Miau u mnie ok. piszę szybko bo Internet nam się rwie.. Jem niezdrowe potem jest brzydko w kuwetce. Nie mogę jeść Miamora saszetki po po niej jest bardzo brzydko , ale ja ją lubię. Serdecznie miaupozdrawiam kochane Kotki i Ciocie duża już ma nowy telefon ale jeszcze musi się go nauczyć obsługiwać. 2 godziny dziś go załatwiała. Okazało się że w starym szybka pękła mimo szkła ochronnego. Dziwne, telefon nie upadł ani nic... Ciociu Lukas2014 uważaj na siebie Ciociu Moli25 duża nie pamięta z ilu dni były badane koopki, ale były badane na lamblie dwa razy Zunia
Szkoda, że kupka brzydka, ale najważniejsze, że jesz Zuniu! Cieszymy się z Dużą, że Twoja Duża ma nowy telefon. Może będzie mogła częściej posłuchać muzyki Sabcia
Zjadłam 14 past. Na raz. Za cały dzień A Duża opowiedziała w Kąciku Muzycznym o jednym ze swoich spotkań z Placido. Sabcia KĄCIK MUZYCZNY Nie byłam na łódzkim występie Barysznikowa. Przede wszystkim dlatego, że niedługo po nim w Łodzi zapowiedziany był koncert... Dominga! Obie z przyjaciółką byłyśmy w związku z tym ogromnie zajęte. Bo my zawsze czułyśmy się odpowiedzialne za przebieg wizyt Maestra w Polsce Za informację w prasie, za kwiaty, prezenciki... Informacja w prasie w dobie przedinternetowej była zdawkowa i pełna błędów, co wiązało się z brakiem książek o Domingu - żadna z pozycji nie została przetłumaczona na polski, a dziennikarze pisali bzdury. W 2009 r. było już trochę lepiej (internet!), ale np. na stronie Teatru Wielkiego w Łodzi znalazłam informację, że oto przyjeżdża do nas "jeden z najwybitniejszych tenorów". Jeden z najwybitniejszych?!! No nie... Zaopatrzona w dokumentację wyjatkowych (co do jakości i ilosci) dokonań mojego Idola udałam się do teatru i wpakowałam do pokoiku urzędniczek, odpowiedzialnych za stronę internetową. Zaczęłam od krótkiego przedstawienia ilości ról, nagrań, rekordów braw, recenzji itp., po czym stwierdziłam: - Drogie Panie! Gdyby w Łodzi miał wystąpić (tu rzuciłam kilka nazwisk znanych wtedy tenorów, jak Ben Hepner czy Roberto Alagnia), to mogłyby Panie zapowiedzieć "jednego z najwybitniejszych". Ale przyjeżdża do nas PLACIDO DOMINGO. Król Opery. Śpiewak, dyrygent, dyrektor oper. Tenor i baryton, mający na koncie ponad 3000 spektakli, ponad 200 nagrań, ponad 150 ról (wtedy, teraz wszystkiego jest jeszcze więcej). Przyjeżdża Legenda Opery! I to trzeba napisać na stronie. Udało się - Legenda Opery znalazła się na stronie. Ale nie byłam usatysfakcjonowana, bo nie poprawiono - mimo moich uwag - innych błędów w biografii Dominga. Udało mi się kupić bilety w pierwszym rzędzie. Początkowo miałyśmy z przyjaciółką inne, z których był o wiele lepszy widok, ale z pierwszego rzędu łatwiej było podać kwiatki. Placido miał koncert 8 czerwca, więc z doświadczenia wiedziałyśmy, że wyląduje w Łodzi 6 czerwca wieczorem i już po południu tego dnia czekałyśmy cierpliwie w hotelowym holu. Inni członkowie naszego klubu Trubadur mieli przyjechać dopiero na koncert. Wchodzącemu artyście (a także jego partnerce i dyrygentowi) wręczyłyśmy zatem osobiście bukiety "od klubu" i podreptałyśmy za nim na konferencję prasową, którą przyjaciółka nagrywała na trzymany pierwszy raz w życiu w ręku dyktafon. O dziwo - nagranie się udało! Po konferencji wręczyłyśmy miniaturkę portretu Maestra jako Chińskiego Cesarza* (duży format został wysłany w styczniu do Metropolitan Opera, z okazji urodzin), wraz z okolicznościową dedykacją od Trubadura. Placido przyjrzał się dziełu i z uśmiechem powiedział: - Ale ja już to dostałem... - Wiemy Maestro, ale chcieliśmy, żeby miał Pan także miniaturkę, bo oryginał był duży - wyjaśniłam szybko. Nasza akcja i wyraźna znajomość z Maestrem spowodowała natychmiastowe zainteresowanie dziennikarzy, wieczorem miałyśmy w zwiazku z tym powiedzieć o Domingu kilka słów w Radiu Łódź. To też się udało. Następnego dnia była próba. Przy występach Dominga zawsze starałyśmy się dostać na próbę, ale tym razem nie wróżono nam sukcesu i to właśnie z powodu... Barysznikowa, którego występ 2 tygodnie wcześniej był obwarowany surowymi przepisami. Nie wolno rzucać kwiatów ani innych przedmiotów (maskotek) na scenę, nie ma mowy o obecności kogokolwiek obcego na terenie teatru podczas prób. Barysznikow 35 lat po ucieczce z sowieckiego państwa nadal obawiał się zemsty KGB i zapewne wiedział, co robi. Ale jak to - MY miałybyśmy nie zobaczyć próby z Placido? Zaopatrzone w bukieciki stanęłyśmy