Panama-w swoim domku.Już nie jedynaczka.Już z Kreską!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 30, 2009 8:06

Etka pisze:Chyba zabralabym Tofika do weta dla swietego spokoju.


Trzeba by go łapać w strażackich rękawicach bo normalnie nie ma szans :( szczerze to jesteśmy podłamani..........

artur_s

 
Posty: 162
Od: Czw kwi 02, 2009 16:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2009 8:30

Witam! Patrząc na zdjęcia Tofika nie panikowałabym. Gdy trafił do mnie był przerażoną, agresywną " bestią". A gdy przestał się bać, najbardziej miziastym kotem świata. Na zdjęciach jest w dobrej formie, bliżej wyluzowania się, niż kiedykolwiek. Proszę się nie poddawać, przyzwyczają się. Potrzeba czasu. Może to trwać dłużej, niż statystyczne 2 tygodnie. Pamcię miziać, a Tofika oswajać ( można próbować w innym pokoju, gdzie nie będzie ścigany przez Pamcię). Moje domowe koty dogadywały się bardzo długo. Nie stosowałam feromonów, nie robiłam żadnych podchodów. Trochę to trwało, ale dziś koty są bardzo zaprzyjaźnione, chociaż wcale aż tak się nie kochają. Ale miewają dni, że nie mogą żyć i spać bez siebie. Ale kotka i tak pierze kocura. A są z sobą ponad 3 lata. Jeśli Tofik dalej by wymiotował, to można mu posypać jedzenie Smectą. Natomiast jeśli miałby też biegunkę, to wet. konieczny. Pomogę go złapać. Mam nadzieję, że mnie jeszcze nie zapomniał.
annakm

Anna Konarska - Miazowska

 
Posty: 4
Od: Czw kwi 30, 2009 8:00
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2009 8:46

dalabym mu czas az Feliway zacznie dzialac, juz nie takie aferki mielismy z reguly zakonczone byly sukcesem czego i Wam zycze.

koty dogadaja sie napewno, raz trwa to dzien, raz dwa tygodnie ...innym razem miesiac.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 30, 2009 8:56

Nic - czekamy na rozwój sytuacji. Mam nadzieję, że nic mu nie zaszkodziło i te cofki były raczej wynikiem stresu. Jednak po tej wpadce z łóżkiem córki mamy wrażenie, że trochę się cofnął na drodze do oswojenia i jesteśmy w punkcie wyjścia.

Tak czy inaczej Pani Anno jeżeli będzie taka potrzeba to na pewno będę się odzywał i prosił o pomoc (pozwoliłem sobie dzisiaj próbować do Pani zadzwonić właśnie w tej kwestii) bo my sobie nie poradzimy na dzień dzisiejszy z jego złapaniem - już widzę oczami wyobraźni te dzikie syki, ostre pazurki rozrywające co popadnie i wicie się jak piskorz :lol:

artur_s

 
Posty: 162
Od: Czw kwi 02, 2009 16:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2009 9:01

Artur, nie przejmujcie się. Jestem od kilku lat DT i moje koty zdązyły się już przyzwyczaić do nowych domowników, ale... mimo wszystko za każdym razem - niezależnie od tego, czy do domu przychodzi kocur, kotka, czy kociątko - jest trudno. Nie wiem nawet, ile taka sytuacja trwa, ale myślę, że ok. miesiąca w przypadku mojego bardzo wyluzowanego kota rezydenta i nawet dłużej w przypadku bardziej nieśmiałej kotki. Zdarzało się już nawet tak, że dopiero kiedy powiedzmy po 3 miesiącach kot tymczasowy nas opuszczał, moje koty zaczynały się z nim dogadywać. To bardzo indywidualna kwestia i oczywiście zdarzają się przypadki nie do przejścia, ale rzadko.
Nie kupuj Feliwaya do kontaktu, bo zacznie działać po miesiącu. Kup taki w sprayu, spryskaj waciki i rozwieś je po domu.
Albo spróbuj z kroplami Bacha.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Czw kwi 30, 2009 9:16

Co do Feliway'a to za późno - już jest do kontaktu i jest włączony.

Jeśli chodzi o adaptację to my wiemy, że trochę minie zanim się koty dogadają. Bardziej nas martwi to, że jest tak bardzo nieufny wobec nas - jeszcze ani razu nie dał się pogłaskać a jest już od soboty. Niestety nie mamy doświadczenia w takich sytuacjach i posiłkujemy się właśnie Waszymi radami - za co dziękuję. Czekamy na rozwój wypadków, a Wy trzymajcie kciuki :)

artur_s

 
Posty: 162
Od: Czw kwi 02, 2009 16:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2009 12:23

Do weta koniecznie.On może być zarobaczony i dlatego też tak się zachowuje.Na pewno nie wiem,ale nie czekałabym.Złapać jakoś musicie,nie ma rady.To młodziutki kotek,one nie są takie odporne.A o załamywaniu się nawet nie myśl.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56133
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw kwi 30, 2009 12:26

Tofik znów wymiotował :( niestety ma robaki :(

Po rozmowie z Ewą chcieliśmy na siłę zawieść Tofika do Weta - nie da rady :(
Artur właśnie pojechał po córkę do szkoły a ja próbuję doprowadzić pokój do używalności po łapaniu kota.......
Że już nie wspomnę o próbie wywietrzenia "zapaszku" bo Tofik ze strachu zrobił kupkę.....

