Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']Kocio [']

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 04, 2016 16:56 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

casica pisze:A ten kotek czeka, czeka nieustannie bo głodny :roll: wiecznie głodny, prawdziwa personifikacja głodu, no trzeci Jeździec Apokalipsy
Obrazek



Po prostu mlody Kocio, az mi sie serce sciska, jakby skorka z niego zdjeta. Poszukam kiedys jakas jego fotke (jeszcze analogowa) to zobaczysz.
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4815
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 04, 2016 18:05 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

casica pisze:wiecznie głodny, prawdziwa personifikacja głodu, no trzeci Jeździec Apokalipsy

Bobem prażonym bym się udusiła :twisted:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33212
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie gru 04, 2016 21:41 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Lifter pisze:
casica pisze:A ten kotek czeka, czeka nieustannie bo głodny :roll: wiecznie głodny, prawdziwa personifikacja głodu, no trzeci Jeździec Apokalipsy
Obrazek



Po prostu mlody Kocio, az mi sie serce sciska, jakby skorka z niego zdjeta. Poszukam kiedys jakas jego fotke (jeszcze analogowa) to zobaczysz.

Bardzo jestem Kocia ciekawa, poszukaj koniecznie :)
Może koty wracają w innych futerkach niekoniecznie do siebie? No nie wiem. Wiemm jedno, że jak zobaczyłam mmałego na zdjęciu, na fb, nie mogłam przestać o nim myśleć. Może dlatego, że biało bury i skojarzył mi się z Putitą? Ale akurat do niej podobny nie jest.
jozefina1970 pisze:
casica pisze:wiecznie głodny, prawdziwa personifikacja głodu, no trzeci Jeździec Apokalipsy

Bobem prażonym bym się udusiła :twisted:

A mmoże on niezdrowy ten bób prazony? Może lepiej, że obejrzałaś "Głoda"? :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 05, 2016 10:10 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

casica pisze:A ten kotek czeka, czeka nieustannie bo głodny :roll: wiecznie głodny, prawdziwa personifikacja głodu, no trzeci Jeździec Apokalipsy
Obrazek

To spojrzenie... Widać, że głodny. Biedaczek... :|

casica pisze:(...)
Druś, nie wygląda jak ten trzeci jeździec? Nie wygląda, ale jak wiadomo pozory mylą. Drunio jest czujny jak czekista, teraz często sypia albo czuwa na zmywarce, ot tak na wszelki wypadek. Na wypadek nielegalnego, jego zdaniem, karmienia Komturka Nodiego
Obrazek

Czujnym trzeba być, bo nigdy nie wiadomo. Ludziom to nie można ufać, jeszcze po cichu poza grafikiem kuchnia wyda nadprogramowy posiłek? I co?! I poszkodowany kotek będzie!

Druś :1luvu: :1luvu:

casica pisze:I zdjęcie poglądowe. Tak, własnie dlatego m.in. nienawidzę połączenia kuchni z salonem - jaki to zresztą salon, w którym unoszą się kuchenne zapachy :roll: Tak, lubię mieć bałagan, lubię czy nie lubię mam go prawie zawsze :) I zupełnie mnie to nie stresuje, a gdyby było połaczenie to może by mnie stresowało. Znając siebie, nie sądzę żeby ten stres przekładał się na porządek :P ale tak mam komfort, a drzwi zawsze można zamknąć :lol:
Obrazek

Mam dokładnie taki sam pogląd na tzw. salony z aneksem :D
Jeszcze kuchnię z jadalnią bym zaakceptowała, ale z salonem? Co to za salon z garami i oparami smażonej cebulki na ten przykład... :twisted:
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pon gru 05, 2016 10:33 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Swojego czasu planowałam wywalić ścianę z kuchni do dużego pokoju, na szczęście mnie oświeciło...

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33212
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon gru 05, 2016 11:44 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Jak to kotki, zagłodzone te kotki, mogą liczyć na ępatię forum, te skórki i kości. Aż sama się wzruszyłam, że takie biedne, chlip :cry:
Regata pisze:Mam dokładnie taki sam pogląd na tzw. salony z aneksem
Jeszcze kuchnię z jadalnią bym zaakceptowała, ale z salonem? Co to za salon z garami i oparami smażonej cebulki na ten przykład...

Z jadalnią "roboczą", to tak. Ale jadalni oficjalnej też bym nie chciała połączonej z kuchnią. Wyobrażasz sobie duże przyjęcie i ten potworny rozgardiasz? Brudne naczynia, potrawy przygotowywane do podania na stół, no nieeeeee, za skarby świata :strach:
jozefina1970 pisze:Swojego czasu planowałam wywalić ścianę z kuchni do dużego pokoju, na szczęście mnie oświeciło...

