dzisiaj Kokosz stracila reszte zebow, zostaly tylko kly
jestem zadziwiona jej reakcja, niby jest u mnie juz ponad 1,5 roku ale jak do niej podchodze to ciagle ucieka
u weta w transporterku lezala dupka do kratki i ani myslala reagowac, jak ja odbieralam
w poczekalni ja okrylam polarkiem i na przystanek - a Kokosz w tym czasie odwrocila sie do mnie i musialam ja na nowo przykrywac
w domu kota, kolebiac na boczki i co rusz upadajac, pobiegla do kuchni, odbywa strajk pod lodowka
podlozylam jej tam polarek, zeby w dupke bylo cieplej
nawet dala sie wziac na kolana i pomiziana mruczala
o, a teraz poszla do kuwety
czeka mnie jeszcze kilka godzin czuwania, ale karmic ja i tak moge dopiero rano...