Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 12, 2016 18:22 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Piękności :love: :love: :love:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob mar 12, 2016 19:13 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Zostałam z dziećmi sama, bo TŻ pojechał po południu do Białegostoku, żeby odwiedzić ojca w szpitalu i spotkać się ze swoją rodziną. Właściwie jego nieobecność jest dla nas naturalna, bo zazwyczaj przesiaduje do późna w pracy, albo ze znajomymi... Tyle, że skończyło mi się zwolnienie i ochota na wyłącznie domowy tryb życia. Mózg mi odrobinkę przyśniedział. Pora zarobić na własną wypłatę. Miałam dzisiaj dyżur na NPLu. Pacjentów było mnóstwo, zwłaszcza w stanie kichająco - prychająco - gorączkującym, ale miło mi się pracowało.
A po pracy, zapakowałam dzieci razem z szanownym naszym Gustawkiem do samochodu i pojechaliśmy po Florunię. Gustawek pojechał z nami w podróż sentymentalną, żeby odwiedzić miejsce swego narodzenia i porazić hodowczynię własną, piorunującą urodą. Co mu się zresztą z łatwością udało. Pani Ewa szczerze werbalizowała swoje żale, że go nie zostawiła we własnej hodowli, jako reproduktora. Bo brodę ma idealną i ucho wspaniałe i oko ma znacznie lepsze niż w dzieciństwie i kryzę i ogon i brzuszek, słowem - kot idealny na wystawy. I powinnam z nim koniecznie jeździć! Już nie chciałam robić jej przykrości i zmilczałam, że odrzuciliśmy Gustawkowy przydomek hodowlany i kocik dostał nasze normalne nazwisko na literkę "j". No prawie normalne nazwisko, bo pisze się je z błędem ortograficznym w środku. A kwestia narzucającej się Gustawkowej urody jest związana nie tylko z cechami przekazanymi genetycznie, ale także z zagłaskiwaniem, zabawianiem, noszeniem, czesaniem, czyszczeniem kuwetki, bezpieczeństwem, czasem leczeniem, codziennym karmieniem z rączki, dbałością o najzdrowsze przysmaki i po prostu miłością największą na świecie. Ale byłam dumna, jak paw z mojego Gustawka i bardzo mi było miło, że nie zawiodłam oczekiwań hodowczyni. Bo jak by nie było, mojego słodkiego, najczulszego i największego kocura, zawdzięczam właśnie jej. A ona tak bardzo się cieszyła, aż oczy jej się śmiały, gdy tuliła kota, który kiedyś był jej kocięciem.
A potem poszła po Florcię. Kruszynka moja siedziała w transporterze ze spokojem, godnym samego Buddy. Nawet minę miała podobną. Patrzyła na świat baranim wzrokiem. Okropnie się za nią stęskniliśmy przez te cztery dni... Orinek niewątpliwie oznaczył kocyk w transporterze, a Florcia na nim poleżała. I futerko jej rzeczywiście pachnie obcym domem i obcym kotem. Nawet ja to czuję. Gustawek i Orbinio wąchali ją z pół godziny, we wszystkich pomieszczeniach. A potem wszyscy troje postanowili zaradzić woniejącemu problemowi i zabrali się do szorowania całej kotki. Każdy lizał inny kawałek. Efekt tej pracy nie jest jeszcze zadowalający, ale poprawa jest wyczuwalna...
Póki co nie wiadomo, czy kicia jest w ciąży, ale profilaktycznie obchodzimy się z nią, jak z jajkiem. Surowym. Nawet jeśli doszło do zapłodnienia, to do implantacji zarodków dochodzi dopiero w piątej dobie. Może będą z tego dzieci... Przekonamy się za około trzy tygodnie. Jeśli wystąpi kolejna ruja, to polecę na USG wykluczyć ciążę, żeby w razie czego nie doszło do nadkrycia i znów kicia pojedzie na randkę do Orinka. Dobrze, że jest już w domu. Jestem spokojniejsza.
A panna Florencja, rozmiłowana w nowo odkrytych rozkoszach życia, nadal nawołuje kocura... Chociaż z mniejszym przekonaniem. Teraz trzeba spokojnie czekać.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Sob mar 12, 2016 19:24 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

A jak Wam się podoba Orinek, czyli nomen omen - zięć?

