
Ja doprowadzona do ostateczności korespondencją z kretynem w sprawie WSZYSTKICH (około 10...) wystawionych przez nas kotów (bierze każdego) napisałam prosto: "Nie bo NIE. Mój kot i mogę se z nim zrobić co zechcę- nawet futro uszyć. IDIOTM zresztą nie wyadoptowujemy, takie mamy zasady!"
Zamknął się.
Dużo by opowiadać.
Ostatni chętny na Lalusia, mojego persika bez oka- gwałciciela kocyków , panna studentka chciała go trzymać w pokoju 15 metrów zajmowanym z koleżanką, w mieszkaniu 3 pokojowym z 5 innymi współlokatorami i co dwa tygodnie wozić do swoich rodziców z Poznania do Ostrowca Świętokrzyskiego.
Mój Małż słuchając rozmowy z nią dostał szału.
Było bardzo zabawnie...
Ludzie nie rozumieją słowa "NIE".
Nikt nie zadzwoni przecież i nie powie "jestem beznadziejny, oddajcie mi tego koat". Same anioły ze skrajnego luksusu dzwonią!
A Ty wrednie im kota nie dajesz.
A pamiętacie panią , która miała teriera rosyjskiego i mi nim groziła?
Odpisałyśmy jej z Niegh ,że mamy papugę (Neigh ma!) i nie zawahamy się jej użyć. Że o jamniku nie wspomną...
Odczepiła się...
Ania on Cię ewidentnie podrywa:)!!
Jeśli masz tel na kartę, niech zadzwoni do niego TŻ...