Pelcia, Różyczka i Łobuziki. FOTO

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 08, 2014 21:26 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

To trzymam za bezproblemowe dowiezienie Różyczki :ok:

U mnie Bakalia miała nadczynność tarczycy :kotek: Objawy oczywiście nie były typowe... I chyyba jeden kot u kolezanki ma niedoczynność.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw maja 08, 2014 21:52 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

Mysza pisze:U mnie Bakalia miała nadczynność tarczycy :kotek: Objawy oczywiście nie były typowe...

Ale ona raczej szczupła była, z tego co sobie przypominam.
A Rózia jest gruba, chociaż nie widzę, żeby była łakoma (w przeciwieństwie do Peli, która jest gruba, bo jest łakoma a wyniki krwi ma w normie)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt maja 09, 2014 8:05 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

Trzymam kciuki, żeby zastrzyk uspokoił Różyczkę i żebyście dotarły spokojnie na badanie.
Marciński na pewno wszystko powie - czy od razu zrobisz u niego USG tarczycy? czy tylko wątróbka?
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pt maja 09, 2014 22:13 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

tajdzi pisze:Trzymam kciuki, żeby zastrzyk uspokoił Różyczkę i żebyście dotarły spokojnie na badanie.
Marciński na pewno wszystko powie - czy od razu zrobisz u niego USG tarczycy? czy tylko wątróbka?

Na razie to nie ma nawet wyników krwi pod kątem tarczycy. Czekamy....
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Nie maja 11, 2014 19:56 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

Wyniki T4 są w normie.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon maja 12, 2014 9:11 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

To czekamy na wyniki USG. Trzymam kciuki.
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pon maja 12, 2014 15:01 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

Jakby było mało mam nowy kłopot :(
Wczoraj zadzwoniła do mnie Kryśka, że przyplątał się stary chory kot.
Kota tego widywałam od jakiegoś czasu z daleka. Myślałam, że to czyjś wychodzący.
Złapałam go w ręce. Jest cały zakatarzony (masakra), ma ranę koło ucha, sierść wybrakowaną i skołtunioną, a z tył wiszą mu zasuszone jajka.
Zamknęłam go w klace na górze. Dałam mu unidox w jedzeniu (mam nadzieję, że zje). Chciałam mu dać tą tabletkę do pyska i przeczyścić ranę, ale trochę się wściekł, więc zrezygnowałam.
Jak mu wyjdą testy dodatnie, to nie wiem, chyba będę musiała go uśpić.

Acha, Czarna Cholera ma dwa nowe kociaki plus dwa z zeszłego roku cały czas mieszkają z nią. Pewnie na tych dwóch się nie skończy w tym roku, bo jest maj dopiero. Ciekawe ile musi się tego namnożyć, żeby wreszcie zaprzestanie karmienia Czarnej Cholery przestało być dla Kryśki mission imposible.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon maja 12, 2014 15:22 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

A może spróbować na klatkę spadającą lub podbierak? Wtedy nawet trochę najedzone koty się łapią...
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pon maja 12, 2014 16:13 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

tajdzi pisze:A może spróbować na klatkę spadającą lub podbierak? Wtedy nawet trochę najedzone koty się łapią...

Moja Droga, próbowane było już wszystko. Nawet nie chce mi się opisywać tej historii.
Jak ktoś ma próbować, to na pewno nie ja, bo Czarna Cholera spieprza na mój widok.
Dodatkowym problemem jest bardzo ograniczona sprawność fizyczna Kryśki oraz markowanie przez nią działań.
Powiedziałam Kryście, ze żadnych kociaków już nie zabiorę. Może to ją otrzeźwi.
Bo tak było wygodnie. Niełapliwa Czarna Cholera rodzi, genowefa staje na głowie i organizuje domki.

Ja się poddałam, ale zapraszam :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon maja 12, 2014 20:59 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

Ja z moim kolanem przy takich akcjach to mogę tylko jako transport robić, ale może Tajemniczy Wujek Z. udostępni nam klatkę.
Biedna kicia, biedna Ty. A karmicielka może kiedyś pojedzie na wakacje :evil:
Nie rozumiem takiego "pomagania" :roll:
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Śro maja 14, 2014 13:56 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

Uwaga długie!


