pon lip 21, 2008 12:35
Lokalizacja: Hradec Králové

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 47 gości