Słuchajcie, jest kiepsko...
Jancia miauczy prawie cały czas. Chodzi po domu i zawodzi...
Wczoraj wieczorem poświęciłam jej cały czas uwagę, więc jeżeli może barankować i ocierać się o twarz, uspokaja się, ale jak tylko się odwrócę, wyjdę do łazienki, do kuchni - zawodzi znowu...
W nocy spałam 2 godziny, bo miauczy dalej - i to głośno, albo ociera mi się o twarz

Ona nie słyszy miauczenia, więc w żaden sposób sama tego nie reguluje... Za każdą sesją miauczenia ja się budzę, wołam ją i się nią zajmuję, a potem mogę pospać pół godziny. Powiem szczerze, takich nocy wytrzymam jeszcze ze dwie, bo spać muszę. A potem co?
Jancia nie uspokaja się jak ją głaszczę, wręcz przeciwnie - kwadratura koła...
Proszę Was o konkretne rady, bo ja muszę wychodzić z domu, spać i pracować. Z nią się nie da. Sąsiedzi pewnie też w końcu zareagują.
Jestem umęczona tą nocą, i Jancią... Mam dość. Żadne moje pomysły i działania nie skutkują - albo daję sobie barankować twarz, albo Jancia miauczy...
Ze spraw fizycznych - kotka kicha i ma katar. Czy to pozostałości kk? Czy jakieś nowe przeziębienie? Czy jakieś leki dawać?
Odnośnie ogłoszenia, allegro - nie wiem co można dodać, oprócz tego, że stan fizyczny jej jest małą trudnością w porównaniu z psychiką...
Ja bym tylko nie opisywała tak dokładnie FIV i nie porównywała go z HIV, bo kto zadzwoni po kota, który się kojarzy z HIV???
Może trzeba napisać "upośledzona odporność", która objawia się ....
Tak myślę.
Czy macie jakieś konkretne pomysły na to, jak z nią postępować?
Mimo całej chęci opieki nad nią i doświadczenia z różnymi kotami, po 2 dniach mam dość. Może i będzie dobrze, tylko kiedy? Mam wrażenie, że moje działania zupełnie się mają nijak do jej zachowań...
Tyle u nas
