
Dziś poszłam do weta z nadzieją, że zaleci konkretne badania na alergeny pokarmowe bądź inne czy cokolwiek. Kotka ma niezidentyfikowane napady drapania, oprócz tych na tle nerwowym przed porą jedzenia.
Nic bardziej mylnego_ można powiedzieć ze vet mnie opiurkał" za przerwanie leczenia? Dodam, że u niego byłam ok kwietnia i dostała kotka
na wszelki wypadek jeszcze raz na pasożyty a świerzb uszny wykluczył patrząc w uszy.
Dziś mi mówi, że wtedy powinnam dalej podawać jej to na pasożyty bez przerywania wizyt.
Przecież rozmawialiśmy przy pierwszej wizycie, że niema sensu dalej jej truć i ze to nie kot specjalnej troski. Dziś mi powiedział, że każdy przygarnięty kot ma świerzb i przyczyną drapania nie musi być alergia.
Przez tydzień podawałam kotce zmielonego kurczaka, a gdy powróciłam do wołowego momentalnie nasilone drapanie tym razem w pyszczek_opóźniona reakcja czy co... równie dobrze mogły ja uczulić zdobyczne coś z kuchni. Wet wspomniał o karmie specjalnej dla alergików. Ja na to, ze nie chciałabym suchej ze wzg na stolce- a lekarz na to ze karmy mokre od suchych różnią się tylko ilością wody i takie tam.. że nie są wcale gorsze od samego mięsa. A potem wspomniał o zwierzaku, na którego nie działały wcale lecznicze"karmy a najzwyklejsza pomogła.[dodam ze przy pierwszej wizycie tez to przytaczał tylko wtedy mówił o kocie a teraz jako o przypadku u psa_dziwnie znajome_w sumie dużo u niego zwierząt się przewinęło]
Jestem załamana, to wszystko jest zbyt skomplikowane.

Byłam nastawiona na zbieranie funduszy na leczenie ale teraz nie wiem jak działać. Każą mi ja podtruwać, znowu.
Chciałabym poprawić jej komfort życia, a tu masz nie wiadomo co
a teraz coś bardziej optymistycznego... mała fotorelacja zakończona zdjęciem Feni w punkcie obserwacyjnym na szafie, po przemeblowaniu. Duże drzewko znikło, znudziło jej się tam spanie. Do drapanie eksploatuje niezmiennie mały drapaczek sizalowy.



