Szila już się oswoiła. Szaleje po mieszkaniu razem z Milo i Hathor. Istny cyrk.

Gryzą się, przewracają, zabierają sobie zabawki, warczą na siebie

a wieczorem jak pościelę łóżko ładują się wszystkie na poduszkę przytulają do siebie i chrapią

. Fajna kołysanka na trzy głosy biało - czarno - szylkretowa. Rademenes wtóruje im kładąc się w nogach. Jak zdążę się położyć przed nimi to mam szanse na spanie w łóżku, jak nie to pozostaje mi tylko podłoga

. Niby mam jeszcze jedno łóżko w sypialni ale ten pokój okupuje dzika a raczej mocno wystraszona (najprawdopodobniej kilka miesięcy temu wyrzucona z domu) czarno - biała, o wielkich zielonych oczach , wysterylizowana koteczka. Do niedawna zajmowała łazienkę, ale jak skończyliśmy leczenie przemeldowałam pannę do bardziej cywilizowanych warunków. Teraz muszę się uzbroić w cierpliwość i znaleźć jak najwięcej czasu na jej mizianie.
Wracając do Rademenesa muszę przyznać, że Shila jest chyba pierwszym tymczasem na którego nie warczy a wręcz przeciwnie potrafi czule polizać

no i nie wali jej po gębie jak to było z pozostałymi.

.
Jutro zapewne przybędzie mi nowy lokator

. Bury 3.5 miesięczny kotek z urwaną końcówką ogonka. Zdrowy podobno miziasty i szalony, niezmordowany w zabawach, w sam raz coś dla Hathor i spółki

(Może grubas, łakomczuch trochę schudnie

. ) . Na początek zostanie zameldowany w łazience a po dwuch może trzech dniach dołączy do reszty

(już się boję co się będzie działo)