Ciocia Chikita-wybaczone. Przeczytałam Mami co pisałaś, podumała, gały wybałuszyła i powiedziała, że ptaszki będzie łapać sama, takie z wolnego wylotu, no przykre to ale kto dzikiemu zabroni

.
Jolu-nie muszę nic kombinować z zasłanianiem, mogę po prostu zamknąć drzwi z sypialni do pokoju z łóżeczkiem turystycznym i wkładką w środku w postaci Mami, ale wtedy dopiero będzie cyrk. Drzwi przeszklone trochę i robi się za nimi chiński teatr cieni, dopiero Tutunia się denerwuje!
A tak a propos przeszklonych drzwi, takie też z saloooonu do przedpokoju, gdzie się świeci światło, a w pokoju zwykle półmrok, bo tv itd. Zamknięte są. Ale w przedpokoju drzwi wyjściowe i kotowi dziura.
I tak siedzimy kiedyś z Synem i Wnusiem a tu ryp!-klapka i cień dużego kota (Bratu), za chwilę ryp!- coś grubego( Pasio), ryp!- truchcikiem nikogo nie widać (Cosia), chwila przerwy i ryp!- Czitusia prawie się czołgając ze strachu, każdy inny, innym krokiem, innej wielkości, inny ogon, no teatr taki, że siedząc jak na widowni umieraliśmy ze śmiechu czekając na rozwój wydarzeń. I wcale by nas nie zdziwiło, gdyby za chwilę przeszedł dinozaur, słoń albo krokodyl

Trzeba czekać, kiedyś przyjdzie

.
Wczoraj dzień świstaka. Zupełnie nie mogę poprzestawiać tego nowego czasu i Pasia insuliny, więc żyję w dwóch czasach i kilku wymiarach, co poniekąd jest ciekawe

. No i wszystko mi się dokładnie miesza, zegary, budziki, koty, noc, dzień, sen, mara, Bóg, wiara itd. Rano cukier postanowiłam Pasiowi zmierzyć, tak dla wszystkiego, budzik, ciemno, psy szczekają, wilki wyją, potykam się o własne nogi, coś mi się jeszcze śni, uszko nie współpracuje, koty wszystkie pobudzone , Mami wyje bolioli, żeby wypuścić, w końcu jest ten wynik, całkiem dobry, ufff, miski, jedzenie, każdemu coś innego, Czitka zawodzi, Cosia chce śmietankę do kawy, Bratu na stole myje się, istny dom wariatów łamany przez schronisko dla bezdomnych zwierząt, a ja mam w planie ranną konsultację w sprawie Pasia u weta, pobranie recepty i zakup zapasu insuliny. Opanowane, wyjechałam do kliniki, potem szukałam w kilku aptekach tej insuliny, wróciłam koło drugiej i....okazuje się, że zrobiłam rano wszystko poza najważniejszym. Nie podałam Pasiowi przy jedzeniu przygotowanej insuliny
Nigdy coś takiego mi się nie przydarzyło, a jednak. No nic, wyrównaliśmy dawką podtrzymującą i łapiemy stały rytm. W listopadzie umówiłam się też na badania Pasia przeglądowe, fruktozaminy, krew, itd.
U nas rano sennie, pojedliśmy i teraz już dosypiamy noc. To znaczy koty dosypiają, a ja łapię pion i do pracy.

Za chwilę zaśniemy. Razem.