Jestem przerażona....... nigdy czegoś takiego nie widziałam, w tym momencie boję się tego kociaka i nie wiem jak sobie z tym poradzić :(
Ostatnio edytowano Czw kwi 30, 2009 12:38 przez artur_s, łącznie edytowano 1 raz

artur_s

 
Posty: 162
Od: Czw kwi 02, 2009 16:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2009 12:34

uch, to dziwne. rozumiem, że on zaczął tak panikować dopiero u was? Spróbujcie może stworzyć mu jakiś azyl, np. przetrzymać dzień-dwa w łazience, kuchni, nie wiem, dać mu pudełko, dodać do wody kropli Bacha.
albo kupcie krople i zaaplikujcie mu na kark. Panamie też.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Czw kwi 30, 2009 13:08

Myślcie co o nas chcecie ale niestety boimy się tego kota i wraca do Pani, od której go wzięliśmy. Boimy się nawet podejść do niego bo natychmiastowo wysuwa pazury, pokazuje zęby i syczy.
Ja wiem, że on też się boi i żal mi go ale moje dziewczyny też się boją i one wygrywają........

Córka jak na nią nafuczał i pazury pokazał to się popłakała. Umiałbym jej wytłumaczyć, że to przejściowe i trzeba mu dać czas ale co innego mnie martwi - córka po nocach chodzi........ z zamkniętymi oczami na pół śpiąc maszeruje do nas, do ubikacji, nieraz do kuchni a niech nie daj Boże wejdzie się na Tofika i nieszczęście gotowe tym bardziej, że jak widać jemu duuuużo czasu potrzeba :(

Pamcia jakaś nieswoja jest - trzymaliśmy ją z dala podczas prób łapania kociaka ale..... chyba ją to ruszyło. W pewnym momencie wlazła żonie na ręce i zejść nie chciała........

Smutny ten dzień.........

artur_s

 
Posty: 162
Od: Czw kwi 02, 2009 16:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2009 13:29

Nie no, rozumiem to. Czasem tak bywa.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Czw kwi 30, 2009 14:43

To Wasza decyzja.Kotek piękny,szkoda mi go.Jest przerażony i dlatego tak panikuje.Myślę,że to strach,a nie agresja.No i ewidentnie coś mu dolega.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56133
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw kwi 30, 2009 15:38

to trudne decyzje, szczegolnie gdy dochodzi strach.
ja bym pewnie poczekala kilka dni, zamknela kota w jednym pomieszczeniu i dala mozliwosc uspokojenia...za klika dni Feliwey naprawde zacznie dzialac.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 30, 2009 18:05

Etka pisze:to trudne decyzje, szczegolnie gdy dochodzi strach.
ja bym pewnie poczekala kilka dni, zamknela kota w jednym pomieszczeniu i dala mozliwosc uspokojenia...za klika dni Feliwey naprawde zacznie dzialac.


Rozczytałem się wczoraj o różnych problemach z dokocaniem domów. I rzuciło mi się w oczy kilka rzeczy:

1) nam się wydawało, że Panama terroryzuje Tofika - jednak w porównaniu do tego co wyczytałem to niektórzy by powiedzieli, że one się bawią - potrafiły przejść obok siebie nie zwracając na siebie uwagi, albo leżeć w odległości pół metra. Dlatego zacząłem wątpić czy to Pamcia zdominowała małego i stąd ten stres

2) nie wiem czy we wszystkich przypadkach ale w większości mimo problemów między kotami nowy raczej dawał się chociaż głaskać właścicielom i wyrażał cień sympatii. Tu praktycznie od soboty (czyli od przywiezienia go do domu) kot chodzi ze spuszczonym ogonem, ucieka na sam nasz widok a próby jakiegoś podejścia w gestach pokojowych kończyły się rozdziawioną paszczą, sykiem a potem ucieczką. Zdarzyło się kilka razy, że podszedł do ręki z miską bądź zabawką, ale lekki ruch z naszej strony powodował paniczną ucieczkę - w praktyce trzeba by stać w bezruchu. Kot był jedynie "wyluzowany" (chociaż oczywiście bardzo czujny) jak byliśmy daleko. A dzisiaj to po prostu na nas warczał już :(

Być może jest to kwestia dłuższego czasu ale tak jak pisałem wcześniej nie chciałbym aby córka zraziła się do zwierząt do reszty, szczególnie, że bardzo lubi Panamę. W naszym mieszkaniu w praktyce trudno by było odizolować zwierzaki od siebie (gdzie to było możliwe usunęliśmy swego czasu drzwi) a i uwzględniając to co napisałem wyżej, problemem moim zdaniem nie jest Panama i jej układy z nowym a coś innego.

artur_s

 
Posty: 162
Od: Czw kwi 02, 2009 16:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2009 18:19

Moim zdaniem problemem jest strach kotka.On się boi i już.To inaczej niż z Tosią,która nie boi się absolutnie niczego,ale NIE LUBI ludzi.Tofik może być (mam nadzieję,że będzie) miłym,miziastym kotkiem.To musi potrwać,Rozumiem,że boicie się o dziecko,Justynka jest delikatną dziewczynką,zrozumiałe,że chce się z kotem bawić,a nie może.No i boi się.Być może Tofik dobrze by się sprawdził w domku z dorosłymi ludźmi,w domku gdzie mógłby sobie leżeć pod łóżkiem i nikt by się nim nie interesował.Na zasadzie,zechce,to wyjdzie.Miałam takiego kota (rudego),leżał na parapecie,nie ruszałam go,podchodziłam coraz bliżej,aż mi zaufał.Ale tylko mnie,innych ludzi się bał.Teraz jest już inaczej,ale oswajałam go dwa miesiące,potem DS dokończył dzieła.Kotek jest śliczny,na pewno ktoś zechce mu dać szansę.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56133
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 1348 gości