Architekt prawie płakał, błagał prawie na kolanach, nalegał. Ale twarda byłam jak Roman Bratny :twisted: A on biedaczek intensywnie myślał, zapewne, co on teraz pokaże w portfolio, no bo przecież wiadomo - kuchnia i salon mają być razem, bo tak. I do diabła z argumentami, moimi oczywiscie. M.in takim, że to mieszkanie do mieszkania, tak wiem, to żaden argument :)
I w ogóle odnoszę wrażenie, że większość architektów/projektantów skupia się nie na funkcjonalnosci, a na tym, żeby ładnie wyglądało na zdjęciach, na zdjęciach w portfolio :x
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 05, 2016 13:34 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

casica pisze:Z jadalnią "roboczą", to tak. Ale jadalni oficjalnej też bym nie chciała połączonej z kuchnią. Wyobrażasz sobie duże przyjęcie i ten potworny rozgardiasz? Brudne naczynia, potrawy przygotowywane do podania na stół, no nieeeeee, za skarby świata :strach:

Roboczą, roboczą, dla domowników, na zasadzie dużej kuchni z wygodnym stolem.

casica pisze:I w ogóle odnoszę wrażenie, że większość architektów/projektantów skupia się nie na funkcjonalnosci, a na tym, żeby ładnie wyglądało na zdjęciach, na zdjęciach w portfolio :x

Zgadza się. Jak mi kiedyś koleżanka prawie już przekonana do sławetnego aneksu, opowiadała, jakich argumentów używał projektant, żeby ją przekonać, to zwijałam się ze śmiechu. Np. "teraz wszyscy znani ludzie tak robią" (i tu padło kilka nazwisk i odwołanie do portfolio), "wszystkie eleganckie domy tak mają" (i znów porfolio)
Ale najlepsze było chyba to: "w dawnych domach to było normalne, że rodzina gromadziła się w kuchni na wspólnych posiłkach, i ta kuchnia była też pokojem mieszkalnym".
Niby się zgadza, tylko, że ta kuchnia nie była połączona z salonem w dworku, nie była też paradną izbą w wiejskim domu, chyba, że mówimy o najbiedniejszych chatynkach.
Zaproponowałam, żeby wysłała go do skansenu ...

Ja nie jestem wrogiem łączenia kuchni z pokojem, jak ktoś lubi, potrafi nad tym zapanować, albo np. zaprasza gości na wspólne gotowanie, to super. Ale nie zaakceptowałabym tego we własnym domu (chyba, że miałabym dodatkowy, osobny salon). Kilkoro moich znajomych tak ma (z wyboru lub z konieczności) i bardzo różnie sobie z tym radzi, jedni są zadowoleni, inni nie.
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pon gru 05, 2016 15:23 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

'Wyslala go do skansenu' :ryk: :D
Kuchnia moze byc polaczona z jadalnia elegancko, ale oprocz tegk jest tez salon, gdzie sie zaprasza gosci na kawe np.

Ja mam aneks kuchenny w salonie i kominek. I zawsze tak o tym marzylam. W duzym pokoju mam polaczenie kuchni, jadalni i salonu. I jest tk bardzo wygodne i przytulne ustawienie ALE no i te ale male nie sa. Kiedy ma sie gosci to patrza nam na rece co my robimy i jak ja sie stresuje wizytami tak stresuje sie jeszcze bardziej. Nie mam zawsze posprzatane na kuchni wiec ten chlew jest w salonie a jak ktos wpadnie niezapowiedziany to wstyd. Ma to swoje plusy i minusy. Jak ktos ma duzy salon to moze w aneksie kuchennym czuc sie bardzien prywatnie ale ja mam po prostu na jednej scianie kuchnie i to wszystko jest w jednym miejscu. Dla zycia rodzinnego jest to super, ale dla zycia towarzyskiego juz nie za bardzo.
Wiec to zalezy jakie mamy priorytety.

I warto miec mimo to jakies dodatkowr miejsce na lodowke i taka spizarnie. Ja tak mam. I wtedy hakies jedzenie czy przygotowane potrawy trzymam w tej spizarniograderobie mini :)

Piekne koteczki! Najlepszy agent Drunio :D prawdziwy strateg! :mrgreen:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon gru 05, 2016 16:24 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

klaudiafj pisze:'Wyslala go do skansenu' :ryk: :D

Tak, dlatego, że powoływał się na tradycyjny wiejski dom :-)

klaudiafj pisze:. Ma to swoje plusy i minusy. Jak ktos ma duzy salon to moze w aneksie kuchennym czuc sie bardzien prywatnie ale ja mam po prostu na jednej scianie kuchnie i to wszystko jest w jednym miejscu. Dla zycia rodzinnego jest to super, ale dla zycia towarzyskiego juz nie za bardzo.
Wiec to zalezy jakie mamy priorytety.

Dokładnie tak :-)

casica, sorry za OT :-)
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pon gru 05, 2016 20:24 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Regata pisze:
casica pisze:Z jadalnią "roboczą", to tak. Ale jadalni oficjalnej też bym nie chciała połączonej z kuchnią. Wyobrażasz sobie duże przyjęcie i ten potworny rozgardiasz? Brudne naczynia, potrawy przygotowywane do podania na stół, no nieeeeee, za skarby świata :strach:

Roboczą, roboczą, dla domowników, na zasadzie dużej kuchni z wygodnym stolem.

Oczywiście, mając dużą kuchnię można sobie całkiem przyjemnie zjeść np wspólne śniadanie w rodzinnym gronie. Nawet ja się czasem łamię, chociaż z zasady śniadanie jadam w łóżku i w sumie tylko tam czuję się spełniona, śniadaniowo spełniona :)
Regata pisze:
Ale najlepsze było chyba to: "w dawnych domach to było normalne, że rodzina gromadziła się w kuchni na wspólnych posiłkach, i ta kuchnia była też pokojem mieszkalnym".
Niby się zgadza, tylko, że ta kuchnia nie była połączona z salonem w dworku, nie była też paradną izbą w wiejskim domu, chyba, że mówimy o najbiedniejszych chatynkach.
Zaproponowałam, żeby wysłała go do skansenu ...

W dawnych domach? 8O Takim argumente zabił mnie niegdyś Makłowicz. Z prawdziwym zdumieniem słuchałam, że komunizm wyprowadził ludzi z kuchni (w kwestii metrażu to akurat tak) bo wcześniej to właśnie w kuchniach się gromadzili :o No tak, państwo i slużba razem, wespół w zespół, jasne. Cóż za bzdury.
I faktycznie, skansen to najlepsze miejsce dla takiego gościa :lol:
Regata pisze:Ja nie jestem wrogiem łączenia kuchni z pokojem, jak ktoś lubi, potrafi nad tym zapanować, albo np. zaprasza gości na wspólne gotowanie, to super. Ale nie zaakceptowałabym tego we własnym domu (chyba, że miałabym dodatkowy, osobny salon). Kilkoro moich znajomych tak ma (z wyboru lub z konieczności) i bardzo różnie sobie z tym radzi, jedni są zadowoleni, inni nie.

Ja jestem, ale u siebie. Jak mają inni, ich sprawa, skoro lubią albo muszą to tak jest i już. Mogę się co najwyżej zdziwić, że ktoś mógł inaczej, ale chciał własnie tak
klaudiafj pisze:'Wyslala go do skansenu' :ryk: :D
Kuchnia moze byc polaczona z jadalnia elegancko, ale oprocz tegk jest tez salon, gdzie sie zaprasza gosci na kawe np.

Ja mam aneks kuchenny w salonie i kominek. I zawsze tak o tym marzylam. W duzym pokoju mam polaczenie kuchni, jadalni i salonu. I jest tk bardzo wygodne i przytulne ustawienie ALE no i te ale male nie sa. Kiedy ma sie gosci to patrza nam na rece co my robimy i jak ja sie stresuje wizytami tak stresuje sie jeszcze bardziej. Nie mam zawsze posprzatane na kuchni wiec ten chlew jest w salonie a jak ktos wpadnie niezapowiedziany to wstyd. Ma to swoje plusy i minusy. Jak ktos ma duzy salon to moze w aneksie kuchennym czuc sie bardzien prywatnie ale ja mam po prostu na jednej scianie kuchnie i to wszystko jest w jednym miejscu. Dla zycia rodzinnego jest to super, ale dla zycia towarzyskiego juz nie za bardzo.
Wiec to zalezy jakie mamy priorytety.

I warto miec mimo to jakies dodatkowr miejsce na lodowke i taka spizarnie. Ja tak mam. I wtedy hakies jedzenie czy przygotowane potrawy trzymam w tej spizarniograderobie mini :)

Piekne koteczki! Najlepszy agent Drunio :D prawdziwy strateg! :mrgreen:

Że może być salon z kuchnia połączony elegancko to prawda, ale elegancja moim zdaniem kończy sie na zdjęciach. Bo wystarczy jakaś aktywność kuchenna i już po elegancji. A chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie spędza życia na sprzątaniu. Zupełnie nie stresuję się przyjęciami, ale kuchnię w takich sytuacjach chcę mieć dla siebie i tylko dla siebie. Jakoś nie widzę robienia tego wszystkiego na widoku. Poza tym zapachy. No nie ma takiego wyciagu, który usunie szczególnie intensywne zapachy, biesiadowanie w oparach kapusty (a przecież podajemy bigos), cebuli, smażenia itp jakoś mi się kłóci, jakoś mnie odstręcza. Ale to mnie! Innym nie bronię jak mówiłam :) No i koty, szczególnie nachalne i rozwydrzone, takie jak moje, krojenie mięsa dla nich, w ich obecności to horror. Co ciekawe, gdy przygotowuję miso dla nas, nie ma zmmasowanego ataku :) I podkreślę - nie uważam, że to brzydkie, takie połączenie, dla mnie po prostu nie funkcjonalne.

