


Jest też drugi prezent - Koci Łowca. Bo feliks od dawna lubił się bawić taką domową wersją kociego łowcy - machałam patykiem z piórkami (albo i bez) pod jakimkolwiek kawałkiem tkaniny, dywanika itp (fajnie się sprawdzały takie maty do ociekania naczyń, 3 zł w sklepie po 3 zł). Niestety ostatnio jakoś mu sie to nudziło, no to zainwestowałam w zestaw z kociego sklepu, a baterię - fakt, mniej się namacham, a koty i tak maja frajdę. Pytaie, na ile to wystarczy, kiedy jakoś rozmontują, od wczoraj działa...
Dzisiaj znów było łapanie Bajki na podwórku. Nie wiedm, jak potem reagowac - przecie.z nie mogę nakrzyczeć, skoro dała się złapać - ale chwalić też nie! Bo przecież uciekła... Dobrze prawi arcana, ze coś wymyślić trzeba. To znaczy też zastawiałam czym się dało, w sensie że torbą z zakupami itp, ale jakoś ostatnio jej sie udaje mnie zmylić. Psikanie? O, faktycznie, może coś da? Wprawdzie na Felisia nie działało, ale moze Baja ma innej wrażliwości nosek...

Ooo, Baja na nowej półeczce!!! Pierwszy raz. Ta jest mniejsza, ale tez przytulna, Montowałam wczoraj - i oczywiście, kiedy tylko zaczęłam wiercić, oba koty ułożyły się do snu... Wierciłam dalej... Koty spały dalej... Dziwne jakieś? Odkurzacza też się nie boją...

Idę zrobić Bajce zdjęcie na nowej półce. Dobranoc! Miau
