No, ja tam się o swoim liceum boję wypowiadać, albowiem ponieważ maturę zdawałam w 69 roku
Liceum im Dąbrówki, do którego chodziłam, było prowadzone przez córkę przedwojennej dyrektorki, oczywiście było tylko dla dziewczyn
Kadra nauczycielska był wspaniała, oprócz dyrektorki, która, jak straznik, stała codziennie w drzwiach wejściowych, sprawdzając, czy dziewczynki są odpowiednio ubrane do szkoły, czy wszystkie mają granatowe berety i granatowe rajstopy zimą zimą, czy tarcza na rękawie jest przyszyta na głucho, a nie na agrafce
Jak coś się nie zgadzało z regulaminem, delikwentka popierdzielała do domku nazad i miała godziny nieusprawiedliwione

Po godzinie 20 dąbrówczankom nie wolno był0 włóczyć się po mieście, bez osób dorosłych, konsekwencje były srogie, łącznie z usunięciem ze szkoły. Jak byłam w drugiej klasie, dyrka przyłapała dziewczynę krótko przed maturą w, o zgrozo, klubie studenckim z piwem w ręce i nie dopuściła ją do matury.
Nie muszę Wam chyba mówić, jak wyglądały nasze szkolne zabawy, no i oczywiście studniówka
Na studniówce dyrektorka chodziła z linijką i sprawdzała, czy odległość w tańcu między osobnikami różnej płci jest odpowiednia
Mówię WAm, istny cyrk
