Na przekór...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 18, 2007 8:22

Bechet, jak tam Kaszmir dziś? mam nadzieję, że lepiej. Nie "wtranacam" się w te wywody lekarskie ;) bo ja taki bardziej głąb w tych sprawach, ale kciuki nieustająco trzymam :ok: :ok: :ok:



Slonko_Łódź pisze: Anka- ale powiedz- nie byłoby cudownie gdyby te ugryzienia działały tak jak u Tosi? :wink:


Słonko, nie przyszłabyś do nas, żeby dać sie pogryźć Klemensowi i Kmince ? ;) :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 18, 2007 8:34

Slonko_Łódź pisze:Anka- ale powiedz- nie byłoby cudownie gdyby te ugryzienia działały tak jak u Tosi? :wink:

Ja mam taki ciężki dowcip. Gdybym pisała poważnie to nie pozostawiłabym żadnych złudzeń co do tego :wink: Ty zresztą Aniu wiesz o tym chyba najlepiej .... A ja Ciebie nawet kwiatem :wink:


Wiem Słonko, wiem :love: . I też żartuję :) .
A swoją drogą właśnie się zastanawiam, czy nie pozwolić się pogryźć Mariannie skoro to tak działa :wink:. Zresztą mam wszelkie szanse - będę jej dawać sama zastrzyki.

Kaszmirku, my tak gadu gadu, a co u ciebie, kochanie?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro kwi 18, 2007 9:11

Bechet, ja się tu nie odzywam, bom za głupia, ale codziennie czekam na wieści o Kaszmirku....

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 18, 2007 9:30

Nie przejmuj sie, jam też głupia, bo kota nerkowego miałam tylko chwilę (Bechet w ostatnim okresie swojego życia zachorował również na nerki, ale jego stan był już tak ciężki, że musieliśmy pomóc mu przejść na drugą stronę, więc nie zdążyłam się wiele nauczyć). Tak, że wszelkie rady i sugestie przyjmuję z ogromna wdzięcznością.

A co do samego bohatera wątku - właściwie bez zmian. Wczoraj werandował jak zwykle i drzemał na słoneczku, zjadł co mu dano do zjedzenia, dostał dwie kroplówki i strasznie nas za to opieprzył, potargał nową gazetę jak chciałam go wykurzyć spod łóżka, aby podać wieczorne tabletki...czyli w zasadzie nie jest najgorzej. Słabiutki jest bardzo i źle wygląda, ale kontaktuje, ociera się i domaga się michy.
Sytuacja z mlekiem i śmietanką rozwiązała się sama, bo wczoraj wieczorem pojawiła się bardzo brzydka, biegunkowa koopa, więc mamy szlaban na nabiał, bo mamy kota maksymalnie nawadniać a nie odwadniać.
Kić nadal pije bardzo dużo. Obserwujemy go bacznie aby jak najszybciej wyłapać nawet najmniejsze pogorszenie samopoczucia.
Polowanie na siuśki trwa.

Wczoraj kupiłam na balkon mały krzewik chmielu i maleńki karłowaty świerczek. Sadziłam roślinki i opowiadałam Kaszmirkowi jak będzie fajnie latem, kiedy podrosną. Mówiłam mu, że będzie mógł się schować w cieniu chmielowych szyszek, kiedy słońce będzie zbyt mocno grzało i opowiadałam jak cudownie będzie pachniał świerczek pokryty poranną rosą. I jak fajnie będzie posłuchać niskiego pomrukiwania wielkich chrabąszczy majowych, za którymi będzie się uganiać Lola. A my bedziemy patrzeć na nią i śmiać się z tych jej wielkich łowów otuleni czerwoną poświatą zachodzącego słońca.





Kaszmirku...
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Śro kwi 18, 2007 10:19

Ściskam bardzo mocno z Gdańska!
To bardzo piękne, że tak piszesz, że masz tyle odwagi, by nie uciekać przed bólem...
Płaczemy sobie z Dimą przed monitorkiem.
Obrazek

mati_dima

 
Posty: 53
Od: Sob kwi 14, 2007 8:22
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro kwi 18, 2007 15:26

bechet pisze:Sytuacja z mlekiem i śmietanką rozwiązała się sama, bo wczoraj wieczorem pojawiła się bardzo brzydka, biegunkowa koopa, więc mamy szlaban na nabiał, bo mamy kota maksymalnie nawadniać a nie odwadniać.


