meggi 2 pisze:Do tego jednego tez mozna wejsc tylko przez ogrodek lokatora na parterze.
No pewnie, że się da, tylko najpierw trzeba by się było zapytać lokatora czy wyraża zgodę, żeby później awantur nie było.
Ja-Ba pisze:To ważne bo do 2 okienek jest dostęp i można ew. przy nich też umieścić klatki, jednak trzecie jest od strony ogrodów działkowych i tam dostępu z zewnątrz nie ma - to okienko trzeba by zamknąć na czas akcji od środka.
Zamknąć można, jeśli się będzie miało
A) pewność, że kotka jest na zewnątrz
B) pewność, że kotka jest w środku, mając klucze do piwnicy będzie można łapać
Natomiast jeśli zamknie się okno kiedy kotka będzie w środku, a wejść nam nie pozwolą to to mija się z celem.
Okienek otwartych jest dokładnie 3, z tym, że jednego Dellfin w ogóle nie brała pod uwagę wtedy w nocy, bo było za daleko od miejsca pobytu kotki. Jeśli ona porusza się po tym terenie gdzie były wskazania to mamy do wyboru 2 okienka: jedno w ogródku drugie między klatkami na krótszym boku (te okienko opisał mi pan mieszkający w klatce obok, jako okienko pilnowane przez kocura). Nadal uważam, że jeśli nie będziemy miały możliwości wejścia do piwnicy to akcja skończy się tak jak poprzednio. Kotka z dużą dozą prawdopodobieństwa jest zakamuflowana w piwnicy, bo się boi. Do tego dochodzi kwestia kotów tam żyjących, czy ją przyjęły czy raczej zagoniły w jakiś kąt. Z tego co wiem, to do nocy ze środy na czwartek NIKT kotki nie widział.
Chyba coś jeszcze chciałam napisać, ale mi uciekło
Teraz mała prywata. pisałam już w privie do Ja-By. Ja nadal oferuję swoją pomoc, ale niestety nie dam 100% gwarancji, że dam radę. Od wczoraj mam znacznie obniżoną temperaturę, nie dobija nawet do 36 stopni. o dziwo czuję się całkiem nieźle, ale nie wiem co będzie wieczorem, jeśli będę trzymała się dalej tak jak teraz to się stawię o wyznaczonej godzinie.
Przypomniało mi się. Ja-Ba Ty masz kontakt z tego co pamiętam z Agnieszką. Ona musi Ci potwierdzić do późnego popołudnia, że rozmawiała z karmicielką, żeby kotów nie karmiła dzisiaj. Jeśli Mikitka wychodzi z piwnicy i je to co inne koty, to jeśli znowu zostanie nakarmiona to my tam nawet całą armią nic nie zdziałamy. Doczytałam post Meggi i nie wiem jak załatwić sprawę z karmicielką
