» Nie paź 19, 2014 9:31
Re: Adoptowałam Debi, Szczypiory, Miasto'44
MariaD, podejrzewam, że my, ludzie spoza, nawet 20% nie wiemy tego, co się tam działo. I nie jestem pewna, czy powinniśmy wiedzieć. Jeśli człowiek przeżywa traumę będąc świadkiem wypadku komunikacyjnego z ofiarą śmiertelną, to jak ludzki mózg reaguje, gdy nagle musi funkcjonować wśród ludzkich szczątków, musi się przystosować do życia w ciągłym bezpośrednim zagrożeniu życia.
Niby człowiek zdaje sobie sprawę, że to był dramat i takie tam. Tyle, że skwitowanie Powstania słowem dramat to tak jakby powiedzieć przykro mi, że tak się stało. Wymowa zupełnie nieadekwatna do rozmiarów.
Pisząc to widzę, że ja, całe życie posługująca się słowem jak narzędziem, nie znajduję stosownych sformułowań, żeby oddać własne odczucia. Jakbym zobaczyła zjawiska z innego wymiaru i nie umiała ich nazwać.
Spodziewałam się po recenzjach, że film mnie poruszy. Ale nie spodziewałam się, że mnie kompletnie rozwali.
EDIT: z drugiej strony, z punktu widzenia pracodawcy, też nie jest różowo. 2-3 razy do roku ogłaszamy nabór na płatny staż. Wymagania skromne: wykształcenie branżowe lub pokrewne. Szukamy świeżynek bez doświadczenia. 10% aplikacji pochodzi od osób, z którymi można rozmawiać. Pozostałe to najczęściej osoby, które same nie wiedzą, czego chcą, kim chcą być i czego tak naprawdę szukają. Pytanie, czego faktycznie nauczyły się na studiach, często wywołuje konsternację. Pytanie, co kandydat/kandydatka naprawdę umie robić, albo wywołuje wypowiedź na temat ukończonych szkół i kursów, albo zapada milczenie. Co charakterystyczne, najczęściej oczekiwania dotyczące pracy są odwrotnie proporcjonalne do posiadanych kwalifikacji.
***** ***