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Sob mar 12, 2016 19:35 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Mi się bardzo podoba! Wygląda jak lody waniliowo-karmelowe :) ten "rudy" jest wyśmienity :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob mar 12, 2016 19:41 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

:mrgreen: To się cieszę.
Jadę teraz na basen z dziećmi.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Sob mar 12, 2016 19:43 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Piękny...
Taki inny... :201461

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2429
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 12, 2016 20:04 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

:1luvu:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob mar 12, 2016 22:14 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Trzymamy kciuki za to by sie udało!Orinek piekny :1luvu: ale Florcia :oops: jest najpiękniejsza :oops:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Nie mar 13, 2016 0:36 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

klaudiafj pisze:Mi się bardzo podoba! Wygląda jak lody waniliowo-karmelowe :) ten "rudy" jest wyśmienity :)

Klaudiaf-Super trafne porównanie :ok:
Cudny jest :)

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Nie mar 13, 2016 10:31 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

[quote="lilianaj"]Przyszło mokre jedzonko z zooplusa. Niby fajan jest zabawa w pudle, ale we dwóch to tak smutno... Nikt kota nie napada.
Gustawek zainteresowany. Takie zdjęcia można mu robić wyłącznie na drapaku, bo tam się nie rusza.
Obrazek
Ja uwielbiam Gustawka i dla mnie to on mnie powala tymi oczyskami i kryzą :1luvu: :1luvu:
a nie lody waniliowo-karmelowe :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26794
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 13, 2016 13:11 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Witam

Pozwolisz ze przycupnę ze swoim stadem??:)

Piękne kotki! A W Florce zakochałam się od pierwszego wejrzenia
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9832
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie mar 13, 2016 20:07 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Witaj PixieDixie! :D
Nie musisz ze swoim stadem przycupać. Rozsiądźcie się wygodnie i czujcie, jak u siebie. Wszyscy są mile widziani. :P
Prawda jest taka, że wszystkie koty są piękne, ale na urok osobisty ragdolli nie jestem w najmniejszym nawet stopniu odporna. To słodziaki. Są równie piękne, jak przymilne. Mają zazwyczaj bezpośrednie charaktery. I wtedy, gdy patrzy się w niebieskie oczy takiego Orinka, plany hodowlane stają się niewiele znaczącą mrzonką i nie sposób, w bezpośrednim kontakcie, odmówić mu łapki Florci.

A Florcia starannie dba o utrzymanie równomiernego poziomu napięcia w mojej głowie. Aż czuję, jak mi przez mózg przepływa elektryczność. I solidnie kopie.
Jak wczoraj po południu odbierałam kocinkę po kryciu, Ewa wręczyła mi torbę z naszą wałówką. Trochę z niej ubyło ciężaru, ale podobno, głównie dzięki staraniom Orinka. Czyli moja Florcia nie jadła. Na tę wieść aż cała ścierpłam, a moja ręka zaczęła bezwiednie poszukiwać w naszym transporterze sterczącego kociego kręgosłupka. Od razu postanowiłam też sobie, że bezpośrednio po powrocie w domowe pielesze wydam wystawną kocią ucztę, żeby odpaść nieco mojego głodomora. Tak też zrobiłam. Gustawek i Orbinio, pokonawszy całą procedurę wąchania i wylizywania Florci, udali się do kuchni, gdzie objedli się niemiłosiernie, jak prosięta. A Florcia nie. Odmówiła spożycia, chociaż otworzyłam i wołowinkę Almo Nature i Animondę Feinsten dla kociaków - jej ulubione danie, a w końcu w desperacji, dołożyłam również puszkę łososia Cosmy. Wszystko to podałam na białej kociej porcelanie. I z rączki też próbowałam. Nawet pod stół za nią się wczołgałam z tymi frykasami. I nic. Dzisiaj dziczki przy śmietniku objadły się za to do rozpuku. A Florcia jeść nie chciała. Złapałam drania na kolana i mimo stawianego niewielkiego oporu, przemocą wcisnęłam do buzi przynajmniej witaminy Calo-Pet. Ja rozumiem, że zakochanie gorsze sr., ale są przecież pewne granice. Można myśleć o miłości, nie zaniedbując zachowań koniecznych do fizycznego przetrwania organizmu! Nie wspominając już o organizmie potencjalnie ciężarnym... A kociego niejedzenia boję się panicznie, bo mam traumę po głodówkach Maurycego. Pomyślałam jednak, że jakoś spróbuję się wstrzymać z nocną wizytą u weta i żądaniem podania kroplówki, bo taka wyprawa jeszcze bardziej zestresuje małą. Na szczęście rano, wskutek moich usilnych próśb i błagań za łzami w oczach, Florcia liznęła trochę puszki z łososia i dopchała kilkoma ziarenkami suchego Canagana. Na obiadek zjadła już nieco więcej, a teraz pojawia się w kuchni cyklicznie, jak kometa i za każdym razem gmera w miskach. Które oczywiście stoją w gotowości cały czas. Czyli powoli dochodzi do siebie...
Ja również potrzebuję czasu, żeby dojść do siebie. Muszę się od nowa przyzwyczajać do normalnego funkcjonowania przy małej ilości snu. Póki co ziewam, jak lwica, a myśli nie przepływają przez umysł swobodnie, tylko skrzypią i są niekonkretne, rozmyte... Rano omal nie zaspałam na dyżur na NPLu. Nastawiłam budzik w telefonie, a jakże, na czwartą trzydzieści. Ale on, prawowierny, w dni świąteczne potrzebuje specjalnego nastawiania. I nie zadzwonił wcale. Jak otworzyłam oczęta o piątej, to wyskoczyłam z łóżka, jak oparzony akrobata cyrkowy. Musiałam zająć się kotami, zostawić porządek, powiesić pranie, wstawić następne, przygotować dzieciom śniadanie, zrobić obiad, ogarnąć siebie, odnaleźć spokój i zdążyć dojechać do pracy na siódmą. A mam do mojej przychodni dwadzieścia trzy kilometry. Błogosławiłam w duchu kolejno wszystkie koniki mechaniczne pod maską oraz policję, za nieobecność dziś rano ani na Trasie Toruńskiej, ani na S1. Nowe autko ma cudowne możliwości dowiezienia mnie na czas, nawet, gdy wyjadę skandalicznie późno.
A w pracy się nie nudziłam. Oprócz pacjentów kaszląco - kataralnych, przyszło kilka osób migoczących przedsionkowo... Trzeba było negocjować z pogotowiem żeby tych ludzi po kolei odwoziło do szpitala. Bo nie dla wszystkich jest oczywiste, że migotanie przedsionków może przejść w migotanie komór i znaleźć smutny epilog w kostnicy.
Najadłam się strachu, bo idąc do pracy, musiałam zostawić dzieci same w domu. Niby Julek ma już prawie czternaście lat, a i reszta jest rozsądna, ale to jednak są jeszcze dzieci. Nie było jednak wyjścia, bo babcia Marysia już u nas przecież nie pracuje, a TŻta nie było. Na szczęście towarzystwo spało do dziesiątej, potem zjedli śniadanie, wygłaskali koty, obejrzeli film, pograli w planszówki i ani się nie obejrzeli, jak byłam spowrotem. Okazało się, że kolejne pranie zostało powieszone, a śmieci wyniesione. Więc jest nieźle.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie mar 13, 2016 20:17 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Wstyd się przyznać ale jak dotąd nie specjalnie wiedziałam o istnieniu tak pięknej rasy!

