Zgodnie z zasadą jak nie urok to s#$%
W sobotę w kuwecie znalazłam naszyjnik: koraliki nanizane na piękna długą czerwona wstążkę. Nie wiem kiedy Elvis ją zeżarł, ale dobrze, że z niego wylazła. No i od tamtej pory mamy śmierdzące płynne sensacje jelitowe, wygląda trochę na lamblie więc muszę to zbadać. Najgorsze jest to długie futerko... wystrzygłam mu już chyba całe portki.
Na szczęście futrom humor dopisuje i leją się teraz już od 5 rano bezustannie

Nie wiem czy to zabawa czy próba zamordowania się, ale jak tylko je rozdzielam to jest czarna rozpacz
Jak to możliwe, ze Inka tupie bardziej od Elvisa? Jak skacze to jest lekka jak piórko a jak spada to jak kula armatnia
Tyle w tym wszystkim dobrego, ze od kastracji z kocura zaczyna się robić powoli miziak jak należy:
