Rosie dawniej Kicia z Katowic-koniec wspólnej drogi ........

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 21, 2006 22:25

Idzie ku lepszemu, super!

Śledzę wyniki Rosie, bo ona w identycznym stanie jak moj Filemon.

Czy Rosie jest nawadniana?

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11994
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon sie 21, 2006 23:05

Nic nie mówię, żeby nie zapeszyć ......

Ostatnie "konkretne" nawadnianie było na Śląsku i to chyba po pierwszych wynikach mocznika czyli z początku lipca - wtedy mocznik spadł niewiele, ale poleciała w dół kreatynina...

7.08 dostała 50 ml roztwór soli fizjologicznej z Catosalem i wit.B1.
A poza tym tylko i wyłącznie dieta ;) W tej chwili też nic nie włączono - choć mam wrażenie, że przydało by się ją troszkę przepłukać .... Ale staram się ufać wetowi .... chyba wie co robi....

Dzisiaj Rosie znowu została gruntownie "obściskana" w gabinecie, nereczki są powiększone, ale nie bolesne, kicia musiała mieć kiedyś jakiś wypadek i ma "rozhuśtaną miednicę" - no tak kota bez kości ... tak na nią mówimy, bo potrafi z łapami robiś takie rzeczy o jakich pozostałym naszym kociastym nawet się nie śniło :strach: :wink: Pani doktor stwierdziła, że nawadnianie zostawimy na gorsze czasy, bo w tej chwili wyniki dość ładnie spadły przy zachowaniu diety. Martwi mnie tylko, że nic nie robimy z tym Aspatem i z kreatyniną .......

Znowu malutka została zFrontlainowana i mamy patrzeć czy nadal się drapie .......Jeśli nadla to za 4 dni mamy ją zacząć smarować Ivomec-iem.

U pozostałych kotów wszoł na razie nie stwierdzono ;)
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 22, 2006 6:53

Kaska - przy niezbyt duzych przekroczeniach niezawsze plucze sie intenstywnie
moje dostaly po 3 kroplowki tak na "rozruch" i po polaczeniu z dieta byla kontrola po 3 tygodniach - chociaz tutaj spadkow nie widac
ale Blue juz kilkaktronie pisala, ze wzrost kreatyniny u zabiedzonych kotow moze byc mylacy - bo przedtem organizm nie mial z czego tej kreatyniny brac
skoro spadalo to utrzymalismy diete i kontrolowalismy najpierw czesciej - a teraz co 4-6 miesiecy
jak chcesz te nerki skonsultowac, to mozesz sie wybrac do naszego weta Gubaly w Borku Faleckim
ale nie zapominaj o pilnowaniu by duzo pila - u nas na poczatku bardzo ladnie sprawdzila sie fontanna pod tym wzgledem
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 22, 2006 9:25

Kasiu - jeśli chodzi o problem picia - to u Rosie go nie ma często chodzi do miski i pije. Sika też ładnie - mocz nawet ładnie "czuć kotem" :) - wczoraj sprawdziłam - dopołudnia co pojawiła sie w kuwecie próbowałam "złapać" troszkę do analizy - ale maupiatka nie dała sie, za to jak tylko przyjechałyćmy do labu okazało się, że "zrobiła piękne sioo" w transporterku .... :twisted:

Przy pokazywaniu wyników - powiedziałam wetce (gdzieś wyczytałam na forum, a poza tym w lecznicy Sylwka zwróciła mi na to uwagę, że przy wszystkich badaniach ważne jest czy kot jest na czczo czy nie - przy moczniku i kreatyninie ważny jest odstęp od posiłu do badania), że Rosie jadła o 9 ( jej zwyczajem powtórzyła proces jedzenia ok.10 i w ten sposób na śniadanko zjadła całą saszetkę renala). Badania miała robione po 15 ..... nie wiem na ile ten fakt może mieć wpływ na wyniki .... Wetka pytała czy kota przy tych wynikach chce jeść ( co oczywiście mogła tez sprawdzić po dotyku, bo zaraz powiedziała, że Rosie ma kał w jelitkach - i malutka oczywiście poleciała do kuwety po powrocie do domu , tym razem kupka była ładna - hmmm nie mogła zrobić tego wcześniej ?? Porwałabym preparacik i zawiozła do gabinetu). W pysiu nie ma żadnych nadrzerek, zębów też ;)

Zobaczymy na razie co się będzie działo - dopóki Rosie ma apetyt - chyba w tej chwili juz nie "zażera stresu", ani nie odrabia schroniska - u nas jest już 3-ci tydzień, z chłopakami się jakoś dogadała, a od wyjścia ze schronu minęły 2 miesiące ... W tej chwili skupimy się na koopach i pierwotniakach ....., i na uciążliwych wszołach, które malutkiej w sumie najbardziej przeszkadzają .....

