OGRYNIA JEST JUŻ W DOMU!!!!!!

Serce mi wali, ryczę ze szczęścia. Spełniło się moje marzenie, mam tę kochaną kocinkę w domu.
Dwie wspaniałe osoby, Rafał i Monika poświęcili swój czas, swoje noce, aby pomóc mnie i Ogryni. Zaimponowali mi swoim profesjonalizmem, cierpliwością, oddaniem i poświęceniem. Wspaniale, że są takie osoby na tym świecie.
Gdy przyjechałam na miejsce Ogrynia siedziała smutna w klatce, zrezygnowana, być może zmęczona próbami wydostania się z klatki. Została przywieziona w tej klatce do pomieszczenia, w którym siedzi na oknie Babunia.
Nie bardzo chciała wyjść, ale po chwili wyszła i skierowała się w stronę okna, obok jest wnęka, w której stoją drabiny. Tam się schowała. Nie wiem dlaczego, ale wszystkie koty , które do tej pory przychodziły do domu - pierwsze dni spędzały w tym samym miejscu.
Teraz zejdę do samochodu, przyniosę jej kuwetę, tę którą miała w piwnicy, postawię mleko, coś do jedzenia i zobaczę czy już się może przywitała z Babunią.
Najbardziej są zainteresowani co się dzieje za zamkniętymi drzwiami - Tosia i Rysio.
Chcę Wam wszystkim podziękować za duchowe wsparcie, za to że tu ze mną przez te prawie pięć miesięcy byliście, znosiliście moje żale i lamenty, moją rozpacz i ból. Jeszcze raz gorąco dziękuję
Tajemniczemu Wujkowi Z i
Monikah za ich oddanie i pomoc.
Bądę Wam donosić jak postępuje integracja Ogryni, czy będzie długa czy krótka, czy pamięta Babunię i mnie. W tej chwili są zamknięte razem z Babunią, jest cisza, więc chyba żadnej kłótni nie ma. Nie chcę im przeszkadzać, niech Ogrynia trochę odpocznie po tych emocjach, bo ja nie zmrużyłam dzisiaj w nocy oka, byłam spięta i podekscytowana.
Jeszcze raz wszystkim z całego serca dziękuję.
