Felicjan i Kikur przejechali się dzisiaj karetą na badania krwi, obaj na SDMA, jako że Felisiek też ma kreatyninę na górnej granicy, a mocznik wyższy niż Kikur. No i jest starszy, nie lubi mokrego, czyli jest na najlepszej drodze do problemów z nerkami. Obaj mają teraz mega focha, a mina Felicjana w gabinecie była jednoznaczna: "Jak wrócimy do domu, to zabiję. A może nawet zabiję już w aucie".

Wzrok bazyliszka to przy nim
pan pikuś.
Kareta nie nadaje się jednak na dwa koty, tzn. miejsca mają dość, ale ja tego nie jestem w stanie unieść i jeszcze boję się, że rączka może się urwać. Jak ludzie noszą miaukuny ważące ponad 10 kilo to ja nie wiem.

Na szczęście małż przyniósł do garażu drugi transporter i przepakowałam w aucie Kikura. Nie dałabym rady wnieść ich razem na 4 piętro.
Kikur ma być konsultowany u dr Neski w kwestii pęcherza - dr Hajnrych ma obecnie dwa takie koty z krwotokiem do pęcherza, podejrzewa, że jednak są jakieś kryształy niewychodzące na badaniach i obiecała dopytać, co dalej. Oby się udało.