Szczyt paniki - czyli wyjazd z rujką na ostry dyżur..

Miko, nie martw nas :ok:

i jak zwykle zostalam sama

..Pan Maz wyjechal w wieczna trase :roll:

..
Bazyliszkowa jak ja mam wyzdrowiec skoro ciagle jestem zestresowana,a stres nie jest wskazany..niedlugo pewnie siwa zostane..a Miko dzis krwawi jakby mniej,ale jeszcze krwawi..zobaczymy co powie CC w sobote..

Dobrze, że krwawienie się uspokaja. :ok:

Rady lekarzy typu "proszę unikać stresu" zawsze mnie śmieszą - ciekawe jak to niby zrobić :roll:

no wlasnie jak :roll:

..jak wszystko jest na mojej biednej glowie

..dom..samochod..zwierzeta..corka..kredyt..remont..

bedzie mroz,bo koty lapki chowaja pod siebie :roll:

zreszta i tak juz jest wystarczajaco zimno..
zawieja jednak to straszna rzecz

..mowili ze bedzie 20 cm sniegu..jak u mnie spadlo juz ponad 30cm i jak tu wierzyc komukolwiek

.. Pan Maz z wiecznej trasy dzwonil i mowi,ze wszedzie slisko

..naczepa to mu bokiem jezdzi po ulicy

..

Dzień dobry wieczór

zaglądam sobie

Przeczytałam o tej rujce na pierwszej stronie i normalnie w szoku jestem
Moja chili to tylko lekko pomraukiwala i ogonek nieco na bok ale zadnego
tupotania nie było ani wycia ani nic
to sie podobno nazywa cicha ruja
no ale ja juz wole taką ....
ten twój paraliz mnie przeraził....
od razu wymysliłam ze jej kregosłup złamała :cry:

dune ja tak samo pomyslalam haha: ze sparalizowalo mi kotka..nawet nie masz pojecia,co ja przezylam..

no kurcze...niewesoło
zwłaszcza ze podobno ciężko ranne koty wlasnie mruczą
zeby zwrócic na siebie uwagę
czytalam o kotach potrąconych przez samochód

Wiesz :oops:

z kotkami jak z kobitkami
kazda po swojemu przezywa :ryk:

dune jak wrocilam z Wawy byla prawie 4.30..ludzie do pracy sie szykowali,a ja wracalam z kotka w rui haha :ryk:

.. teraz to sie smieje z tego,ale naprawde wygladalo to niewesolo..ten placz..ta zalosc..i ta moja niemoc,co tu zrobic zeby moj Cycek nie cierpial..

no nie na darmo ludzie po krzakach niemowląt szukają
jak sie koty marcują :ryk:

ale wracałas jak na skrzydłach za to
a wogóle nie mialas blizej do łodzi?

dune w necie wyskakiwaly mi same kliniki we Wawie..w sumie to jeden czort bo do Lodzi mam 89 km do Wawy tez jakos tyle..dla mnie wazne bylo,zeby moc pomoc kotce,chocbym miala i jechac do Honolulu

Ja kiedys woziłam na wakacje mame z małą Gabi
Koło Przedborza
pieknie tam było nad Pilicą
cudny las, cudnie
i dobra droga
zwłaszcza o takiej porze

człowiek jak mieszka w takim miejscu gdzie wszystko jest
to jakos nie kojarzy ze mozna miec taki problem
ze kawał drogi do weta...czasami nawet nie do całodobowego
ale do jakiegokolwiek....

lubie takie niezaludnione miejsca..pochodze z Władysławowa nad morzem i lato jest fajne,ale bez turystow haha..
pusta plaza i ta bloga cisza..to jest to co lubie..ale czasami trza pojechac i poazac sie w cywilizacji.. dobrze ze droga na tarchomin teraz jest juz prosta i nie trzeba kluczyc po Wawie

Ciepła pisze:lubie takie niezaludnione miejsca..pochodze z Władysławowa nad morzem i lato jest fajne,ale bez turystow haha..
pusta plaza i ta bloga cisza..to jest to co lubie..ale czasami trza pojechac i poazac sie w cywilizacji.. dobrze ze droga na tarchomin teraz jest juz prosta i nie trzeba kluczyc po Wawie

A to gdzie ty jechałas? Do vetki czy na śreniawitów?

wyladowalam prawie w Zabkach
za elektocieplownia Zeran tam za szkola wyzsza mieszka moja byla tesciowa i czesto tam jezdze zawozac corke

Szczyt paniki - czyli wyjazd z rujką na ostry dyżur..

Kto przegląda forum