O, jeszcze dodam, że panicznie boję się kominków. O nie! Tak wiem, zaraz będzie o nowoczesnych instalacjach itp, ale własnie rok temu moja koleżanka z rodziną omal się śmiertelnie nie zatruli. Tak, mieli szalenie nowoczesny system oparty o kominek. Mogłam mieć kominek w salonie, instalacja jest i dałoby sie to zrobić, oczywiście architekt chciał. Ale nie. Raz bo strach, dwa bo za dużo mam książek.
Regata pisze:casica, sorry za OT

A ileż to razy mam mówić, że u mnie nie ma OTów? :)
A temat ciekawy, bo ciekawe jest posłuchać co na taki temat myślą inni
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 05, 2016 21:46 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Absolutnie nie ma takien opcji zeby sie zaczadzic od kominka ;) zwyklego. Predzej od gazu.
My nawet napalimy w kominku, zakrecamy wlot powietrza i wychodzimy z domu. Nie ma szans na pozar. Takie rzeczy to jak sie ma cos zle zrobione.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon gru 05, 2016 21:53 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Tak mówią :) I nie to, że Ci nie wierzę, wierzę. Ale boję się i mowy nie ma, żebym zapragnęła kominka. Czasem w wynajmowanych apartamentach wakacyjnych jest kominek, ale ja się nigdy nie zdecydowałam na rozpalenie :)
Taka fobia
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 05, 2016 22:07 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

No kazdy ma jakas fobie :) ale zwykly kominek zamkniety tak dziala ze jak tam nie gmerasz i nie pilnujesz to zwyczajnie zgasnie. A mysle ze moze byc niebezpieczn, ale tylko jak czlowiem popelni blad. Pali nieodpowiednim opalem, albo ucieknie mu kawalatek rozgrzanego drewna i tego nie zauwazy (mi sie zdazylo, ze cos mi wylecialo, ale to dlatego ze gmeralam nadgorliwie i nieuwaznie) albo drzwi nie zamknie - choc to akurat tez powoduje ze kominek gasnie, bo nie raz chcialam posiedziec przy otwartym. Wiadomo, ze to zywy ogien. Ale jak sie nie robi glupstw to nie ma zagrozenia :)
I koty lubia ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon gru 05, 2016 22:12 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Właśnie się zastanawiałam co na to koty i czy są bezpieczne.

Nie pamietam co się stało u mojej koleżanki, więc nie chcę zmyślać. Ale coś nawaliło, albo może oni popełnili jakis błąd. Generalnie omal się w nocy nie zatruli.
A instalację mieli ok, nową, w nowym domu.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 05, 2016 22:39 Re: Moje koty XIX. Nowa jakość zmywania :)

Na początku też mieliśmy obawy. Baliśmy się zostawić kominek tlący się z kotami. Teraz po czterech latach wiem, że nic się nie może stać, a jak coś się stanie to z mojej winy. Teraz zostawiamy rozpalony kominek i nie boimy się wyjść. Przykręcam tylko szufladkę, żeby ogień wolniej ale dłużej się palił.

Jedyne co mi przychodzi do głowy w przypadku Twojej koleżanki to to, że może mocno napalili i zamknęli komin i wtedy to wszystko przez szufladkę wpadło do mieszkania. Ale nie wiem czy to jest możliwe, bo ogień by się zdusił bez powietrza. Nawet to mogę sprawdzić. No, ale i tak wydaje mi się to niemożliwe. Ale nie wiem jaką mieli instalacje. Może dym zamiast do komina szedł do mieszkania. Zrobiła się dziura w rurze, która odprowadza dym.. ale i to mało prawdopodobne, bo dym idzie do komina sam z siebie - to się nazywa cug, że komin ciągnie dym. Może mieli źle zrobione to wszystko. Z całą pewnością jest to indywidualny przypadek i moim zdaniem prędzej można się zaczadzić od gazu niż ze zwykłego kominka.

A koty uwielbiają kominek. Marysia siedzi pod nim aż się zaważy i wtedy wychodzi (ale oczywiście nie ma opcji, żeby się oparzyła czy zapaliła) a tak to się koty rozkładają jak płaszczki na dywanie i grzeją dupki :D i są bardzo zadowolone. Miałam nie raz u siebie zdjęcia, ale teraz nie wykopię :/
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid, Silverblue i 37 gości