Bardzo uważnie obserwuję malutką i jak tylko zauważę coś co mnie niepokoi pogalopuję do weta, a w między czasie podjedę do KrakVetu, bo Orzeł już wrócił z urlopu, a to mądry lekarz jest ... Jest jeszcze w odwodzie dr Szydłowski ze Złotej Jesieni .... Na razie do Gubały nie pojedziemy z jednej prostej przyczyny - finanse - to drugi koniec miasta, Rosie to z kolei kot luksusowy jeśli chodzi o transport w grę wchodzi tylko samochód, a my nie mamy samochodu, siostra w tej chwili jest za granicą i nie ma kto nas zawieźć, poza tym koniec miesiąca i w portfelu .... Ostatnie dwa miesiące - od leczenia Maśki poczuliśmy dotkliwie ;) Poczekamy do września i na początku miesiąca - jeśli trzeba będzie pojedziemy .... chyba że byłabyś taka miła i "przy okazji" podpytała dr Gubałę co sądzi o tych wynikach i tym co się dla niej robi jeśli chodzi o leczenie( lub w sumie jego brak, bo podnoszenia odporności nie można nazwać leczeniem...)
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 23, 2006 7:13

Witajcie

Tutaj nawet nie jest źle ;) Od momentu jak Duża nie męczy mi już uszek, ani Nic Z Tych Rzeczy - to stwierdzam, że fajnie jest i koniec kropka. Chłopcy są strasznie dziwni :? Ja ne wiem jak można tak szaleć i to w NAJDZIWNIEJSZYCH porach dnia 8O :strach:
Staram się pomóc Dużej w ich wychowaniu i jak już na prawdę przesadzą to fuczę na nich okrrrutnie - i to pomaga, boją się mnie :lol: :twisted:
Wiecie - potrafię być prawdziwą bombą zaczepną ...... tak mówi Duża.
Niby wszystko jest fajnie, jedzonka mi nie brakuje, ale wczoraj - najpierw zjadłam jak zwykle mięsko (takie jakieś śmieszne - Duża mówi, że to kuraczek i wołowinka, ale jak dla mnie to nic z tych rzeczy :evil: TO JAKIEŚ WIELKIE OSZUSTWO !!!), potem zagryzłam to granulkami - od wczoraj stwierdziłam, że te ostatnie są o wiele lepsze niż mięsko :wink:
Wypiłam wodę i położyłam się co by to wszystko uleżało się jak należy w brzusiu ....
I nagle tak mnie jakoś dziwnie zakręciło w brzusiu - szybciutko skoczyłam do kuwetki - to tuż za rogiem - no i przy okazji kupki puściłam pięknego pawika ..... Duża przyszła i posprzątała, bo moja sypialnia z takimi dodatkami wyglądała FATALNIE !!! :twisted:
No i potem Duża popatrzyła tak jakoś dziwnie na mnie ... :conf: i z "pawikiem" poszła do Dużego ..... :strach: Co też ona wyprawia, zgłupiała mi do reszty ?? Od jakiegoś czasu zbiera koopale, wcześniej rozgrzebywała je i "namiętnie" oglądała :? A teraz to 8O :? :strach: ??
Dopiero jak podsłuchałam Dwunogów to się okazało, że Duża znalazła coś w "pawiku" i to coś ją zmartwiło ......
Ponoć była tam strasznie długaaaśnaaaa żywa glista :? Od razu zrobiło mi się znowu niedobrze, ale kolejnego pawika nie było .... tylko nie chciałam już jeść .... Dopiero późną nocką podjadłam sobie chrupek .....

Powiem Wam szczerze, ja nie wiem skąd te robale ....., przecież juz tyle razy byłam odrobaczana ..... Ostatni raz tydzień temu, i żeby coś choć wtedy ze mnie wyszło ..... a teraz znowu ... masz ci mój koci przeklęty los .... :cry: :cry: Na grzbiecie robaki, w brzusiu robaki .... ileż można miec przyjaciół ... :? :? Wiem, że fajna dziewczyna za mne jest, ale takich przyjaciół to ja nie chcę ...... :evil: Pomocy !!!! Duża - jak widzę nie za bałdzo wie co z tym fantem zrobić ..... Czy to jakieś CYBER ROBALE, które już nigdy mnie nie opuszczą ..... :conf: :conf: :strach: :crying: .....

