Ne. Pazurkami siedzącymi w łapkach. Przednich. I te pazurki, jak tak Tosia ugniatała, to wołały tak na ostatnim dechu: obetnij nas, obetnij naaas... Fuf...
Moja szyja wołała co innego: WEŹ, KURDE, ZRÓB COŚ Z TYMI SZP0ONAMI! HEEELP?!
Wiecie co, czuję problemy: sąsiad , ten, który lubi alkoholowe posiadówki na ławce pod moimi oknami i drze się na cały regulator, operując pięknymi polskimi, dźwięcznymi wyrazami, drąc się na kobitę, z którą mieszka, wyciągając wszelkie brudy rodzinne, a czyni to takim zapijaczonym, charczącym głosem, który sprawia, że zaczynam myśleć, iż mogłabym w przypływie szału kogoś ubić

, ten właśnie jegomość sprawił sobie psa. Siedmiomiesięczne, czarne, sporawe... Sunia. I drze się do psa, na psa i ogólnie oczywiście też się drze. Na fachmanów np., którzy zrzucają dachówki, obiecując, że jak nie przestaną,
to tam wejdzie i zobaczą. Chłopina chyba ma coś z główką.
I tylko z tym psiakiem straszno jakoś

I zwierza szkoda
