» Pt wrz 25, 2009 22:53
Re: Pusskoty 4: Z Macusiem wciąż źle. Maluchy umierają...
Zrobisz to, co będzie trzeba. Bo jesteś na miejscu i wiesz najlepiej.
Ja leczę mojego Szeryfa od właściwie zawsze, znaczy 4,5 roku. Teraz dostał juz 3 antybiotyki i poprawa jest niezbyt zadowalajaca. Ale stwierdzilismy z wetem, że narazie dajemy mu spokój. Bo Szeryf nie chce się wpisac w żadne reguły. Podobno sa takie zwierzaki, które za nic maja wszystkie naukowe podstawy i podejścia. Żyją według swoich reguł. I ja tak sobie mysle, że póki im to życie nie przeszkadza i nie uwiera niech sobie żyją po swojemu.
Życie uczy nas pokory. Wiem, że czasem nie uda sie uratowac chocby człowiek stwał na głowie. Zwłaszcza malców. Kiedyś pól nocy rozmontowywałam w piwnicy stare rury wentylacyjne bo przyszła kotka i w taka właśnie dziurę weszla. Małe leżały na tych blachach. nim rozmontowałam wszystkie wyziębily się. Żadnego nie udało sie uratowac, mimo, że ogrzewałam i siedziałam z nimi następne pół nocy.
A w tym roku też przyszła kotka i chyba trochę za wcześnie urodziła. Nie wiem poza tym czy ją coś straszyło czy nie bardzo wiedziała co robi, każde kociątko było w innym pudle. malusiekie, wyziębione. Były 3 i wszystkie przeżyły. Kotka mi zaufała i spodobały się jej baniaczki z gorącą wodą i dobre jedzenie na boku. A kociaczki malusieńkie były jak myszki. Tak małych nie widziałam. Ale widac tak miało byc.
Nie wiń siebie, choc wiem, że czasem to trudne.