podpisano
Wasza Bałdzo Przyjacielska Rosie
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 23, 2006 8:43 kot

Kasiu kiedy juz nic nie skutkuje moja wetka truje robale PANACUR tabletki 3 dni pod rzad sprobujcie moze.
musi byc potwornie zarobaczona jak nimi wymiotuje i zaczynam sie zastanawiac czy te robale nie spowodowały tego wszytskiego :(

pini1

 
Posty: 7035
Od: Nie cze 30, 2002 19:56
Lokalizacja: katowice

Post » Czw sie 31, 2006 7:56

No więc tak
23.08 poszłyśmy z malutką do weta po raz kolejny ....
Dostała zastrzyk na tasiemca Anipracit i Pyrantelum przez 3 dni na glisty.... ale ponieważ po 3 dniach zaczęła pokasływać znowu wylądowaliśmy u weta - tym razem wróciłyśmy do KrakVetu do dr Orła. Rosie okazała mu całą swoją naturę od jak najlepszej strony ..... było mruczenie, tulenie i pokazywanie brzusia 8O - nas juz nie bardzo chce takimi zaszczytami obdarzać :(
Pan doktor stwierdził, że najwidoczniej z tym odrobaczaniem "trafiamy na zły moment w cyklu życiowym glist" i stąd problem .... więc mamy Rosie odrobaczać długofalowo - co 2 tygodnie mamy podać 1/2 tabletki Peratexu i tak 4 dawki czyli ma to trwać 2 miesiące..... Co do skóry to także działamy długofalowo - co 2 tyg. pryskamy Frontlinem i czeszemy - oj tego nie lubi juz nasza malutka :( Skóra musi dawać jej w kość bo strasznie się wylizuje i gryzie. W przypływie szaleństwa, aby kotu ulżyć wzięłam wczoraj waciki i ciepłą czystą wodę i delikatnie przemyłam zadnią "połówkę" kota .... Dokładnie wytarlismy futerko i ciut jej ulżyło, do tego sierść zrobiła się miła i miękka w dotyku ... Już nie wiem, może to jakaś alergia na jedzenie ????
Jeśli chodzi o jedzenie to juz troszkę "ustabilizowaliśmy się" Jemy 1 i 1/2 saszetki i cały czas podjadamy chrupki Renala ... Jak zaserwujemy Hills'a to koopka traci swoją konsystencję .... Stąd moje przypuszczenie, że może być jakaś alergia (wtedy tez więcej drapie się)..... :?
Rosie nadal przybiera na wadze - w tej chwili "osiągnęła" 2,70kg.... POTĘGA DZIEWCZYNA :)
W przyszłym tygodniu zrobimy badania, żeby zobaczyć co dzieje się z morfologią i przede wszystkim mocznikiem

No i jeszcze jednego jestem pewna - ne było sterylki :) Od wczoraj pięknie rujkujemy ..... :twisted:
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 31, 2006 8:14

A tak teraz wyglądam :

tutaj spokojnie sobie spałam

Obrazek

No ale "upierdliwa Duża" postanowiła mnie obudzić .... :evil:

Obrazek



Jak pobudka - to trzeba coś przekąsić .....

Obrazek

ale znowu mi przerwała - powiedział, że może pokazałabym sie ciociom ??? ....

Obrazek

no to jestem ..... :P

Obrazek

Obrazek

i na koniec z pozdrowieniami ;)

Obrazek

Wasza Rosie
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 31, 2006 19:22

slicznotka :D
bylam dzis z moimi pannami na wampirzeniu i pokazalam wyniki Rosie
Gubala ma to do siebie, ze nie podwaza leczenia innych wetow
wypowiedzial sie enigmatycznie
"nie musi, ale moglaby byc nawadniana "
ucieszyl sie, ze niedlugo kontrolujecie

moja prosba - gdyby dalej wyniki rosly - dopominaj sie o nawadnianie, albo przejdz sie do niego
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 31, 2006 22:09

Kasiu dzięki :)

Ja i obydwoje weci, którzy opiekują się Rosie doszliśmy do porozumienia i w tej kwestii rozumiemy się dobrze - GDYBY WYNIKI ROSIE podskoczyły OCZYWIŚCIE będzie nawadniana .... Na razie weci dają szansę organizmowi, choć ja uważam, że jeśli nerki są powiększone to powinno się coś robić w kierunku poprawy ich pracy, bo raczej na to , że Beta Glukan na tyle podniesie odporność, żeby sam organizm zwalczył infekcję raczej nie ma szans ..... :( Jest jeszcze jedna sprawa - sprawa jej koszmarnego zarobaczenia ..... to za pewne też daje się odczuć w wynikach .... Sama juz nie wiem, to znaczy wiem, że mam czekać co będzie - to strasznie deprymujące i "nie takie".... chciałabym coś robić ..... bezczynność jest okropna .....
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 01, 2006 17:34

