Zdrowiej Kochana, zdrowiej

Dobrze, że to katar, a nie coś poważnego.
Trochę zmęczona jestem tą podróżą i podłamana samą wizytą

Najpierw błądziłam po wioskach w poszukiwaniu Sikorek pół godziny. W końcu znalazłam jakąś żywą duszę, która mnie pokierowała i dotarłam na miejsce. Lekarz bardzo fajny, kompetentny, wszystko wytłumaczył, o wszystko wypytał. Młody miał robione USG, serduszko działa źle. Bije dwa razy szybciej niż u normalnego kota. Najprawdopodobniej nie domyka się prawa komora serca. Wet zdziwił się, że Młody przeżył w ogóle narkozę przy kastracji z takim serduszkiem. Do tego gromadzi się płyn, którego przyczyny nie znamy. Lekarz na miejscu mógłby pobrać płyn i zobaczyć jak wygląda, ale nie może podać Młodemu narkozy ze względu na serce. Możliwe, że ten płyn to przez serduszko albo... FIP. Temperaturę miał w normie. Nie miałam pieniędzy żeby od razu zrobić testy i inne potrzebne do diagnozy badania. Musiałabym na same wyniki nazbierać ok 400 zł wtedy miałby zrobione chyba wszystko jeśli chodzi o serduszko, testy i inne bakterie (glut w nosku). Wszystkie próbki wysyłają do laboratorium do Niemiec. Dostaliśmy antybiotyk (Clavaseptin 50mg), tabletki na serduszko (Fortektor 2,5) i pastę Calo-Pet uzupełniającą braki w żywieniu ponieważ Młody z jedzeniem strajkuje

. Mimo karmienia na siłę chude to takie, skóra i kości. Kolejną wizytę mam na przyszłą sobotę, powiedziałam, że postaram się uzbierać potrzebne pieniądze choć nie wiem czy się uda. Do tego paliwo... Może chociaż na część badań uzbieram, na pewno będzie powtórzone USG. Koszt dzisiejszej wizyty to 164 zł (bez paliwa).
Naprawdę się podłamałam, tak mi szkoda Młodego, to taki spokojny i kochany kot

Nic tylko usiąść i płakać...