Dziękuję Dziewczyny

"Nerwusek na wyrost" Gosiu, pewnie tak jest

Spałam już z jedną i drugą. Fakt, że dwie dziewczyny mam pierwszy raz

Też staram się dawać im dużo miłości, być z jedną i drugą, bawić się z nimi - zapachy mają już całkiem pomieszane

Ja się nawet nie martwię tak tym do koceniem, bo wiem że to jeszcze świeża sprawa, tylko wszystko inne sprawia, że jestem kłębkiem nerwów. Chciałabym, żeby moje koteczki były moim jedynym problemem. W sumie nie jest tak, że coś złego się dzieje, tylko ja mam przeczucie jakieś... Za dużo się zmienia ostatnio i czuję że tracę grunt pod nogami. A zaczęło się, kiedy Maciuś zachorował i tak się to ciągnie. Bo jego śmierć obudziła moje największe lęki, które starałam się stłumić, choć nigdy mi się to do końca nie udało. Nikt nawet nie wie jakim ciosem dla mnie była jego śmierć. Boje się, że mi się w końcu świat zawali - bo albo będzie dobrze, albo wszystko runie jak domek z kart

Najśmieszniejsze jest to, że jest tyle osób wokół w moim życiu prywatnym a dosłownie nie ma nikogo, absolutnie nikogo komu mogłabym powiedzieć o moich obawach i kto by to zrozumiał. Szaro za oknem, pada deszcz, lubię taką pogodę książkową, choć z drugiej strony wywołuje nie najweselsze myśli. Muszę wszystko poukładać od nowa. Bardzo nie chcę, żeby koty czuły te moje nastroje i strach. Wybaczcie za smuty, resztką godności powstrzymam się przed dalszym lamentem.
Mój Kitek bardzo stał się przytulaśny i wciąż chce się bawić. Kiedy żył Maciuś to nie musiałam się tak nią zajmować, nie potrzebowała tylu zabaw - i nie wiem czy to ja olałam temat - ale jak coś chciała to biegała z Maciusiem i sama też umie się świetnie bawić. I tak sobie myślę, czy ona czasem specjalnie tak chce się bawić, żeby mnie odciągnąć od Marysi. Bo dosłownie zawsze przychodzi i zaczyna się bawić, a wtedy Marysia idzie w odstawkę, żeby Kitek nie pomyślał, że jest zbędny, ale też niestety Marysia nie umie się jeszcze bawić i atakuje albo sama odchodzi obrażona. Śpię też z Kitkiem w jednej sypialni ostatnio, gdzie do samej nocy bawię się z nią. ech, ale ona jest zbyt szlachetna na takie wyrachowanie

I też jest cwana. Dostała tabletkę i mlaskała i pokazała że połknęła! heh starczyło się tylko obrócić, żeby ją wypluła bokiem

A wczoraj w nocy natknęły się z Marysią w przedpokoju ciasnym i chyba się pobiły a raczej Marysia ją łapą i sykami potraktowała, bo przyszła do mnie Kitusia, wziełam na ręcę, głaskałam i pocieszalam a ona wyglądała jak zbite w twarz dziecko. Oczki rozszerzone, łepek jej zawisł i tak długą, długą chwilę. Och to było bardzo smutne. Ale potem się ocknęła i znowu poszła do pokoju gdzie była Marysia. Idę zaraz po jedzonko dla nich i do biblioteki. Może znajdę jakieś książki fajne.
A wiecie, że koty domowe też mają swoje rasy? Kiedyś czytałam taką książkę i był tam mój Kitek, jakieś 10 lat temu, i Kitek był prawie idealnym wzorcem, gdyby nie jedna biała plama na kręgosłupie i coś przy łapkach

Było wymienione, że ta rasa musi mieć taką czarną czapeczkę równo przy oczkach, czarny płaszcz na grzbiecie i coś tam jeszcze. Może wiecie co to za książka była?
karolink za Kajtusia [*] [*] [*]