Tak, wakacje rzecz potrzebna. Byłam wczoraj. Kawa była. Za pierwszym razem dała mi się pogłaskać, łasiła się, a za chwilę uciekła przede mną

Strasznie wylękniona. Zostawiłam jej Carny z kurczakiem i kaczką. I mało tego. Wiecie jak los mi się odpłaca za pomoc kotom? Ponieważ kicia bytuje przy placu budowy, było tam niemałe błoto co zrobiła koparka jak jechała. Myślałam że jest ono zastygnięte, a tu niemiłe rozczarowanie. Tylko taki dźwięk; "plask" i buty zostały w błocie a ja nogi mam po kostki w tym oślizgłym błocisku

Babcia śmiała się ze mnie całą drogę. A wujek Tadek? Szkoda gadać! Śmiał się chyba z godzinę i jeszcze taką oto piosenkę wymyślił: "Idzie Ola drogą, przytupuje nogą, noga się urwała, do błotka poleciała. Plum, plum, plask, plask, pult, pult, zdrowe kąpiele błotne"

Nawet Latte-zdrajczyni podła-się odwróciła. Spać poszła za tapczan...