Wreszcie dzisiaj odesłałam. Priorytetem, przed południem, więc jest szansa, że jutro dotrze.
Nasza Mama, która Kumiko ze względu na alergię widzi 2-3 razy dziennie przez chwilę, stwierdziła, że się dziewczynka nam wypełniać zaczyna. W sensie boczki się wypełniają.
Dziewczyny jeszcze cały czas izolujemy (czyli Bibę i Kumiko + Mamę i Kumiko + Mamę i obie kuwety

), ale już łączymi Kumisię z Cookie'm. Jest spoko - pieseczek karnie czeka na naszą zgodę, żeby na ugiętych nóżkach podejść, a Kumiko sobie nic nie robi z tego, że pieseczek kufę pod ogon jej pcha i obwąchuje. Upał jest szalony, więc dokumentacji foto z tego nie będzie. Bo my głównie bez ubrania jesteśmy i najbliższej bliskości stworków, jakby co. Skóra mnie swędzi na twarzy i szyi, bo Cookie aprobaty i pochwały wymagał, a jedną z nagród dla dobrego i grzecznego pieseczka jest możliwość wylizania mnie po twarzy i szyi właśnie. A ja mam alergię na psią ślinę, co prawdopodobnie wynika z alergii na penicylinę. I jak się ta psia ślina wymiesza z puchem Kumisi, to mam ochotę sobie skórę zdrapać, bo przemycie to za mało. Ale warto.
