Sasza urządza koncert w sypialni

siedzi, drze ryjka i śmierdzi... zaczynam mieć podejrzenie, że on nie jest ciachnięty
Jak Renia go dowiozła, to podobno wyskoczył z transportera, zakamuflował się pod łóżkiem i tyle go widziano. Wróciłam pół godziny temu, to do mnie wyszedł, dał się wymiziać i zjadł całą miseczkę mokrego

ale chudy jest i zafafluniony okropnie

chyba odwiedzimy jutro ciocię CoolCaty, bo wydaje mi się, że trzeba jednak kontynuować antybiotyk jakiś, ech...
trudno, nieważne. Ważne, że dał radę i dociągnął do dzisiaj

dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi z Saszką

idę miziać śmierdzielka
