W nocy zesiusiał się pod siebie, był tak słaby, że nie doszedł do kuwetki.
Dziś rano znowu nakarmiłam go ze strzykawki, tzn. próbowałam ponieważ nie chciał już przełykać. Pojechałam do pracy i coś mnie tknęło - jedziemy do Sikorek. Zwolniłam się szybciutko, w samochód i do domu. Młody w transporterek, siostra jako towarzysz i pojechaliśmy. Nie byliśmy wcześniej umówieni więc jakoś udało nam się wepchnąć w kolejkę. Lekarz jak go zobaczył bez słowa zaczął badać brzuszek, zajrzał do uszu. Włączył USG, a na ekranie sam płyn, dużo... Postanowił trochę go ściągnąć aby upewnić się w swoich domysłach, a że Młody był bardzo słaby dał tylko znieczulenie miejscowe. Nawet nie patrzałam na strzykawkę, czułam już co w niej będzie



Tak mi strasznie przykro, strasznie boli...
Byłeś cudownym kotkiem, kochanym, mądrym i cierpliwym. Przepraszam Cię, że nic więcej nie mogliśmy dla Ciebie zrobić

Żegnaj Słoneczko...