No i bylismy znowu u weta ..... :( Chyba zmienię adres zamieszkania :wink: W tej chwili Rosie wygląda prawie jak rasowy sfinks 8O To znaczy jej zadek tak wygląda ..... Pół kota zostało dokładnie ogolone, pani doktor wzięła zeskrobinkę pod mikroskop i ...... przeżyła szok 8O 8O 8O Powiedziała, że czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziała ..... Cały łupież zdjęty do badania mikroskopowego to były jaja wszoł - nie trzeba było tego specjalnie zeskrobywać, wystarczyło tylko przejechać po skórze paznokciem !!!! Ja do tej pory się drapię i wszystko mnie swędzi ..... Na szczęście na razie u chłopaków nie stwierdzono tych cudów . To też cud .... może jednak Stronghold podziałał u nich choć na to ..... W tej chwili kota ma być kąpana w szamponie Selsun, dodatkowo w Ivomecu i na zmiany o charakterze grzybicznopodobnym mamy wcierać Imaverol ... Dodatkowo w gabinecie dostała zastrzyk Felisvac Mc.
Teraz siedzi obrażona - dam jej spokój, ale na pewno zrobię jakieś foto dla upamiętnienia sfinksologicznego wyglądu Rosie ;) W domu jutro dezynfekcja - mamy kupić jakiś preparat do zwalcznia wszoł w kurnikach :oops: :oops: :oops: 8O 8O Ale obciach :evil: Ale mam nadzieję, że oststecznie uda nam się "opanować" sytuację wszołową ..... kurcze biedna kota, a ja idiotka myślałam, że to alergia ........
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 01, 2006 19:54

O rany, Kaśka, jestem w szoku :strach:
Raz tylko widziałam wszoły u Majki, ale po spryskaniu frontlinem padły.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt wrz 01, 2006 19:59

KaśkaGM pisze:...pani doktor wzięła zeskrobinkę pod mikroskop i ...... przeżyła szok 8O 8O 8O Powiedziała, że czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziała ..... Cały łupież zdjęty do badania mikroskopowego to były jaja .....


KaśkaGM ja mam to samo z Filemonem :evil:
U mnie jakaś inna larwę zobaczono, cała ekipa dzieliła sie widokiem rzadko spotykanej gnidy :evil:
Ja już na zawał o mało nie zeszłam 8O i się skrobie, bo wszystko mnie swędzi, dostaję obłędu. :x
Zrobiłam w domu przegląd rezydentów i nic nie stwierdziłam, narazie jajowa cisza. Ale jak przywlokłam, to popłyne na duża kase, bo moje ktoy są grubaśne!!
Dla działkowców wziełam duży stronghold i dwom juz wylałam na karczycho.
To jakaś plaga tych roboli 8O
Moj Filemon czeka do jutra na zapodanie strongholdu, bo wetka radziła zeby jedna kocią dawkę wylać na jego kark, a za m-c powtórka.
Na szczęscie zmian grzybicznych nie ma, ale mam go czesać. Sierść garściami wyłazi.
Matko, ja nie wiem czy i kiedy sie skończą nasze problemy a chudzinkami :(
Jedyna dobra wieśc to moj Filus juz waży 3 kg, nereczki są mniejszę, a serduszko juz prawie poprawnie pika :D
Kochana, trzymaj sie!

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11994
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pt wrz 01, 2006 20:54

Obiecane fotki Rosie ;)
Jakość beznadziejna, ale niestety dysponuję tylko aparatem z komórki, światło nie jest najlepsze i kolorek ścian oddaje też barwę pomarańczy :)

Jutro może będą lepsze :)

Obrazek

Obrazek

i na koniec sam zadeczek

Obrazek

Ja juz sama nie wiem Fredziolino co robić z tym "tałatajstwem na grzbiecie".... :? W tej chwili Rosie jest troszkę spokojniejsza niż przez ostatnie dni, najwidoczniej pozbycie się sierści troszkę jej pomogło. Na szczęście nie stwierdzono żywych egzemplarzy - te najprawdopodobniej "dokonały żywota" po Frontline, albo Ivamecu, ale nie wiadomo które jaja się wylęgną, więc znowu może być koszmarnie - Frontline i inne środki nie działają na jaja .Dobre i to ,ale ja nadal nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim....

