Ech, akcja się nie powiodła. Powód: kotki są zbyt nieufne. Mieszkają w piwnicy akademika, ale jedyny dostęp do nich to przez wybitą dziurę w ścianie budynku (dziura o wymiarach zeszytu). Poprosiłyśmy panią portierkę, aby otworzyła nam piwnicę - okazało się, że tamto pomieszczenie, gdzie one się znajdują jest ZAMUROWANE

Podobno podczas remontu budowlańcy chcieli zamurować także tę dziurę w ścianie... Ale portierka nie pozwoliła ze względu na potencjalnych futrzastych mieszkańców. No i teraz mamy problem. Nie da się tych dzikusów zwabić od zewnątrz, bo się boją (chociaż na żarcie to rzucają się tak łapczywie, jakby nigdy nie jadły. Co z tego, skoro są czujne i zwiewają do dziury przy najmniejszym ruchu człowieka

Próbowałyśmy zastawić dziurę, gdy jeden maluch wyszedł, już prawie go miałyśmy, ale sie wysmyknął, skubaniec). Zostawiłabym je tam, ale one mają KK, robaki i chyba pchły. Przydałoby się zastawić na nie pułapkę tam w środku budynku - jednak niestety się nie da

Za tydzień jadę tam znowu. Przez ten tydzień Asia (mieszka w pobliżu) będzie się starała je oswajać. Może nam się uda w końcu. Kotuchy są piękne, ach

Jeden (czarno-biały, KK bardziej zaawansowany, oczka w kiepskim stanie) około 2,5miesięczny, drugi (miedziano-biały, oczka lepsze, chudy jak nieboskie stworzenie, brzuch jak balonik) chyba nieco starszy. Szkoda ślicznot

Gdy tak się tam czaiłyśmy na nie, jakiś portier z sąsiedniego akademika opieprzył nas, że "dlaczego te koty idą w odstawkę?", to przecież "ich koty" i "mają tam dobrze, ciepło, są dokarmiane i poza tym są tam po to, żeby łapać gryzonie"

Ja zaczęłam tak nieśmiało, że chyba za dobrze to nie mają, bo są chore i wygłodzone... A Asia - ochrzaniła go z góry na dół.

Że po pierwsze wcale dobrze nie mają, bo żadnych misek tam nie ma i małe są chudziutkie i zabiedzone, a po drugie, że portierka w ogóle nie wiedziała, że tam są jakieś koty! I że zabierzemy je do weterynarza, wyleczymy, i znajdziemy im domki. Kropka. Facet na taką reakcję widać przygotowany nie był

Stracił pewność siebie w mgnieniu oka. Asia to tygrysica
A co do moich kotów w domu - stały się nierozłączne, pokochały się ogromnie i nie wiem co z tym fantem zrobić... Na Mao jeszcze chętnych nie ma, ale gdy się pojawią... Czy ja mogę Inkę pozbawiać ukochanej przyjaciółki? No, czy mogę?