A przegonić ten listopad! Nie cierpię. Schiza cmentarno-zaduszna, za oknem fuj, liście lecą, w marketach ciągle stosy przecenianych zniczy przeplatanych już świątecznymi łańcuchami i wciśnięty w nie chiński Święty Mikołaj z uśmiechem od ucha do ucha, przy stoisku rybnym ktoś pytał już o karpie bo woli wcześniej zamrozić, nie, ja takiego poplątania nie wytrzymuję

.
Ale żeby na chwilę zostać po części w klimacie, to krótka rozmowa mojego Wnusia z Synową, w drodze z przedszkola do domu (Gucio nie ma jeszcze trzech lat). Oni mają psa, kundelek, Trusio. -Mamusiu, a czy my będziemy mieli kiedyś kota? - Nie, bo mamy Trusia, on się boi wszystkiego, Trusio byłby bardzo nieszczęśliwy, nie możemy mieć kota...
Gucio pomilczał chwilę i pyta dalej: hmm...a jak Trusio padnie? (

)
Poprosiłam o przekazanie wersji z punktu widzenia Trusia nieco optymistyczniejszej, babcia padnie pierwsza

, będziecie mieli wtedy 5 kotów

.
Niby śmieszne, ale nie do końca. Dobra, śmieszne. Nie śmieszne. I wszystko przez ten listopad.
A moje koty właśnie padły. Chłopaki w łóżku, Czitka pod kaloryferem, Cosia na kominku a Mami w Hiltonie, ma dużo futra i woli tam. Mają tę przewagę nade mną, że ZUS im nie wylicza
Wiosno, chodź, chodź, chodź...!!!!