Dzisiaj dowiedziałam się, że wetki przy odczytywaniu wyników z Katowic nie zwróciły uwagi na to w jakich jednostkach były podane .... :? mmol/l czy na dl - usłyszałam, że w sumie mocznik spadł niewiele bo z 14.6 do 13 z czymś, na co ja dopiero zwróciłam uwagę, że to nie tak bo to inne jednostki i to nie 14.6 a 146 :( Mam nadzieję, że cała reszta wygląda lepiej - w sumie ten gabinet polecają na forum ... na razie się trzymam tego gabinetu , miłe lekarki z dobrym podejściem do zwierząt i juz kocham dyżurnego kota w tej lecznicy, jest po prostu boski ...

Rosie słabo przybiera na wadze mimo, że je - ale przyczyną może byc jej robaczyca ..... Wydaje mi się, że glisty nadal są .....

Jeśli chodzi o "inwazję wszoł" to mam nadzieję, że chłopcy nie złapią tego i Stronghold ich "obroni" - oni też nie należą do "ułomków wagowych" 4.95 kg, 5.65 kg i 6.70 kg ( Hassi tylko "wyrodek 3.20 kg), do tego mają grubą sierść i podsierstek - zupełnie nie wyobrażam sobie wybijania wszoł u nich ... :? :? :(

Bardzo się cieszę, że u Filusia znacznie lepiej :) Cały czas o nim myślę - tym bardziej, że dzięki Dzidzi w tym miesiącu został "moim kotem" ;)
Wymiziaj Go ode mnie :)
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 04, 2006 7:18

W domku po dezynfekcji ..... Jak to dobrze, że nie mamy dywanów i mebli tapicerowanych ... :twisted: :twisted: :twisted: Tylko nie wiem czy to coś pomoże, bo w lecznicy zakupy robił mój TŻ i dali mu VirKonS - owszem do obór, stajni i ferm kurzych, ale działa brzybobójczo, bakteriobójczo i na wirusy ..... i nic nie piszą o pasożytach ......

Wczoraj po pracy, "uzbrojona w szampon Selsun i TŻ-a postanowiłam, że nie ma na co czekać, i trzeba Rosalkę "wyprać" :twisted: .... W sumie na początku nie było źle - Róska spokojnie dała się wsadzić do wanny, jako towarzyszka "niedoli" TŻ-towych nóżek (one też się moczyły ;) ). Spokojnie pozwoliła się namoczyć, wymasować w szamponie - stres był taki, że kota nie zareagowała nawet na to, że "myziam ją po brzusiu"... - ten zaszczyta zarezerwowany jest tylko dla weta ... :lol: :lol: :lol: No ale wreszcie kota "doszła do porozumienia sama ze sobą".... :twisted: No i zaczęło się ...... "Kot bez kości", anakonda w akcji dały znać o sobie .... Nózie TŻ- ta wyglądają jak po starciu z piłą tarczową, ręce też ..... Na dodatek Rosie chciała, abym potowarzyszyła jej w wannie - za pomocą swoich szanownych pazurków postanowiła pomóc mi "zdjęć przez głowę" podkoszulek - mądra kota, wie, że do wanny nie wchodzi się w ubraniu ;) ...Przy okazji pociachała mi całe plecy i mój głupi łeb ...... :evil: Całą akcję zza drzwi, przez dolną wentylację obserwowała banda zaskoczonych chłopaków ..... Co jakiś czas w otworach pojawiała się co rusz to inna "kocia łapa" - szatany solidaryzowały się z Rosalką ......
Rosie postanowiła być równie mało wyrozumiała podczas suszenia - ręczniki nie do końca ją satysfakcjonowały ..... :twisted: Dopiero po jakiejś dłuższej chwili zaczęła niemiłosiernie traktorkować, ale bynajmniej nie z zadowolenia - to była ewidentna próba "przekupstwa" :) Na suszarkę zareagowała troszkę bardziej entuzjastycznie ..... Kilka razy próbowała przeciwnika "zastraszyć" i spuścić mu manto, ale wreszcie "miłe ciepełko" dało znać o sobie ...... i kota pozwoliła się dosuszyć .....
Po zabiegu chłopcy nie mogli się nawąchać "pachnącej" Rosalki ;) To jej się zdecydowanie nie podobało ..... wogóle ona jest "średnio-towarzyska kota" jeśli chodzi o swoich współlokatorów .... Efekt jakiś jest - Rosalka spokojnie przespała noc i nie wylizywała się już tak "histerycznie" czy rozpaczliwie .....
Teraz ja z małą dozą histerii czekam na kolejne kąpiele Rózi ... Następna już za 9 dni :twisted: :twisted: :twisted:
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 51 gości