Tymek dostaje podskórne wlewy, jest karmiony a/d, cały czas odpoczywa. Jutro mają być wyniki morfologii i biochemii. Nic więcej na tą chwilę nie wiemy.
Zuzia chodzi po domu, ponieważ nie przepada za namolnym Tomciem, który strzela jej barany z takim impetem, że ta biedna kruszyna ledwo na nóżkach może ustać... A nasze koty traktują ją z wielkim szacunkiem. A tak sobie pomyślałam teraz, że jest gdzieś taka osoba, która ją pokocha, musi być... Mimo braku uszków, mimo krzywych nóżek.
A Srebrny dziś obejmował Zośkę za szyję łapkami i mył jej pyszczek... Straszna miłość.
Wczoraj wieczorem alarm z domu Klementynki. Mała w południe walnęła się spać i nie chciała wstać. Wieczorem nowa opiekunka chciala biec z nią do lecznicy. Ale najpierw zadzwoniła do mnie, czy takie historie się u mnie zdarzały. Rzeczywiście Klementynka tak miała, że jak spała, to spała, i już. Poza tym okazało się, że od soboty spała bardzo niewiele, bo nowe miejsce, nowe atrakcje, a w niedzielę wstała o 5 (no bo my tak wstajemy...), i od tej pory szalała... Po godzinie przyszedł sms, że już ok, obudziła się, zjadła i bryka.

To jedno z najmądrzejszych kociątek, jakie znam.