Zawlokłam wczoraj Dzikiego do lekarza.
Ponieważ czekają mnie wydatki w związku z Rózią postanowiłam zaoszczędzić nieco forsy i skołowałam talony na Bielany.
Żadnej z lecznic nie znam, więc pojechałam do pierwszej lepszej - na Podleśną.
Szybko okazało się, że był to błąd.
Przyjął nas dziadek o wyglądzie Św. Mikołaja. Zaraz na wstępie dziadek się zdenerwował, że dzikiego kota przyniosłam, że co potem z tym kotem (co ja wróżka jestem?), jak ja to sobie wyobrażam, przecież na dworze nie będziemy go leczyć.
Wyjaśniłam, że kot jest w klatce u mnie, że ja będę go leczyć. Taki jest stan na teraz, a co będzie się okaże. Dziadek nieco się uspokoił i przystąpił do oglądania kota. Oczywiście okazało się, że trzymanie kota w czasie badań to tylko i wyłącznie moje zadanie. Dostałam rękawiczki i radź sobie babo, ja pomagać nie zamierzam.
Muszę przyznać, że jak już dziadek się zabrał to obejrzał kota nawet dokładnie. Do uszu mu nawet sam z siebie zajrzał 8O
Kolejnego podniesienie ciśnienia w dziadka wywołała moja propozycja pobrania krwi kotu. Że przecież jest dziki! wiec będzie problem.
Komentarz, że na Białobrzeskiej zawsze sobie z tym radzą zachowałam dla siebie. Zamiast niego zaproponowałam, żeby po prostu spróbować. No i udało się :!: Chociaż dziadek przed pobraniem krwi wycinał kotu na łapce sierść nożyczkami, co trwało na pewno ponad 2 min. :roll:
I cale szczęście, bo moim celem było załatwienie na te talony testów FeLV i FIV oraz morfologii.
Wszystkie czynności zajmowały dziadkowi niezmiernie dużo czasu, a że dużo było na kocie do oglądania, to spędziłam w gabinecie prawie godzinę. Kot wykazał się naprawdę dużą dozą cierpliwości.

Z gabinetu wyszłam z diagnozą grzybicy, której dziadek na razie leczyć nie zamierzał, bo pobrał sierść na badania mykologiczne i zamierzał czekać cztery tygodnie na wyniki, dopiero potem leczyć kota. Dziadek połączył w całość ranę koło ucha, zmiany skórne na tylnych łapach oraz ogólny fatalny stan sierści. Całość ta jego zdaniem to wynik działalności grzyba lub bakterii.
Kota osłuchał i stwierdził, że dolne drogi oddechowe nie są zajęte. Podejrzewał też świerzbowiec uszny w jednym uchu. Po oględzinach wydzieliny pod mikroskopem (chyba z 10 min.) stwierdził, że to jednak nie jest świerzbowiec. Widać otoskop jest mu obcy. Ucho jednak wyczyścił i podał oridermyl do jednego ucha (czyli jednak nie był do końca taki pewny tego świerzbowca). Drugie ucho było czyste, więc mu tam oridermylu nie zapuścił.
Nawet tego nie komentowałam, bo cieszyłam się, że będzie chociaż jedno do oglądania na Białobrzeskiej.

Właściwie już od połowy wizyty zaczęłam nerwowo sprawdzać zegarek - czy zdążę na Białobrzeską! Wcale nie podobała mi się perspektywa trzymania zagrzybionego kota przez cztery tygodnie bez leczenia. Nie ufałam też dziadkowi w kwestii osłuchowej i świerzbowca.

Po wyjściu od dziadka pognałam na Białobrzeską, bo akurat wczoraj była nasza Pani Doc (biedny kot, ale co było robić). Okazało się rana jest cięta i nie ma nic wspólnego ze zmianami skórnymi koło nóg. Niestety Pani Doc podejrzewa, że to zespół eozynofilowy lub alergia. Sierść nie świeci, oczywiście grzybicy nie można wykluczyć, jednak Pani Doc nie obstawia tej przyczyny.
Okazało się także, że faktycznie zajęte są tylko górne drogi oddechowe oraz że świerzobowca raczej nie ma. Ucho, które pozostało czyste zostało zbadane otoskopem i świerzbowca nie stwierdzono. To z oridermylem nie nadawało się już do obejrzenia. Na razie świerzbowca wykluczamy.

Dzisiaj zadzwoniłam na Poleśną. Zamiast testów FeLV i FIV zarobiona została morfologia. No cóż i tak chciałam prosić, aby dorobili, bo zauważyłam, że kot bardzo dużo pije. Wczoraj nie chciałam mu robić morfologii, bo wiadomo, że jak kot jest chory to wyjdzie źle, poza tym był najedzony. Ale nie ma tego złego - przynajmniej wiem, że nerki są ok.
Testy po moim telefonie zlecili i wyszły ujemne.

Cel został osiągnięty....
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Śro maja 14, 2014 14:01 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

No tak, talonowe lecznice są super, pod warunkiem, że wiesz, co chcesz, wiesz, na co kot chory i że kot nie bardzo chory :roll: i jeszcze sama kota obsłużysz.
Aha, to jedyna lecznica z tych bielańskich, która dysponuje szpitalikiem. Tylko w takim razie nie wiem, jak oni sterylizują tam dziczki 8O
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro maja 14, 2014 14:22 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

orany :roll:
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Śro maja 14, 2014 16:17 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

O rany. Załamujące jest to, że poza dużymi miastami takich wetów jest dużo :|

A dziczka w przychodni bez szpitalika sterylizowałam tu z opcją odbioru po 2h i przetrzymania u siebie.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw maja 15, 2014 14:16 Re: Pelcia, Różyczka i Łobuziki. Mój Rózinek....

Wprawa na USG zakończyła się, że ul. Bitwy Warszawskiej musiałam zrobić zawrotkę i owieźć Rózię do domu :(
Pani Doc będzie leczyła Rózię korespondencyjnie :(
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości