Uhaha! Wszystko wróciło do normy!
Dr Dolittle zdjął szwy - powiedział, że ładnie się zagoiło!
Na co Tasia - już bez szwów i kaftanika - zareagowała jak młody konik na łące na wolności - patataj po całym domu!
Bardzo się to spodobało Kociemu - bo już się nudził, gdy się Tasiun z nim nie bawił. A Noreczce w sumie też "w to mi graj", bo Tasiuniek przestała oblegiwać nowe legowisko, na którym teraz może królować Królowa Nora (o kurczaki, przecież ja zapomniałam napisać, że dzieciaki futrzaki od jakiegoś czasu mają nowe legowisko. Poprawię się i puszczę zaraz foty).
Dziś rano Tasiun powrócił do rutuałów łazienkowych, kiedy w łazience szykuje się tatut - przez dwa tygodnie raczej nie towarzyszyła w tych przygotowaniach, a wraz ze zdjęciem szwów i kaftanika, nagle wróciła Tasi pamięć
Koci stwierdził, że skoro nie mamy już pilnowania Tasi na głowie, to nastąpił dla nas koniec okresu ochronnego i znów może nas zacząć budzić godzinę wcześniej niż budzik
Chciałabym powiedzieć, że tylko Noreczka jest grzeczna, ale tego też nie mogę powiedzieć. To taka cicha woda jest. Robi słodkie oczęta, a jak myśli, że nie widzimy, to zaczepia Kociego i dawaj judo i zapasy po całej podłodze.
Teraz nastąpiła przerwa drzemkowa, mamut wreszcie trochę ogarnie otaczającą rzeczywistość, a w wolnej chwili puszczę zdjęcia.
Kurczaki, ale fajnie jest! Wszystko tak, jak być powinno
ps: mam pytanie. Szukamy tego trochę po książkach i 'lub czasopisma' i nie możemy znaleźć, co oznacza u futer wzajemne zaglądanie sobie w dziurę pod ogonem (tak, własnie w tę dziurę

) i nie chodzi tu o obce sobie koty, tylko o nasze własne, które bardzo dobrze się znają, a co jakiś czas obwąchują sobie tyłki.
