Wiecie, tak sobie mysle, ze gdy ma sie pod opieka kotka, ktory ledwie uszedl z zyciem, to jest to wielkie "ulatwienie" dla opiekuna. Kiedy juz wiadomo, ze istotka bedzie zyc, czlowiek cieszy sie wszystkim!!! To, ze Anielka jest kaleka (bardzo wysoka amputacja lapki, tuz przy pupci), ze kazda wysokosc jest dla niej za duza (wszystko, co nie na podlodze jest poki co, niedostepne), ze oczko jest zrosniete, ze kk nie chce zniknac, ze ciagle jest zbyt chudziutka, ze nie umie czy tez nie moze jeszce sie bawic... to wszystko oczywiscie jest wazne. Najwazniejsze jest jednak, ze ten maly pysio zyje i bardzo sie z tego cieszy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I dlatego ja nadal w tym watku bede sie cieszyc i radowac

I opowiadac jaka ta Ptaszynka jest kochana

I wiem, ze to rozumiecie!!!!!!!!!!!!!!!! Pomimo ze poprzez bazarki zbieram srodki na najlepsza opieke nad ta kotenka, wole opowiadac tu o tym, co wspaniale, a nie epatowac np. fotkami okaleczonego cialka. Bo wiem, ze tu zagladaja naprawde wspaniale osoby, ktore ciesza sie razem z nami i ufaja mi, ze juz cieszyc sie mozna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przesylam usciski od Anielki, ktora juz nie moze sie doczekac weekendowej sesji zdjeciowej organizowanej przez Ciocie Etke
A jutro wet, pewnie kolejny antybiotyk.
Dziewczyny, jestem bardzo szczesliwa- wreszcie w pelni odzyskalam wolnosc wewnetrzna
Moze stad ten post