A to może przejdziecie na mleko o obniżonej zawartości laktozy? Nazywa sie Milakt i sprzedają je normalnie w hipermarketach. Chyba Maćkowy produkują. Litrowy karton kosztuje około 3zł (co przy bajońskich cenach mleka kociego jest miłą wiadomością). Kroker był kotem, który nie wiedział co to woda- chciał pić tylko mleko.... Niestety działało na Niego przeczyszczająco co przy pobycie w klatce na podkładach kończyło się wiadomo jak :evil: Kupowałam kocie ale zdarzyło się kilka razy, że nie udało się bo coś. Próbowałam rozcieńczać skondensowane- Kroker uważał, że jest niedobre. I wtedy odkryłam Milakt- Kroker baaaardzo je lubił i sensacji nie miał..... Dobra- wszystkie koty je lubiły :wink: Polecam.

A pod chmielowymi szyszkami Kaszmir będzie wyglądał bosko. Już proszę o sesję zdjęciową z wyrośniętym chmielem :wink: Bądźcie dzielni!


PS. Wszystkich chętnych do gryzienia zapraszam- przyjmuję codziennie wieczorem :wink: Cena jest dosyć wysoka- musi nastąpić natychmiastowa i zdecydowana poprawa zdrowia. Można gryźć i drapać ale potem trzeba stawać na nogi hop siup. Uzgodnij Ingo z Klemensem i Kminką i parzę kawkę dla nas :wink:
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 18, 2007 18:47

A jadlowstret tez leczysz ? :twisted: Bo ja bym z Chesterem chetnie...
A na ludzi to dziala??Bo tez bym chetnie zabki wbila...liczac na efekty oczywiscie ;-)

Wykazalam sie duza cierpliwoscia i nie poganialam:-) Ale okrutnie mnie dreczy pytanie jak sie Kaszmir czuje? Czy duzo krwi Wam upuscil w czasie kroplowki?
Bo wiesz Asiu, im wiecej Wam upuszcza tym lepiej to dla Niego rokuje...znaczy sie, ze sily wracaja :twisted:
Obrazek Obrazek

Anna_33

 
Posty: 4120
Od: Nie mar 05, 2006 23:39
Lokalizacja: Warszawa Ursynow

Post » Czw kwi 19, 2007 6:08

Anna_33 pisze:A jadlowstret tez leczysz ? :twisted: Bo ja bym z Chesterem chetnie...
A na ludzi to dziala??Bo tez bym chetnie zabki wbila...liczac na efekty oczywiscie ;-)


Ale czy Chester z jadłowstrętem będzie chciał gryźć takie tłuste mięcho ? :wink:


Bechet- proszę nas tu nie porzucać osamotnionych..... Przecież my się tu stresujemy okropnie.....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 19, 2007 6:12

Niestety nie do końca jest dobrze :(
Wczoraj nie udało się nam podać kroplówki w ogóle :(
Kaszmir wpadł w taką furię, że nie mogliśmy go uspokoić. Zaczął gryźć i rzucać się strasznie, a jak mimo wszystko staraliśmy się podać choć trochę płynu wpadł w histerię, że zaczął się dusić. Przestraszyliśmy się okropnie (ja nawet w pewnym momencie tak zgłupiałam, że byłam przekonana, że jakimś cudem wbiłam mu sie w płuco, bo kompletnie nie mógł złapać oddechu i zaczął strasznie rzęzić). Mieliśmy jechać z nim na ostry dyżur, ale kiedy zaczęłam się ubierać Kaszmir się uspokoił i oddech wrócił do jako - takiej normy.
Baliśmy sie strasznie drugiego podejścia :cry:
Nie wiem, co sie stało, bo zawsze jakoś się udawało. Chyba Kaszmir ma trochę więcej siły po prostu i postanowił, że jednak tym razem się nie da, a jak się nie udało wyrwać to wpadł w panikę.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw kwi 19, 2007 6:21

Kurczę! Ależ On charakterny chłopak jest :evil: U Zosi jedna z czarnych dziewuch- Zosia mnie udusi ale nie pamiętam- chyba Perła- też tak robi. Przy malutkim zastrzyku nawet- gryzie, rzuca się a jak Jej się nie uda sinieje i się dusi...... I co tu z takimi robić? Z drugiej strony musi się czuć trochę lepiej skoro aż tak walczy.... Nawet byłam zdziwiona na początku, że idzie Wam aż tak dobrze pamiętając jak do tej pory wyglądała współpraca z Kaszmirkiem w kwestiach leczniczych..... Może coś w pracy wymyślę :wink:

Całuski z Łodzi! Jestem z Wami cały czas!
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 19, 2007 6:27

My też byliśmy zdziwieni. teraz już nie jesteśmy :(
Ja rozmawiałam na początku podawania kroplówek z dr Rafałem i wiem, że jest taki lek uspokajający, który mozna bezpiecznie podawać nerkowcom. Takim lekiem jest butorfanol (BUTOMIDOR lub TORBUGESIC w Polsce)
podawane w dawce 0.1-0.2 mg/kg domięśniowo. Tylko, że wtedy kroplówki podaje się tylko raz dziennie, no i nie wiem czy to jest w ogóle jakieś rozwiązanie w przypadku Kaszmira :( :( :( On już i tak bierze tyle leków dziennie, że wprowadzenie jeszcze jednego to chyba nie jest najszczęśliwszy pomysł :(
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw kwi 19, 2007 7:49

Bechet a czy Kamir nie da sobie zrobić nawet podkórnych?
Jesli taki bojowy to z pewnością lepiej sie czuje. Napewno boi sie kroplówek :( Biedactwo :(
Ten oddech to ze stresu :( Fil tez tak reagował, a nawet dostawał zapaści :( Wiele razy był reanimowany :(
Za zdróweczko mocno trzymamy :ok:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11994
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Czw kwi 19, 2007 8:08

Przykro mi. Jesli dzis znowu bedzie takie waleczny, to pewnie nie ma wyjscia i trzeba bedzie ten lek podac.
Czasami sie zastanawiam skad bierzecie sile na te zapasy.
Ale wiem skad...z milosci.
Obrazek Obrazek

Anna_33

 
Posty: 4120
Od: Nie mar 05, 2006 23:39
Lokalizacja: Warszawa Ursynow

Post » Czw kwi 19, 2007 8:08

Jadziu, my podajemy kroplówki podskórne, bo wenflon Kaszmir wyrwał sobie od razu :(
Dzisiaj znów wyślę Tż-ta do naszych osiedlowych wetek, żeby spróbowały założyć wenflon jeszcze raz. Ale nie wiem co z tego wyjdzie, bo one już i tak raczej mało entuzjastycznie reagują na wizyty Kaszmira, a nas uważają za świrów co to niepotrzebnie już zwierze męczą.

W sobotę, zaraz po tym jak dostaliśmy wyniki nerek Tż poleciał do nich żeby podały Kaszmirowi kroplówkę, ale że było jakieś 45 minut do zakończenia dyżuru i 3 pacjentów w poczekalni, wetka w ogóle odmówiła podania kroplówki (mimo, iż Tż powiedział jej jakie kot ma wyniki), bo stwierdziła, że o 3 ona idzie do domu i nie zdąży :evil:
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw kwi 19, 2007 8:09

Niestety podobne sytuacje przezywam z Lunkiem, my go zwykle opanowujemy w domu ale tak wyglada kazda wizytya w lecznicy :(
Nagle dostaje powera, dzikiej furii wlasnie, ale ze jest slabiutki konczy sie to totalnym wypapowaniem, pare razy wpadal nam w dusznosc i trafial zaraz ze stolu do namiotu tlenowego, jesli nawet nie- po powrocie do domu mamy przez pare dni totalnie wyzuta z sil szmatke.

Jezeli chodzi o pomysl z butorfanolem- jest to opoidowy lek p/bolowy i anestetyczny, bezpieczny u kotow jak generalnie leki opioidowe, acz mocno "zamulajacy" ( trzeba przeczekac na poczatku, zwykle przemija taki pierwszy efekt). No i jak to u kotow-potrafi dawac paradoksalne reakcje jak wzmozone pobudzenie. Wartoby moze sprobowac ale radzilabym wybrac taki moment gdy mozecie byc dlugo z Kaszmirem tzn. nie dac lek i wyjsc do pracy tylko moc go poobserwowac. Moj Lunek mial kiedys jakies "zwidy" i generalnie objawy osrodkowe nasilone, przemijajace i w sumie nie straszne, ale wlazil wysoko po czym tracil rownowage.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 42 gości