może chodziło o toże mu telefon zawibrował pod dupinką?

btw, cieszę się, bo wreszcie ktoś stanowczo podszedł do tematu - tata powiedział że Atusia MUSI być zbadana przez wetkę, męczy się bidulka z tym katarem

dodatkowo ja się strasznie martwię bo jakiś czas temu pojawiły się u niej 2 "twory" - jeden przy łapce, przypominający tłuszczaka, przyczepiony tylko do skóry i da się go swobodnie przesuwać, a drugi na pysiu, po lewej stronie, na śluzówce, tuż przy zębie - coś co przypomina "złośliwca" który miała Tosia Natji

dziewczyny, trochę mnie w domu wyśmiewają bo ja jestem ogólnie straszna panikara, ale ja się naprawdę strasznie boję, potwornie, że się okaże że to coś bardzo złego

ja trochę rozumiem moją mamę, że nie od razu goniła z kotem, jest lekarzem więc w sumie coś tam o tych tworach wie, a poza tym bardzo dużo najeździła się z Gonziem przez ten rok

dodatkowo niedługo mija rok odkąd Gonzio zachorował, a niedługo później umarła moja babcia (mama mamy, dowiedziała się o tym właśnie na jednej z wizyt u wetki) i jakoś mam takie czarne myśli

strasznie, strasznie się boję

no ale w każdym razie wszystko wskazuje na to, że mama jednak uda się z kotem do wet. i to mnie cieszy.