Florcia taka zakochana? :) Ahh ta miłość ;)) Trzymam kciuki by apetyt wrócił :) Ciekawi mnie efekt tych kocich schadzek... :)

Widzę że Ty tak na pełnych obrotach funkcjonujesz za co podziwiam. Fakt faktem coś w powietrzu paskudnego panuje bo mój mąż kaszlący od tygodnia... a wiadomo jak to facet, do lekarza to iść nie chce...
Gratuluję takich dzieci :)
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9832
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie mar 13, 2016 20:27 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Hej Lilianko :)
To musiał być bardzo duży stres dla Florci, ale dobrze, że apetyt wrócił do normy :) Niech nadrabia. Fajnie się ma, że ją chłopaki wylizali!
Czyli dzisiaj byłaś w pracy? W poradni? Słyszałam, że w Warszawie poradnie przyjmują 24h/dobę. Takie poradnie pracują po godzinach z kasy chorych czy prywatnie? U nas w poradni, w której pracowałam nie było kontraktów na pracę w nocy czy w weekendy.
No widzisz jakie dzielne dzieci :) :ok: :ok: :ok:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie mar 13, 2016 20:35 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show

Dziękuję PixieDixie za miłe słowa. :P Ja tez nie wiedziałam do śmierci naszego Maurycego. Potem szukałam kota o podobnym usposobieniu, ale innym wyglądzie. I nasza wetka powiedziała mi o ragdollach. Musiałam sobie nazwę rasy na kartce zapisać, a wetka musiała przeliterować. A potem znaleźliśmy w intrenecie kicię Gagę. Pojechaliśmy ją poznać, ale jak w sam raz, mały Gustawek okazał się przedsiębiorczy i zapobiegliwy i zaklepał sobie Julka. A Gaga za jakiś miesiąc pojechała do Wiednia, gdzie triumfuje na wystawach i będzie zapewne rozmnażana.
A Orbinia mamy z hodowli, z której pochodzi Fifi, mama Gustawka. Dlatego właśnie Gustaw i Orbis mają wspólnego dziadka, niejakiego Leonka Falkenwalda. Natomiast Florunia trafiła do nas z Radomia, gdy TŻ odmówił zgody na psa i był zmuszony przystać na trzeciego kota. Więc Florcia ma prawa hodowlane, a ja założyłam hodowlę. :mrgreen:
A co do tempa życia: jak człowiek musi, to z każdą sytuacją sobie poradzi. Bo nie ma innego wyjścia. A ja zdecydowanie muszę, bo mam troje nieletnich w domu. Co mnie bardzo cieszy, a czasem też troszkę doprowadza do czerwoności. Ale sporadycznie.
Zdjęcia z aparatu Julka:
Orbinio, z bałaganem w tle.
Obrazek
Florunia odsypia stres
Obrazek
Chwila zamyślenia: "Czy ugryźć sweter?"
Obrazek
Florcia - widok z góry.
Obrazek

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 28 gości