eMilka znowu zaliczyła chwilę głupawki

. Za piłką biega z wielką ochotą (aż się nie zmęczy albo znudzi, co zazwyczaj następuje po jakichś 10-15 minutach zabawy), ma niesamowite przyspieszenie
Siedziałam sobie w pokoju, nagle słyszę hałas, coś mi się obiło o drzwi, wychodzę, a na korytarzu kurz lata i dywanik zmienił położenie. A w drugim pokoju Milusia siedzi niczym figurka, z rozszerzonymi źrenicami i macha gwałtownie ogonkiem

. W sumie na zabawę poświęcamy nieco za mało czasu, poza tym trzeba razem z nią biegać za piłką albo bawić się w dwie osoby, bo to przecież nie pies, nie aportuje

i sama nie przeciąga zabawy, trzeba jej rzucić od nowa. Ale są to miłe chwile różnicy między pełną godności figurką na parapecie czy skanerze, a szalonym kotem, któremu być może przypominają się chwile szalonego dzieciństwa

. O ile je w ogóle miała, a nie że teraz nadrabia zaległości...