grzecznie przy tylnym wejściu do teatru. Pierwszy pojawił się dyrektor i od razu nas uświadomił, że wejście za kulisy jest absolutnie niemożliwe. - No, chyba, że Pan Domingo się zgodzi... - dodał tonem, który miał nas pozbawić resztek nadziei. Potem przybyli dyrygent Eugene Kohn i sopran Veronica Villarroel, dla których też miałyśmy bukieciki (Placido lubi, kiedy jego zespół też dostaje kwiatki) i którzy uprzejmie poinformowali nas, że Domingo się trochę spóźni. Wreszcie nadjechał wyczekiwany Maestro. - O, My Ladies from Trubadur! - rozpromienił się na nasz widok. (słowo Trubadur było wypowiedziane bezbłędnie po polsku ) Wręczyłyśmy bukieciki, Maestro elegancko ucałował nasze dłonie (jak je potem myć?) i... - Maestro, czy mogłybyśmy wejść na próbę? - Ależ oczywiście, bardzo proszę - uprzejmie zgodził się Placido i otoczony świtą raźno pomaszerował w stronę drzwi. A my za nim. Dochodzimy, drzwi się otwierają i nagle... Maestro się zatrzymuje (a wraz z nim cała świta) i... przepuszcza nas przodem!!! No bo przecież kobiety i jakby jego goście... Zgłupiałyśmy zupełnie, ale żeby nie tamować ruchu szybko przeszłyśmy. I... nie wiemy co dalej. Przecież Maestro idzie do garderoby, a my musimy na widownię! Którędy? Na szczęście jakaś przytomna babeczka z teatru zorientowała się, że potrzebujemy przewodnika Na próbie poza nami były też znane nam wcześniej dziennikarki, które zaproponowały, żeby po próbie raz jeszcze pójść za kulisy. Oczywiście skorzystałyśmy i w ten sposób trafiłyśmy do małego saloniku, w którym dołączyli do nas pan Kohn i pani Villarroel. Stoimy, rozmawiamy, nagle w korytarzyku prowadzącym do garderoby pojawił się Placido. Jak zawsze powitałyśmy go brawami, a moja przyjaciółka westchnęła.. - Ach Maestro, szkoda, że w tym koncercie nie zaśpiewa Pan Ay, ay, ay (popularna pieśń chilijskiego kompozytora - a Veronica Villarroel jest chilijką). - No to co za problem? - uśmiechnął się nasz Maestro i natychmiast zaintonował wspomnianą pieśń, specjalnie dla nas Tu Placido śpiewa Ayayay na koncercie w Santiago de Chile w 1991 r.
Koncert był oczywiście wspaniały, spotkaliśmy wielu członków Trubadura, niektórych z rodzinami, dziećmi, które też podzielały zachwyt rodziców dla Placida. Udało się wręczyć kwiatki, jeden bukiecik podała maleńka córeczka małżeństwa trubadurowiczów. A po koncercie... Nie, po koncercie nie poszłyśmy za kulisy. Spotkaliśmy się całą trubadurową grupą przy wyjściu dla artystów i na połowie ulicy rozwinęliśmy wielki transparent Placido we You! Dołączyli do nas inni widzowie i ten spory tłumek powitał wychodzącego z teatru Placida gromko odśpiewanym Sto lat!. I to był już koniec naszego spotkania *The First Emperor, współczesna opera o pierwszym chińskim cesarzu była właśnie najnowszą premierą Dominga w Met. I jeszcze jeden fragment z koncertu w 1991 r - bo Placido też tam śpiewał z Veronicą. Posłuchajmy duetu z El Gato Montes.
Ostatnio edytowano Wto kwi 21, 2020 19:35 przez jolabuk5, łącznie edytowano 3 razy
Miau Ciociu piękny ilustrowany reportaż Czy Wasz fanklub ma kontakt z Placido??? taki biezący, np wysyłacie Mu życzenia swiąteczne itp? To musiało być bardzo ekscytujące dla Ciebie spotkanie
Miau Ciociu MałgWroclaw, proszę przekaż Kubulkowi że ładnie jem, ma piękny apetyt - wczoraj pani wet powiedziała dużej że to po sterydzie tak jest. Nowe jedzonko mam - gotowany dorsz zmieszany z zakazaną galaertką z zakazanej saszetki i POLANY sosikiem w którym ta galaretka była. I wiecie co Ciocie - że mi chyba nawet ten dorsz lepiej smakuje niż pstrąg??? I proszę przekaż Kubulkowi i Pralince że mocno Ich miziam tak po kociemu.
I Sabunię też miziam - Sabulko bardzo dużo tych past zjadłaś, ależ musiały Ci smakować
Teraz to nie ma już klubu, została strona internetowa Ale kiedyś tak, wysłaliśmy na urodziny 21 stycznia) jakieś prezenciki Teraz wszystko przeniosło się do internetu i umiedzynarodowiło. Facebookowy kontakt z Placido mają fani z całego świata
Zuniu, to świetnie, że masz apetyt, może trochę przytyjesz? I kupki niezłe, jak na zakazane saszetki i galaretki! Tak, pasty są smaczne, ale nie zawsze mam na nie ochotę taką jak wczoraj Sabcia
Dobry wieczór Sabulko, kilka past zjesc to też niezle. Dostalam prezent od Duzego... maseczka bawelniana. Super . Mam teraz po ponad osmiu godzinach noszenia maski ( a czasem nawet dwoch na raz!!) w czasie pracy jeszcze gdzie indziej je nakladac???? Zdezorientowany Lucas 2014