Witajcie,
no chyba coś drgnęło

mam nadzieję
po powrocie do domu powitał mnie mały, a za chwilę patrzę, a tu Buri też idzie na powitanie, czego wczoraj nie zrobiła.
Oboje rozpakowali za mną zakupy, wypatrując czegoś dla siebie, Buri ładnie zjadła z Tita miski, ale Tito nie bardzo ostatnio je. To chyba stres. Dzisiejsza noc była spokojniejsza. Zasypiał ze mną Tito, a gdy się w nocy obudziłam obok mnie leżała już Buri-rozanielona, wyciągnięta, gotowa do głaskania
To z czego się najbardziej cieszę to że widziałam dwa razy "noski noski" bez warczenia
żebyście widziały jak piękny to widok, no ale... żeby nie było tak sielankowo, to było buuu jak mały chciał gwizdnąć jej piłeczkę, którą się akurat bawiła. Właśnie bardzo mi się podoba jak Buri bawi się piłeczkami.
Kuwetkuje wzorowo, nałożyłam już wierzch i nie ma żadnego problemu. Mam nadzieję że z każdym dniem będzie coraz lepiej
